Od początku roku inwestycje firm rosną, a polskie i unijne plany dają nadzieję na dalszy wzrost. W pierwszym kwartale tego roku inwestycje przedsiębiorstw wzrosły o 6,3 proc., znacząco przekraczając prognozy ekonomistów, którzy przewidywali zaledwie 1,1 proc. Mimo tak dynamicznego wzrostu - zdaniem Agnieszki Wolskiej, wiceprezeski BNP Paribas Banku Polska odpowiedzialnej za bankowość dla MŚP i korporacyjną - na rynku kredytowym nie widać wyraźnego ożywienia.
- Wzrost inwestycji nastąpił głównie w sektorze publicznym, a w firmach, choćby tych zatrudniających powyżej 50 pracowników, inwestycje w pierwszym kwartale 2025 r. spadły o 3 proc. Dane na koniec maja pokazały już jednak wzrost o 5 proc. wyższy niż rok wcześniej, co wskazywałoby na stopniowe ożywienie popytu na kredyt w sektorze przedsiębiorstw. Niemniej nadal w naszej ocenie obraz nie jest jednoznaczny – ocenia Agnieszka Wolska.
Będzie przyspieszenie
Z ostatniej kwartalnej ankiety prowadzonej przez Narodowy Bank Polski wśród członków komitetów kredytowych banków wynika, że popyt wśród firm na wszystkie rodzaje kredytów rośnie, szczególnie ze strony MŚP. To efekt większego zapotrzebowania na finansowanie fuzji i przejęć, inwestycji oraz kapitału obrotowego. W trzecim kwartale banki spodziewają się dalszego wzrostu popytu.
Natomiast mikrofirmy, jak pokazują dane Biura Informacji Kredytowej (BIK), w pierwszym półroczu zaciągnęły o 2,2 proc. kredytów mniej, a ich wartość spadła o 1,3 proc.
Wiceprezeska Banku BNP Paribas spodziewa się, że w tym roku popyt na kredyty firmowe będzie generalnie rosnąć szybciej niż w 2024 r. W najbliższym czasie rynek kredytowy mogą bowiem pobudzić zapowiadane duże inwestycje w energetykę i sektor obronny, a także środki z KPO.
- Napływ środków z UE wymaga większego pre- i współfinansowania projektów, a słabsza zyskowność sektora przedsiębiorstw w ostatnich kwartałach wskazuje na konieczność posiłkowania się finansowaniem zewnętrznym, w tym kredytem bankowym. Zobaczymy jednak, jak szybko się te inwestycje zmaterializują, bo wydatki państwowe często są odwlekane w czasie – zauważa Agnieszka Wolska.
Niepewność osłabia popyt
Przedstawicielka BNP Paribas zapewnia, że banki są przygotowane do finansowania dużych projektów. Jej zdaniem rynek finansowy przyzwyczaił się do braku stabilności i sprawnie działa w takich warunkach. Głównym problemem jest natomiast słaby popyt na finansowanie inwestycji.
- Trudno się dziwić, jeśli firmy działają w wyjątkowo niestabilnym otoczeniu. Jest tak wiele czarnych chmur na horyzoncie, takich jak cła, konflikty zbrojne czy zmiany cen paliw, że przedsiębiorstwa mierzą się i będą się mierzyć z wieloma wyzwaniami – mówi Agnieszka Wolska.
Małe zainteresowanie finansowaniem inwestycji może jednak leżeć nie tylko po stronie popytowej. Jak pisaliśmy niedawno w PB, część analityków zauważa, że dług publiczny może wypychać kredyt dla firm, bo banki lokujące pieniądze w bezpiecznych obligacjach nie mają bodźców do finansowania inwestycji. Z danych banku centralnego wynika, że na koniec czerwca banki w Polsce miały ulokowane w obligacjach 622 mld zł, a wartość kredytów udzielonych firmom wynosiła 428 mld zł. Konkluzja jednak była taka: jeśli będzie zapotrzebowanie, bankom wystarczy pieniędzy dla firm.
Niedostępność to mit
Z danych publikowanych przez NBP wynika, że banki łagodzą już kryteria przyznawania firmom kredytów i ceny takiego finansowania też są atrakcyjne.
- Pracuję w bankowości już 25 lat i nigdy nie widziałam tak niskich marż, z jakimi mamy do czynienia obecnie. Szczególnie, jeśli bank ma do czynienia z podmiotem w dobrej sytuacji finansowej – mówi Agnieszka Wolska.
Wiele banków zwiększa maksymalna kwotę kredytu i obniża wymagania co do jego zabezpieczenia.To łagodzenie przychodzi po wielu latach zaostrzania kryteriów przyznawania kredytów. Jedną z przyczyn jest spadek udziału zagrożonych kredytów w portfelu. Łagodniejsze podejście do kredytowania to także efekt rosnącej konkurencji na rynku.
- Niedostępność finansowania dla firm w bankach to mit. Konkurencja wśród instytucji finansowych jest dzisiaj bardzo duża i praktycznie wszystkie przedsiębiorstwa mogą liczyć na zainteresowanie. Widzimy nawet, że projekty, które jeszcze kilka lat temu nie mogłyby spodziewać się, że dostaną finansowanie, teraz bez problemu je dostają. Obecnie niemal każda firma, która szuka finansowania, znajdzie je. I to mimo że banki różnią się pod względem preferencji co do finansowania konkretnych projektów, branż czy sektorów – zapewnia Agnieszka Wolska.
