Polskie paczkomaty opanują Europę

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2012-04-23 00:00

Integer i fundusz PineBridge rozkręcają wspólny biznes. W cztery lata postawią 16 tys. maszyn, na co pójdzie 1,25 mld zł

Integerowi, Dawidowi polskiego rynku pocztowego, walczącego z Goliatem — Pocztą Polską, znudziła się już rola mniejszego i słabszego. Kierowana przez Rafała Brzoskę spółka pręży muskuły i w ciągu kilku lat chce zostać graczem europejskiego formatu. Pierwszy krok już za nią — Integer utworzył właśnie joint venture z nowojorskim funduszem PineBridge. Nowo utworzona spółka Easy Pack ma do 2016 r. zbudować sieć co najmniej 12 tys. paczkomatów w 14 krajach europejskich. Na pierwszy etap inwestycji pójdzie 500 mln zł, cały projekt wyceniany jest nawet na 300 mln EUR (ok. 1,25 mld zł).

— Europejską sieć paczkomatów będziemy rozwijać etapami, wchodząc po kolei na rynki kolejnych krajów. W tym roku zainstalujemy ok. 1 tys. maszyn — podwoimy polską sieć, pozostałe paczkomaty trafią do Rosji i na Ukrainę. W przyszłym roku uruchomimy 3 tys. nowych paczkomatów — skupimy się na Wielkiej Brytanii, dwóch krajach skandynawskich, Chorwacji, Słowenii i Belgii. W 2014 i 2015 r. na rynki europejskie trafi po 2,5 tys. paczkomatów, a w 2016 — 3 tys. W rezerwie będziemy mieli kolejne 4 tys. maszyn, które będziemy dostawiać w różnych krajach w miarę rynkowego zapotrzebowania — mówi Rafał Brzoska, prezes Integera. W sumie w wariancie optymistycznym spółka będzie miała 16 tys. paczkomatów.

Europa stoi otworem

PineBridge na budowę sieci paczkomatów wyłoży w pierwszym etapie 50 mln EUR (ok. 200 mln zł). Resztę sfinansuje Integer. Skąd spółka, która w 2011 r. miała 251,6 mln zł przychodów i 23,3 mln zł zysku netto, weźmie pieniądze?

— W pierwszym etapie inwestycji Integer wniesie do Easy Pack ok. 250 mln zł. W to wliczona będzie polska sieć paczkomatów. Gotówka, którą będziemy wpłacać w transzach do czerwca 2014 r., będzie pochodziła z zysków, sprzedaży części biznesu czy obligacji. Nie zamierzamy emitować akcji — tłumaczy Rafał Brzoska. Krakowska spółka liczy, że już wkrótce europejskie joint-venture zacznie przynosić zyski.

— Spodziewamy się, że za 5 lat — w 2017 r.

— Easy Pack będzie wypracowywał 45-75 mln EUR zysku EBITDA.

Oczekujemy, że na poziomie operacyjnym na plus wyjdziemy już w przyszłym roku — zapowiada Rafał Brzoska. Integer chce na rynkach europejskich funkcjonować podobnie do operatorów sieci bankomatów, takich jak Euronet.

— Nie będziemy rywalizować z firmami logistycznymi, chcemy udostępniać paczkomaty wszystkim, choć na niektórych rynkach — np. w Belgii — wyraźnie dominuje jeden podmiot. W takich przypadkach nie wykluczamy umów na wyłączność. Poza Europą nadal będziemy sprzedawać paczkomaty zewnętrznym firmom — mówi Rafał Brzoska.

Arabska inspiracja

Pomysł na wielki biznes narodził się rok temu na targach pocztowych w Abu Dabi.

— Zainteresowanie paczkomatami było wtedy tak duże, że postanowiliśmy zarabiać na nich długoterminowo — a nie tylko na sprzedaży maszyn. Uznaliśmy, że nie ma co wchodzić tylko na niektóre rynki — trzeba, póki rynek jest niezagospodarowany, wejść wszędzie, gdzie się da — mówi Rafał Brzoska.

To zaś wymagało dużych pieniędzy — spółka wyliczyła, że musi mieć zapewnione 300 mln EUR, by spróbować sił w walce o cały kontynent.

