Prosty dom

AGNIESZKA RODOWICZ
opublikowano: 2017-04-27 22:00
zaktualizowano: 2017-04-27 16:49

Simple House oferuje domy modułowe, które można modyfikować i rozbudowywać w miarę potrzeb. Niemal jak domki z klocków. To odpowiedź na zmieniające się warunki życia polskiej klasy średniej, a także rosnącą wiedzę ekologiczną.

Zanim powstało Simple House, Adam Czajkowski i Dariusz Radziewicz przez kilkanaście lat prowadzili firmę Nowy Konstancin. Budowali domy w technologii tradycyjnej i szkieletowej. Z Jakubem Szczęsnym, architektem i artystą, poznali się w 2012 r. w czasie budowy zaprojektowanego przez niego Domu Między Drzewami w Podkowie Leśnej.

To ciekawy budynek „poprzerastany” drzewami. W tym samym roku zrealizowano też inny projekt Szczęsnego — Dom Kereta, włączony rok później do kolekcji Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku. Właściciele Nowego Konstancina byli tak zadowoleni ze współpracy z architektem, że poprosili go, by zaprojektował modelowy dom energooszczędny.

— Od dawna myśleliśmy o domach powtarzalnych, częściowo prefabrykowanych. Pojawiły się dotacje unijne dla osób fizycznych na budowę domów energooszczędnych i pasywnych. Procedury były jednak tak skomplikowane, że większość rezygnowała z dotacji. Ale nie z domów energooszczędnych — mówi Adam Czajkowski, prezes Simple House. Jakub Szczęsny uznał, że trzeba zaprojektować system domów, które można łatwo dostosowywać do potrzeb klienta. A także opracować system produkcji, transportu montażu, sprzedaży i marketingu.

Wąska działka pod miastem

Punktem wyjścia do stworzenia koncepcji była sytuacja mieszkaniowa polskiej klasy średniej.

— Z jednej strony, polepsza się system dróg i publiczny transport podmiejski. Z drugiej, wciąż rosną ceny nieruchomości w miastach. Młodzi ludzie, którym powiększa się rodzina, a także starsi, przechodzący na emeryturę, coraz częściej rozważają przeniesienie się pod miasto — twierdzi Jakub Szczęsny. Według niego dotyczy to dużej grupy wielkomiejskiej inteligencji, niedocenionej dotąd przez producentów gotowych domów.

— W Polsce są firmy budujące takie domy, ale zazwyczaj zbyt skomplikowane i po prostu brzydkie — mówi architekt.

— Firm budujących domy prefabrykowane jest w Polsce dość dużo, ale stawiają głównie dworki z bogatą architekturą. Wykusze i gzymsy zaśmiecają krajobraz architektoniczny, powiększają bryłę budynku, nie sprzyjając jego energooszczędności. Naszym założeniem był prosty dom energooszczędny — dodaje Adam Czajkowski. Najpierw architekt i inwestorzy przepytali znajomych, rodziny, sąsiadów, w jakim domu chcieliby mieszkać.

— To była namiastka badań marketingowych, ale bardzo ważna — przyznaje Jakub Szczęsny. Okazało się, że wiele osób ma pod miastem małą działkę rekreacyjną lub porolną. A że podatek katastralny w Polsce jest bardzo niski, niektórzy nawet o nich zapomnieli. Czasami są puste, kiedy indziej stoi tam drewniana wiata lub domek letniskowy z lat 70. To był punkt wyjścia dla projektu, do którego Jakub Szczęsny wyobraził sobie… siebie samego.

— Mnie, podobnie jak wielu moich znajomych, nie stać na indywidualny projekt architektoniczny. To wydatek 40-50 tys. zł. Stąd pomysł, by zaprojektować system domów łatwo modyfikowanych. Dzięki powtarzal- ności schematów koszt pracy architekta jest mniejszy. Dom z oferty Simple House kosztuje 2,5-3,5 tys. za mkw. W razie budowy według indywidualnego projektu — więcej — opowiada Jakub Szczęsny. Jest fanem małych powierzchni i efektywności przestrzeni. Inspiracji szukał w podmiejskiej architekturze niemieckiej i skandynawskiej. Szuka odpowiedzi na pytanie, co zrobić, by codzienna rzecz była ciekawa. Rozwiązaniem jest — według niego — prostota.

— Dlatego Simple House to niczym nie zaburzona, najprostsza bryła, jaką można sobie wyobrazić — dopowiada Adam Czajkowski. Rafał Raczkowski, dyrektor ds. sprzedaży firmy, dodaje, że to archetyp domu. I ma mniejszą powierzchnię zewnętrzną, dzięki czemu łatwiej zadbać o energooszczędność.

