Proces transformacji podzielił kraje regionu

Małgorzata Birnbaum
opublikowano: 2002-09-05 00:00

„Nowa Europa. Raport z transformacji”, publikowany dziś na Forum Ekonomicznym w Krynicy, pokazuje, jak olbrzymie dysproporcje powstały między 27 krajami ze środkowej i południowo-wschodniej Europy. Powodem jest nierówne tempo przemian i różnice w determinacji przeprowadzania reform.

Przygotowane pod kierunkiem Dariusza Rosatiego z Rady Polityki Pieniężnej opracowanie „Nowa Europa. Raport z transformacji” dzieli 27 krajów z środkowej i południowo-wschodniej Europy na trzy grupy: radykalnych reformatorów, niekonsekwentnych reformatorów i niereformatorów. Według autorów raportu należące do pierwszej grupy Polska, Czechy, Węgry, Słowenia, Słowacja, Litwa, Łotwa i Estonia z powodzeniem przeprowadziły reformy. Niekonsekwentni reformatorzy — a tych jest najwięcej — wybrali drogę powolnych i cząstkowych przemian, których kierunek często ulegał odwróceniu. Kraje z trzeciej grupy — Białoruś, Turkmenistan i Uzbekistan — przeprowadziły jedynie kosmetyczne reformy i proces transformacji na dobre jeszcze się w nich nie rozpoczął.

Najlepsza sytuacja gospodarcza panuje w krajach radykalnych reformatorów.

„Do takiego stwierdzenia upoważnia postęp w dziedzinie gospodarczej i politycznej. Kraje te szybko przezwyciężyły trudności początkowego okresu transformacji i weszły na ścieżkę trwałego wzrostu, cieszą się stabilnością polityczną i aspirują do członkostwa w Unii Europejskiej. W tej grupie liderem pozostaje Polska, która powiększyła poziom PKB aż o 34 proc. w porównaniu z okresem sprzed kryzysu. Zdecydowanie gorzej było w krajach pozostałych grup” — głosi raport.

Również pod względem napływu zagranicznych inwestycji kraje, które szybko zdecydowały się na reformy, zyskały więcej od spóźnialskich.

„W samej tylko Polsce skumulowany napływ inwestycji w latach 1990-2000 wyniósł ponad 41 mld USD (168,5 mld zł) i był niemal dwukrotnie większy niż w Rosji. Polska, Czechy i Węgry przyciągnęły łącznie niemal połowę wszystkich bezpośrednich inwestycji zagranicznych, jakie w latach 1990-2000 przyszły do naszego regionu” — podsumowują autorzy raportu.

Autorzy ostrzegają jednak, by nie przesadzać z optymizmem wynikającym z przynależności Polski do grupy radykalnych reformatorów.

— Sytuacja gospodarcza Polski, Węgier i Czech jest dość podobna i nieciekawa. Wszystkie te kraje mają wysoki deficyt budżetowy, trudną sytuację na rachunku obrotów bieżących i słaby wzrost gospodarczy — komentuje Rafał Antczak z CASE, jeden z autorów raportu.

Podkreśla, że to jednak nie Polska, Czechy i Węgry są krajami, których postępy w transformacji należy naśladować.

— Zdecydowanym liderem jest Estonia, gdzie reformy przeprowadzono bardzo restrykcyjnie. W 1992 r. nastąpiła liberalizacja handlu zagranicznego, wprowadzono podatek liniowy i zrównoważono budżet. 10 lat takiej polityki zrobiło swoje — mówi Rafał Antczak.

Niezłe wyniki ma też Słowenia, ale ten kraj mniej zawdzięcza reformom, więcej szczęśliwemu położeniu, które gwarantuje silne powiązanie z krajami UE. Analitycy podkreślają również, że olbrzymie postępy poczyniła ostatnio Rosja. Ten rok będzie trzecim z kolei, w którym Rosja zanotuje nadwyżkę budżetową, a wzrost PKB wyniesie około 5 proc.

Autorzy raportu przewidują, że osiem krajów kandydackich z regionu — w tym Polska — wejdzie do UE z początkiem 2004 r.

„Ten optymistyczny scenariusz nie jest jednak do końca przesądzony. Negocjacje na tematy finansowe mogą się skomplikować na skutek braku zgody wśród obecnych krajów członkowskich co do wielkości budżetu unijnego na następne lata i skali finansowej pomocy nowym członkom” — zastrzegają autorzy raportu.

Ich zdaniem, rozszerzeniu UE mogą też zaszkodzić niekorzystne wydarzenia wewnętrzne w krajach kandydackich oraz malejący polityczny entuzjazm obecnych członków dla rozszerzenia. Ale nawet w przypadku opóźnień w ciągu 5-8 lat członkami Unii będą wszystkie kraje regionu środkowej i południowo-wschodniej Europy oraz kraje bałtyckie.

„Jeśli proces rozszerzenia UE zostanie zahamowany po przyjęciu obecnych kandydatów, w Europie Wschodniej może powstać nowa linia podziału na kraje bogate i biedne, która będzie przedmiotem napięć i konfliktów” — alarmują autorzy raportu.