Postaw na pewniaków, nie unikaj spółek porzuconych

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2024-01-04 20:00

Są symptomy wskazujące, że kolejna faza hossy, w którą weszliśmy, może być już ostatnią – uważa Piotr Zagała, dyrektor departamentu zarządzania aktywami w BNP Paribas TFI, który radzi, z jakich spółek z GPW zbudować portfel.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jakie są sygnały, że rozpoczęliśmy ostatnią fazę hossy,
  • jakie zagrożenia czyhają na polskim i globalnym rynku,
  • jaką strategię warto stosować w 2024 r.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Akcje Murapolu na otwarciu premierowej sesji na GPW zyskały 13,6 proc., co było efektem redukcji zapisów i dobrej koniunktury w sektorze deweloperskim, wspieranym rządowym programem Bezpieczny kredyt 2 proc. Zdaniem Piotra Zagały tak udany debiut może być zwiastunem ostatniej fali hossy

– Im lepsza oferta publiczna (IPO) - a debiut przynoszący kilkunastoprocentowy zysk jest z pewnością udany, zważywszy na słabe zachowanie innych deweloperów w tym czasie - tym więcej może się pojawiać tzw. łowców IPO. Nawet jeśli taka oferta przyciąga na rynek osoby, które zwykle nie chcą inwestować na giełdzie, ale zwabiły ich łatwe zyski, to koniec końców sprzedają oni akcje i ich pieniądze nie wzmacniają łącznego popytu na rynku wtórnym – mówi Piotr Zagała.

W przeszłości tak już bywało na GPW, ale wtedy debiutów było znacznie więcej. Tymczasem IPO Murapolu jest pierwszym od dwóch lat zakończonym powodzeniem. W I połowie 2023 r. z debiutu zrezygnowała Dr Irena Eris, a inni emitenci nawet nie podejmowali prób starania się o kapitał. Sytuacja się jednak zmieniła, bo fundusze, które do niedawna nie mogły narzekać na nadmiar wolnych środków, teraz mają i zyski, i napływy od klientów.

- Fundusze inwestycyjne, które zrealizowały pokaźne zyski m.in. na akcjach banków, szukają nowych pomysłów. Jako że nasza praca to w dużym stopniu konkurowanie o lepszy wynik, to niektóre fundusze mogą nie chcieć kupować na rynku wtórnym akcji atrakcyjniej wycenianych deweloperów, aby nie wpłynąć na kursy i w ten sposób pomóc konkurencji. W IPO takiego dylematu nie ma, bo żaden fundusz akcji nowej spółki nie posiada – mówi Piotr Zagała.

Oferty na rynku pierwotnym odciągają część kapitału z rynku wtórnego, więc ewentualny wysyp IPO - należy się go spodziewać nie wcześniej, niż na przełomie pierwszego i drugiego kwartału - nie będzie pozytywną informacją dla cen akcji. A te w tej chwili stymuluje powyborczy napływ pieniędzy z zagranicy oraz stały napływ z PPK.

- Zaobserwować można także napływy do funduszy akcyjnych, jednak ze względu na wciąż wysoką dynamikę cen mieszkań uważam, że przełomu w tym zakresie nie będzie – mówi Piotr Zagała.

W listopadzie saldo wpłat i wypłat w rodzimych funduszach akcyjnych było dodatnie drugi miesiąc z rzędu – do funduszy akcji polskich wpłacono 0,2 mld zł.

Zmieniła się głównie optyka

Polską giełdę wspiera sytuacja za oceanem, gdzie pod koniec października doszło do odwrócenia trendu na rynku obligacji skarbowych. Wtedy rentowność amerykańskich 10-latek przebiła 5 proc., ustanawiając szczyt, by następnie z niego zawrócić – obecnie rentowność wynosi mniej niż 4 proc.

- Sytuacji makro nie zmieniła się aż tak istotnie. Ważniejsza była zmiana nastawienia najlepszych funduszy hedgingowych, które jeszcze niedawno grały na spadek cen amerykańskich obligacjach – tłumaczy Piotr Zagała.

W polityce Fedu nastąpiła na razie głównie zmiana retoryki. Obniżek stóp procentowych inwestorzy wciąż się nie doczekali, choć obstawiają, że dojdzie do nich w 2024 r. Zanim to się stanie mogą jeszcze wystąpić perturbacje.

