Jeszcze kilka dni temu notowania ropy naftowej rosły na fali słabszego dolara oraz informacji o luzowaniu restrykcji pandemicznych w Chinach. Jednak kolejne dane i informacje pokazują, że optymizm w przypadku rynku ropy nie ma póki co zbyt wielu podstaw. O ile pewnym wparciem dla cen jest relatywnie niski poziom zapasów ropy na świecie oraz ograniczenia w jej produkcji, to równie dużym – o ile nie większym – problemem prawdopodobnie będzie spadek globalnego popytu na ropę naftową.
W Chinach pandemiczne obostrzenia w każdej chwili mogą powrócić – w tym, niewykluczone są kolejne lockdowny w kluczowych miastach. Już na początku bieżącego tygodnia rośnie liczba zakażeń m.in. w Pekinie, mimo że w wielu miastach zmniejszono liczbę rutynowych testów. Zresztą, Chiny borykają się obecnie także z innymi wyzwaniami gospodarczymi, takimi jak spadek aktywności przemysłu.

Na spadek popytu na ropę wskazują także najnowsze prognozy OPEC. Organizacja ta w swoim raporcie po raz kolejny (już piąty w tym roku) obniżyła prognozy globalnego popytu na ropę naftową. OPEC nie jest odosobniony w swoim pesymistycznym podejściu – także Międzynarodowy Fundusz Walutowy w weekend podkreślił, że perspektywy dla światowej gospodarki stają się coraz bardziej „ponure”.
