Polskie fajerwerki straszą Niemców

RAV, Der Spiegel
opublikowano: 2009-12-31 00:00

W 2008 r. na sztuczne ognie Niemcy wydali 109 mln EUR. Część z nich kupuje je na Wschodzie.

W 2008 r. na sztuczne ognie Niemcy wydali 109 mln EUR. Część z nich kupuje je na Wschodzie.

Odpalanie fajerwerków w Nowy Rok to dla Niemców rytuał. Podobnie jak ostrzeżenia prasy, straży i policji przed nielegalnym importem niebezpiecznych "zabawek" ze Wschodu.

Nasi sąsiedzi zza Odry na sztuczne ognie wydają co roku ponad 100 mln EUR. Wysokie ceny powodują jednak, że coraz więcej Niemców wybiera się na okazyjne zakupy za wschodnią granicę, m.in. do Polski i Czech.

W ubiegłym roku policja w Brandenburgii przechwyciła 3 tys. nielegalnie przewożonych fajerwerków. W tym roku wynik może być podobny. Tak duży przemyt budzi obawy federalnych władz, bo tak zwane polskie fajerwerki (Polen Böller) są groźne.

— Mają za dużo prochu i za krótkie lonty, przez co są niebezpieczne — ostrzega Klaus Gotzen, szef stowarzyszenia przemysłu pirotechnicznego.

Niemieckie władze przyznają jednak, że niebezpieczne fajerwerki tak naprawdę z Polską niewiele mają wspólnego.

— To najczęściej chińskie produkty sprzedawane na przygranicznych targach — wyjaśniają przedstawiciele niemieckich władz.

Polscy dystrybutorzy fajerwerków podkreślają, że sprzedawane w sklepach są bezpieczne.

— Posiadają wszelkie certyfikaty. Zastrzeżenia można mieć tylko do sprzedawanych na straganach, które często nie spełniają norm oraz nie mają polskiej instrukcji obsługi —mówi Konrad Zdanowski, właściciel hurtowni pirotechnicznej AS.