Polska nie straci na chaosie w Korei

Jacek PerzyńskiJacek Perzyński
opublikowano: 2024-12-04 13:47

Stan wojenny w Korei Południowej okazał się niewypałem. Na chaosie politycznym w tym kraju nie stracą polska armia i energetyka.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wprowadzenie stanu wojennego w Korei Płd. spotkało się z wielkim sprzeciwem obywateli. Ostatecznie prezydent Jun Suk Jeol został zmuszony do jego zniesienia. Prof. Marcin Jacoby, sinolog i ekspert od Azji Wschodniej w Uniwersytecie SWPS, podkreśla, że wczorajsze posunięcie prezydenta Juna było niezgodne z konstytucją i nie uzyskało szerokiego poparcia ani armii, ani społeczeństwa.

Ucieczka do przodu

Obecnie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest odwołanie głowy państwa z urzędu przez Zgromadzenie Narodowe [parlament — red.] i postawienie go przed wymiarem sprawiedliwości.

— Decydując się na de facto zamach stanu Jun Suk Jeol podpisał na siebie wyrok. Zapewne czeka go Trybunał Stanu i więzienie — podkreśla prof. Marcin Jacoby.

Aby tak się stało, Zgromadzenie Narodowe przy poparciu 2/3 parlamentarzystów musi przegłosować procedurę impeachmentu. Następnie wniosek trafi do Trybunału Konstytucyjnego, który zagłosuje za odsunięciem prezydenta z urzędu.

4 grudnia opozycyjne partie złożyły wniosek o impeachment. Aby móc usunąć Juna z urzędu opozycja będzie potrzebowała ośmiu głosów rządzącej Partii Władzy Ludowej. Głosowanie nad wnioskiem ma odbyć się w najbliższy piątek lub sobotę.

— Prezydent Jun nie ma żadnych szans na zachowanie stanowiska — twierdzi prof. Jacoby.

Jego zdaniem wczorajsze wydarzenie było dla niego ucieczką do przodu, motywowaną chęcią uniknięcia wymiaru sprawiedliwości z powodu licznych skandali korupcyjnych i problemów z prawem, które za nim się ciągną. Tym samym prezydent Jun Suk Jeol dołączy do wszystkich konserwatywnych poprzedników, którzy po zakończeniu urzędu trafili do więzienia.

Współpraca niezagrożona

Polityczne zamieszanie nie będzie jednak miało wpływu na relacje polsko-koreańskie. Scenariusz odwołania kontraktów zbrojeniowych z koreańskimi dostawcami broni — Hyundai Rotem i Hanwha Group — jest bardzo mało prawdopodobny. Od pierwszego producenta nasze wojsko kupuje czołgi K2 Black Panther, a od drugiego armatohaubice K9, lekkie samoloty szturmowe FA-50 oraz zestawy artyleryjskie K239 Chunmoo, a według danych MON wartość zawartych dotychczas umów na zakup koreańskiego uzbrojenia sięga 16,3 mld USD.

Prof. Marcin Jacoby zwraca uwagę, że każdej koreańskiej opcji politycznej zależy na realizacji dostaw ciężkiego sprzętu dla polskiego wojska, więc ewentualna zmiana prezydenta nie oznacza zerwania zawartych umów. To samo dotyczy dalszej współpracy przy budowie elektrowni jądrowej z KHNP.

Powody do obaw może mieć jednak rząd w Waszyngtonie. Prezydent Jun Suk Jeol był proamerykański i proukraiński, a zmiana władzy jest niewiadomą.

— Amerykanie włożyli mnóstwo wysiłku, aby mimo historycznych animozji zjednoczyć Koreę i Japonię w obliczu sojuszu Rosji z Chinami. Zmiana władzy w Korei może zniweczyć ich wysiłki — podsumowuje prof. Marcin Jacoby.