Dom jak samochód

Idea Simple House opiera się na systemie podobnym do dostosowywania samochodów do potrzeb kierowców.

— Opracowaliśmy trzy bazowe formy domów, a inwestor może je dowolnie konfigurować wewnątrz i na zewnątrz — mówi Jakub Szczęsny. Domy podzielono na typy wynikające z powierzchni parteru: 25, 35, 45, 58, 69, 75 i 92 mkw., ostatnio powstał także long deck. Wszystkie mają tę samą szerokość ścian szczytowych: 8,04 m. Wymiary wynikają z szerokości statystycznej działki na przedmieściach (między 16 a 20 m), a także z optymalizacji elementów konstrukcyjnych (zwłaszcza długości), co przekłada się na cenę i czas montażu. Klient decyduje o instalacjach i wyposażeniu domu.

— Domy mogą być powiększane lub modyfikowane zależnie od potrzeb i możliwości finansowych klienta przez dokładanie dodatkowego garażu, aneksu mieszkalnego, zadaszenia — wyjaśnia Rafał Raczkowski. Klient decyduje też o rodzaju okien, pokryciu dachu, elewacji. Do wyboru są dachy w trzech wariantach nachylenia. Elewacje Simple House mogą być pokryte tynkiem akrylowym, deskami modrzewiowymi albo blachą lakierowaną. Na dach może być blacha lub dachówka ceramiczna.

— Łatwiej byłoby nam narzucić inwestorowi sztywne ramy. Ale każdy klient ma własne preferencje i jeśli tyle inwestuje, to chce, by dom był wymarzony, dopracowany. Dlatego za dopłatą personalizujemy projekty. Niektóre można wręcz określić jako indywidualne, choć oparte na naszym pomyśle — wyjaśnia Adam Czajkowski.

Pasywny i drewniany

Technologię budowy opracowywali Adam Czajkowski i Rafał Raczkowski. Jakub Szczęsny przekładał to na bryłę budynku i organizację wnętrz. Tworzenie pierwszych ośmiu typów domów trwało około 1,5 roku.

— Chcieliśmy, by Simple House były domami energooszczędnymi nawet w podstawowym wariancie. Bo budowa takiego domu nie jest już kaprysem, lecz przeliczalną na pieniądze wartością — deklarują właściciele Simple House. Każdy budynek ma trzy wersje energooszczędne. Są też wyposażane w nowinki technologiczne, np. mechaniczną wentylację, rekuperację pompy ciepła, solary. Dlaczego są drewniane?

— Biały Dom zbudowano 200 lat temu z drewna. Ostatnio w Norwegii powstają 8-9-piętrowe drewniane wieżowce. Cała Ameryka Północna, Kanada, Skandynawia są zbudowane z tego materiału. Jest wdzięczny, tani, ciepły, domowy — wyjaśnia Rafał Raczkowski.

Budowanie z drewna jest też ekologiczne, bo materiał sam rośnie i nie zanieczyszcza atmosfery.

— Postanowiliśmy nie stosować innowacyjnych materiałów w tym, co jest masą budynku. Bo to podnosi cenę. Stąd technologia drewnianego szkieletu obniżająca koszty — dodaje Jakub Szczęsny.

Szkielet nie wydmuszka

Reputacja drewnianych domów szkieletowych, zepsuta w Polsce w latach 90., już się poprawia. Simple House jest członkiem stowarzyszenia Dom Drewniany, zrzeszającego kilkadziesiąt firm deklarujących przestrzeganie najwyższych standardów.

— Uważam, że domy szkieletowe są pod wieloma względami lepsze niż tradycyjne. Budujemy je szybciej, taniej, są cieplejsze, w czasie budowy wprowadzamy do budynku dużo mniej wilgoci. Parametry energooszczędności tych domów są dużo lepsze. Nie mają zimnych murów, cała ich grubość to warstwy izolacyjne. Takie domy są szczelniejsze, szybciej się nagrzewają. I jesteśmy w stanie wybudować je w cztery tygodnie. Ich trwałość to 100-150 lat, a koszty budowy są niższe o 15 proc. niż domu murowanego — wylicza Adam Czajkowski. Szlify przy budowie domów szkieletowych zdobywał w USA i Kanadzie, gdzie 90 proc. budynków powstaje w tej technologii. Widział ponad stuletnie domy w znakomitej kondycji. — Bazujemy na technologii, która jest efektem kilkudziesięciu lat ewolucji budownictwa drewnianego w USA i Kanadzie. I uważamy, że dom szkieletowy jest dziś bardzo rozsądnym wyborem, biorąc pod uwagę tempo rozwoju technologii i coraz bardziej wyśrubowanych norm — przekonuje Adam Czajkowski.

