Komisja Europejska zaproponowała w środę równiejsze rozłożenie między bogate państwa UE obciążeń związanych z finansowaniem unijnego budżetu. Najwięcej straciłaby na tym Wielka Brytania, Polska zyskałaby nieco ponad 100 mln euro rocznie.
Organ wykonawczy UE uległ naciskom Niemiec, Holandii i Szwecji, które od dawna domagały się odciążenia ich przez Wielką Brytanię i inne bogate państwa, nadpłacające "na czysto" do unijnej kasy znacznie mniejszy odsetek swojego dochodu narodowego brutto (DNB).
Ostateczna decyzja należy do unijnych przywódców i wejdzie w życie dopiero w 2007 roku. Według szacunków KE, wskutek zniesienia dotychczasowej specjalnej ulgi dla Wielkiej Brytanii (zwanej też rabatem) kraj ten będzie nadpłacał w latach 2007-2013 średnio 0,46 proc. swego DNB zamiast dotychczasowych 0,25 proc.
Niemcy będą nadpłacały 0,49 proc. zamiast 0,52. Polska otrzymywałaby "na czysto" równowartość 3,79 proc. swego DNB zamiast 3,76 proc. Według szacunków Komisji zastąpienie obecnej ulgi brytyjskiej ogólnym mechanizmem korekcyjnym pozwoli Polsce zaoszczędzić 749 mln euro w ciągu siedmiu lat.
Polska mogłaby zyskać jeszcze więcej - 3,85 proc. DNB rocznie - gdyby ograniczono się do zniesienia ulgi dla Londynu, rezygnując z wszelkich mechanizmów korekcyjnych. Zysk na czysto sięgnąłby 1,736 mld euro przez siedem lat. Ale Komisja uznała, że jest to nieosiągalne, zważywszy że zgodnie zawetowałyby to zarówno Londyn, jak i Berlin.
Nie zdecydowała się też zaproponować rozwiązania pośredniego, jakim byłoby zamrożenie łącznych "ulg dla bogaczy" na obecnym poziomie średnio 4,6 mld euro rocznie - tyle wynosi rabat brytyjski. Komisja założyła, że w związku z proponowanym przez nią ogólnym niewielkim wzrostem wspólnych wydatków suma ulg wzrośnie do 7,5 mld euro rocznie.
Na ulgę, a właściwie refundację dwóch trzecich nadpłaty powyżej 0,35 proc. DNB danego kraju, będą się składały wszystkie pozostałe kraje członkowskie. Na Polskę przypadnie 141 mln euro rocznie zamiast 248 mln w starym systemie (stąd oszczędność 107 mln euro rocznie).
Komisja złagodziła swoje wcześniejsze propozycje, zgodnie z którymi nadpłata Wielkiej Brytanii w stosunku do jej DNB więcej niż podwoiłaby się do średnio 0,51 proc. Nie osłabiło to sprzeciwu dwóch brytyjskich komisarzy, Neila Kinnocka i Chrisa Pattena. Do głosowania w Komisji nie doszło, bo zdecydowana większość była za.
Londyn natychmiast zareagował oświadczeniem, że pomysł Komisji w ogóle nie nadaje się do negocjacji. Brytyjscy dyplomaci w Brukseli natychmiast wypomnieli Francji, że co roku dostaje z unijnej kasy 9 mld euro dotacji rolnych. Dzięki temu francuska nadpłata sięga dziś tylko 0,37 proc. DNB tego kraju, a dzięki mechanizmowi korekcyjnemu skurczyłaby się jeszcze do 0,34 proc.
W związku z korzyściami, jakie przynosi najbogatszemu w Unii Luksemburgowi obecność na jego terytorium kilku unijnych instytucji, pozostanie on do 2013 roku krajem uzyskującym najwięcej z unijnej kasy - równowartość 5,83 proc. jego DNB rocznie. Dopiero drugie miejsce na liście beneficjentów zajmą najbiedniejsze w Unii Litwa i Łotwa (po 4,44 proc.).
DNB na jednego mieszkańca nie przekracza w tych krajach 40 proc. średniej dla 15 starych państw członkowskich, a w Polsce sięga 40 proc., w Niemczech 99 proc., we Francji 104 proc., a w Wielkiej Brytanii 111 proc.
Ten ostatni wskaźnik wyraźnie wzrósł od 1984 roku, kiedy sięgał 91 proc. Ówczesna premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher wywalczyła wtedy ulgę dla swego kraju, powołując się na jego relatywne "ubóstwo" i na niskie wypłaty ze wspólnej kasy dla brytyjskich rolników.
Jacek Safuta