- Gospodarki zwalniają, ale wskaźniki wyprzedzające znów zaczynają marsz w górę. Co może więc pójść źle? Może się okazać, że hasło „higher for longer”, czyli wyższe stopy procentowe przez dłuższy czas, będzie aktualne i długoterminowe stopy procentowe [czyli rentowność długoterminowych obligacji - red.] zaczną rosnąć. Może też nadejdzie czas na grę na spadek przegrzanych akcjach, posiadanych przez drobnych inwestorów w USA. Co prawda akcje memowe, jak AMC czy Gamestop, poszły w niepamięć, ale temat ETF na bitcoina znów podgrzał nadzieje inwestorów. Rynki zawsze znajdą sobie pretekst do spadków, jeśli tylko tego zechcą – mówi Piotr Zagała.

4,9mld zł

Takimi aktywami netto na koniec listopada 2023 r. zarządzało BNP Paribas TFI. To dziesiąty wynik wśród funduszy rynku kapitałowego.

Takim pretekstem w 2023 r. nie stał się jednak wybuch wojna na Bliskim Wschodzie.

- Spadki w reakcji na atak Izraela na Strefę Gazy trwały tylko jeden dzień. Już następnego dnia rynki zrozumiały, że kurs ropy nie wystrzeli, bo wydobycie w Rosji rośnie, łupki w USA skutecznie radzą sobie ze wzrostem popytu, więc nie trzeba tłumić apetytu na ryzyko – mówi Piotr Zagała.

Mimo pozytywnego nastawienia inwestorów chwilowe odwrócenie trendu czy większa korekta mogą nastąpić.

- Większości inwestorów trudno sobie wyobrazić przecenę - VIX, czyli indeks strachu, oraz spready kredytowe szorują po dnie. Ale zawsze najciszej jest przed burzą – ostrzega Piotr Zagała.

Stabilne plus ryzykowne

Szef departamentu zarządzania aktywami w BNP Paribas TFI przewiduje, że w 2024 r. czeka nas większa zmienność, a samozadowolenie rynków z miękkiego lądowania gospodarki zostanie ukarane. Z tego względu stawia on na selekcję, gdyż na rynku, zwłaszcza w Polsce, może dojść do przetasowań.

- Banki są pewniakami, ale podobnie było z Orlenem przed informacją o windfall tax. Deweloperzy także wisieć będą na łasce regulatorów – RPP i rządu. Spółki przemysłowe z jednej strony będą musiały się uporać z dekoniunkturą w Europie, z drugiej dekoniunktura ta może wyrzucić z rynku ich konkurencję. Przypomnijmy sobie Ciech, który w jednej chwili zmagał się z nadprodukcją w branży, by za chwilę pojawiło się wezwanie w obliczu poprawy sytuacji. Podobnie Arctic Paper - zarząd jeszcze do niedawna widział słabnący popyt, by dziś cieszyć się z podwyżek cen papieru w Europie - a przecież w Europie koniunktura jest słaba – mówi Piotr Zagała.

Wzrost WIG w 2023 r. o 37 proc. oraz S&P 500 o 25 proc. rozbudził apetyty inwestorów. Jest szansa na kontynuację, ale nie wydaje się, aby w 2024 r. skala zwyżki była zbliżona.

- Nie spodziewam się silnej hossy, która ogarnie rynki globalne. Banki centralne wciąż zmniejszają bilanse, a stopy procentowe w USA nie muszą spadać tak szybko, jak dyskontuje to rynek. Ubiegły rok pokazał, że zaszyte w forwardach pięcioletnie stopy procentowe za pięć lat na poziomie 2-2,5 proc. mogą być za niskie, by uporać się z uporczywą inflacją – mówi Piotr Zagała.

Z tego względu poleca on strategię, która zakłada łączenie ze sobą tzw. pewniaków ze spółkami, które zostały przez rynek porzucone, ale jeśli karta się odwróci, to będą miały spory potencjał do zrealizowania.

- Dlatego najlepiej będzie stosować połączenie strategii, którą szczególnie wyraźnie widziałem w portfelu Georga Sorosa – kupowanie spółek w silnym trendzie wzrostowym, takich jak banki, dystrybutorzy części samochodowych, sprzedaż detaliczna, jak i spółek, w których może zdarzyć się cud, czyli np. Amica, Forte i gaming – mówi Piotr Zagała.

Solidne wyniki

Według danych serwisu analizy.pl, na koniec listopada 2023 r. BNP Paribas TFI miało pod zarządzaniem 4,9 mld zł aktywów netto, co daje dziesiątą pozycję w Polsce. W tym samym miesiącu saldo napływów wyniosło 208 mln zł. W 2023 r. najwyższą stopę zwrotu przyniósł BNP Paribas Małych i Średnich spółek, zarabiając 39 proc. Wysokie stopy zwrotu osiągnęły także BNP Paribas Akcji oraz BNP Paribas Dynamicznego Inwestowania (po 32-33 proc.).