— Nie chcieliśmy rozwadniać kapitału kolejnymi emisjami, dlatego rozesłaliśmy ofertę do kilkudziesięciu potencjalnych inwestorów, proponując im utworzenie joint venture. Negocjacje z Pinebridge były krótkie, konkretne i bardzo owocne — z żadnym funduszem nie rozmawiało nam się tak dobrze — mówi Rafał Brzoska.

Fundusz, który ostatnio stał za wezwaniem na TMS Brokers, jest mniej wylewny.

— Rezultaty osiągane dotychczas przez grupę Integer — zwłaszcza w obszarze paczkomatów — są imponujące. Chcemy wspierać i uczestniczyć w dalszym, międzynarodowym rozwoju systemu Easy Pack — mówi tylko Rossen Hadijev, dyrektor zarządzający PineBridge Investments w Europie Środkowej. Na transakcję musi jeszcze wyrazić zgodę UOKiK. Jak zapowiada Rafał Brzoska, PineBridge nie jest ostatnim inwestorem, z którym sprzymierzy się Integer.

— W ciągu miesiąca—dwóch do spółki może dołączyć kolejny inwestor finansowy, negocjacje w tej sprawie trwają. Integer zachowa jednak większościowy udział w spółce — będzie to minimum 53 proc. — zapewnia prezes.

OKIEM ANALITYKA

Dobry pomysł

ADRIAN KYRCZ

analityk DM BZ WBK

W grudniu, gdy za akcje Integera płacono około 100 zł, wydałem rekomendację „kupuj” z ceną 146 zł, sugerując się właśnie zapowiadaną budową europejskiej sieci paczkomatów. To ciekawa strategia i dobry pomysł — choć oczywiście sama determinacja i doświadczenie zarządu nie wystarczą i nie obędzie się bez wsparcia silnego partnera finansowego. Integer — jeśli zacznie budować taką sieć — sprzeda najprawdopodobniej biznes druków bezadresowych za 50-60 mln zł i, wspomagając się kredytami i bieżącymi zyskami, nie powinien mieć problemów z finansowaniem.

Polak potrafi pakować

Integer rozpoczął działalność w 1999 r. Zaczynał od kolportażu ulotek w Krakowie. Już po 4 latach dostarczał druki bezadresowe we wszystkich największych miastach Polski. Dziś ten segment działalności — prowadzony przez spółkę Kolportaż Rzetelny — jest na sprzedaż, a zainteresowana nim jest austriacka poczta publiczna, Osterreichische Post. W 2006 r. Integer utworzył spółkę InPost, która stała się największym niezależnym operatorem pocztowym (na rynku, który zliberalizowany zostanie dopiero 1 stycznia 2013 r., gdy Poczcie Polskiej odebrane zostaną przywileje monopolisty). W 2009 r. spółka wystartowała z paczkomatami, w Polsce ma ich już 600, sprzedaje też maszyny operatorom pocztowym — m.in. w Hiszpanii, Chile, Arabii Saudyjskiej, Irlandii i krajach bałtyckich. Na GPW Integer zadebiutował w październiku 2007 r. Wtedy jej walory były warte 14,89 zł. Dołek przyszedł w marcu 2009 r., kiedy za jedną akcję płacono 11,80 zł. Potem zaczęły się trwające do dziś zwyżki — w piątek za akcje spółki płacono 142 zł, 13 zł mniej niż na początku kwietnia, gdy Integer osiągnął historyczne maksimum.

E-handel napędzi biznes

Integer chce podłączyć się pod rosnący strumień pieniędzy z e-handlu — to właśnie sklepy internetowe są głównymi klientami paczkomatów (dziś wypełnionych średnio w ok. 40 proc.). Tylko w Polsce rynek handlu internetowego jest wart ok. 18 mld zł. W skali Europy — według szacunków Forrester Research — w 2011 r. był wart 97 mld EUR. W 2016 r. ma to być 172 mld EUR. Pomoże Unia — przygotowana przez Komisję Europejską dyrektywa ma doprowadzić do ujednolicenia przepisów dotyczących e-handlu. Unijni urzędnicy liczą, że gdy wejdzie w życie — najpóźniej w 2014 r. — transgraniczny handel przez internet jeszcze bardziej rozkwitnie.