Z otoczenia instytucji europejskich regularnie nadchodzą sygnały niekorzystne dla Polski. Dotyczą a to zmian wspólnej polityki rolnej, a to ostrych cięć funduszy infrastrukturalnych, a to skazania na banicję energetyki węglowej, a to zduszenia już na starcie gazu łupkowego. Od weekendu brukselskie kuluary komentują raport wykonany na zlecenie Komisji Europejskiej, punktujący zagrożenia związane właśnie z łupkami.
Prywatne firmy konsultingowe funkcjonują podobnie do prywatnych agencji ratingowych. Można się z tego powodu oburzać, ale trudno przeskoczyć rzeczywistość. Brytyjska AEA Technology, autorytet w dziedzinie energii, klimatu i środowiska, która przygotowała wspomniany raport dla Komisji Europejskiej — wykonywała także prace dla Gazpromu.
Trudno się nawet dziwić, że analiza łupkowa zdecydowanie nie jest korzystna dla Polski, jako że koncentruje się na zagrożeniach płynących z wydobycia i eksploatacji nowego źródła energii. Mocno akcentuje możliwe łupkowe zanieczyszczenie wód gruntowych i powierzchniowych oraz powietrza. Z jednej strony — absolutnie takich zagrożeń nie wolno lekceważyć. Z drugiej jednak — aż nadto czytelnie przebija z raportu lobbing koncernów energetycznych, które nie chcą wpuścić nowego podmiotu.
Umocowanie gazu łupkowego w prawie Unii Europejskiej staje się obecnie głównym zadaniem polskiej polityki. Będzie rzeczywistym sprawdzianem pozycji naszego kraju w skomplikowanych relacjach unijnych. Niestety, w obecnej sytuacji energetycznej mało widać potencjalnych sojuszników — nie są nimi udziałowcy Grupy Wyszehradzkiej ani partnerzy w całym naszym regionie Europy Środkowej i Wschodniej. A jeśli nie oni, to właściwie kto…?