Nie tylko oprocentowanie
Wiceprezeska BNP Paribas Banku Polska tłumaczy, że sektor bankowy przestał konkurować o klienta wyłącznie finansowymi aspektami oferty, które z uwagi na warunki rynkowe, są zbliżone w różnych instytucjach. Coraz bardziej istotnym aspektem wyboru jest hiperpersonalizacja oraz holistyczne podejście do klienta i jego potrzeb.
- Od bankowości firmowej oczekuje się już nie tylko udostępnienia środków, ale coraz szerszego wsparcia pozafinansowego, dopasowanego do potrzeb każdego przedsiębiorstwa, co daje poczucie przynajmniej częściowego zniesienia niepewności spowodowanej sytuacją makroekonomiczną czy geopolityczną. Widzimy trend zainteresowania instrumentami zabezpieczającymi, w tym też transakcjami commodity. Firmy zawierają te transakcje po to, aby ograniczyć liczbę elementów zmiennych – mówi Agnieszka Wolska.
Przedsiębiorcy mają też coraz większą świadomość przede wszystkim ryzyka walutowego i ściągalności wierzytelności.
- Kiedyś kontrakt z zagraniczną firmą nie wymagał wielu zabezpieczeń. Gdybyśmy jeszcze kilka lat temu proponowali zabezpieczenia płatności na przykład niemieckiego kontrahenta, to nie spotkałoby się ono z żadnym zainteresowaniem. Dzisiaj w świetle słabszej kondycji niemieckiej gospodarki zainteresowanie takimi zabezpieczeniami mocno rośnie, co jest odzwierciedlone przez wzrost udziału faktoringu ubezpieczonego – mówi Agnieszka Wolska.
Rośnie też znaczenie produktów ułatwiających prowadzenie działalności na wielu rynkach, zarządzanie łańcuchem dostaw i optymalizację kapitału obrotowego.
Potrzeba impulsu
Na zwiększenie zainteresowania zaciąganiem kredytów nie przełożyły się dotychczasowe obniżki stóp procentowych.
- W naszym portfelu kredytowym mamy dużą reprezentację firm międzynarodowych i widzimy, że z powodu wysokich stóp procentowych wolą się kredytować w swoich spółkach matkach w euro. Obniżenie stóp procentowych sprawi jednak, że kredyt będzie bardziej dostępny dla mniejszych firm, które nie mają takiej alternatywy. I to wśród nich spodziewamy się większego popytu na kredyty po kolejnych obniżkach stóp – mówi Agnieszka Wolska.
Bank BNP Paribas, który ma 25-procentowy udział w rynku kredytowania branży rolniczej, obserwuje duży wzrost zapotrzebowania na kredyty inwestycyjne wśród przedsiębiorców działających tym sektorze.
- To może być efekt potrzeby automatyzacji produkcji rolnej – mówi Agnieszka Wolska.
Dodaje, że pobudzenie inwestycji w innych sektorach na szerszą skalę wymaga silnego impulsu.
- Bardzo długo Polska rozwijała się dzięki konsumpcji prywatnej, która teraz nieco spadła, choć nadal jest dość wysoka na tle Europy. Prócz inwestycji w energetykę infrastrukturalną i sektor obronny, są jeszcze innowacje, choć w Polsce ich skala nie jest tak duża, jak pierwszych dwóch obszarów – mówi Agnieszka Wolska.
Po pierwszym półroczu widać, że mikrofirmy zaciągają mniej kredytów, a ich spłacalność nieznacznie się pogorszyła. Przedsiębiorcy zaciągnęli kredyty na kwotę 11,54 mld zł. To o 1,3 proc. mniej niż rok temu. Przy tym ujemne dynamiki odnotowały przede wszystkim kredyty inwestycyjne (o 12,6 proc.) oraz obrotowe (4,4 proc.). Jedynie kredyty w rachunku bieżącym wzrosły o 8,1 proc.
Najwięcej kredytów zaciągnęli przedsiębiorcy działający w branży usługowej oraz handlowej. Przy tym wzrost akcji kredytowej w usługach wyniósł tylko 0,6 proc., a w handlu spadł o 3,6 proc. Usługodawcy działają obecnie pod dużą presją, ponieważ koszty energii i wynagrodzeń rosną, a stanowią spory procent ich kosztów operacyjnych. Z kolei handlowcy mierzą się z ograniczaniem wydatków konsumentów. Zakupom nie sprzyja też duża niepewność w gospodarce.
Zainteresowanie zaciąganiem kredytów znacząco spadło w budowlance i produkcji. Firmy produkcyjne mierzą się m.in. z rosnącymi wynagrodzeniami, cenami energii, cłami i recesją w Niemczech. A branża budowlana kontynuuje spowolnienie, które zaczęło się w minionym roku. Dla firm z tego sektora największe wyzwanie to znalezienie wykwalifikowanych pracowników.