Od projektu do realizacji

Projekty domów opracowano w formie zeszytów, do których klienci dołączają przygotowane przez architektów lub inżynierów budownictwa plany zagospodarowania terenu ze wszystkimi elementami potrzebnymi do otrzymania pozwolenia na budowę. To pozwala firmie efektywnie działać w całym kraju. Po otrzymaniu pozwolenia na budowę Simple House tworzy moduły budynku. Potem firmowa ekipa stawia betonowe fundamenty. Po czterech tygodniach osadza na nich dom. Buduje go w miesiąc do trzech zależnie od złożoności projektu i wielkości domu. Zazwyczaj stawia dom w standardzie deweloperskim, klient wykańcza go z inną ekipą. Ale jest też coraz więcej zamówień na realizacje pod klucz. W ofercie Simple House są też małe domy niewymagające pozwolenia na budowę (25 lub 35 mkw., wysokości 4,99 m, z możliwością powiększenia o 12 mkw. tarasu). Podwójna wysokość części dziennej pozwala zrekompensować ograniczenie powierzchni. Domy te są miniaturą dużych modeli Simple House.

— Mają wszystkie funkcje potrzebne do wygodnego spędzenia czasu na działce rekreacyjnej. Mogą też pełnić rolę domów całorocznych — mówi Dariusz Radziewicz. Pierwszy 35-metrowy dom stanął niedawno na nadwiślańskiej skarpie pod Zakroczymiem. — Myślę, że będzie to rozwiązanie na emeryturę dla mojego pokolenia — komentuje Jakub Szczęsny.

Ciągły rozwój

Właściciele Simple House zainwestowali w swoje przedsięwzięcie mnóstwo pracy i około 2 mln zł wypracowanych w firmie Nowy Konstancin. Jakub Szczęsny włożył około 150 tys. zł oraz swoją pracę i know how. W zamian dostał udziały. Został też twarzą Simple House. Rocznie firma tworzy kilkanaście domów. Przez trzy lata wybudowano ich 35. Właściciele mają nadzieję na produkcję 30 rocznie. A w przyszłości nawet kilkuset.

— W roku 2017 koszty i zyski się wyrównały. Mamy nadzieję, że zakończymy go na plusie. Ale możliwości produkcyjne mamy dwukrotnie większe, niż wykorzystujemy — twierdzi Adam Czajkowski. Na razie skupiają się na krajowym rynku. Ale widzą coraz większe zainteresowanie inwestorów zagranicznych, głównie ze Skandynawii i z Niemiec. Prawdopodobnie poszukają tam partnerów biznesowych.

— Odpowiadamy też na potrzeby klientów. Opracowujemy model z płaskim dachem, bo takie zapotrzebowanie się pojawiło i pracujemy nad domem z poddaszem użytkowym — informuje Jakub Szczęsny. Mają też pomysł sprzedaży całych osiedli.

— Jesteśmy gotowi do budowania mniejszych lub większych osiedli. Bardzo chętnie rozpoczęlibyśmy taki projekt ze strategicznym inwestorem. Jesteśmy też w stanie zaprojektować dom pod indywidualne wymagania inwestora i bardzo specyficzne potrzeby — twierdzi Adam Czajkowski.

Misja: spokój i jakość

Projektując Simple House, Jakub Szczęsny chciał też uspokoić architektoniczny krajobraz podmiejskiej Polski, który po 1990 r. zalała kakofonia barw i kształtów.

— Udało się. Mamy na to dowód w postaci dwóch domów postawionych przy starej stodole w Bałtowie. Świetnie wpisały się w otoczenie — mówi architekt. Wspólnicy przyznają, że choć wreszcie zaczyna się u nas budować domy, a nie zamki Disneya, proste w formie Simple House są wciąż propozycją niszową. Firma ma jednak przewagę nad konkurencją, bo jej projekty nie pozostają tylko na papierze. Ma też niemal 100 proc. pozytywnych opinii klientów.

— Naszą zaletą jest też jakość. Używamy najlepszych surowców począwszy od drewna przez membrany, płyty gipsowe, izolację. I choć pozostawiamy inwestorom możliwość wyboru surowców, jeszcze się nie zdarzyło, by ktoś zdecydował się na gorsze. Jakość zapewniają też nasi fachowcy, których edukujemy od kilkunastu lat — mówi Adam Czajkowski. Opinie o architekturze Simple House są jednak różne. — Na początku sam miałem zastrzeżenia do wyglądu domów. Próbowałem z architektem negocjować pewne rozwiązania. Ale Szczęsny był bezkompromisowy. Chciał, by była to prosta, niczym niezaburzona bryła. Teraz jestem absolutnie przekonany do naszego produktu — przyznaje Adam Czajkowski.

— To bardzo pozytywny przykład inwestorów, którzy zaufali architektowi i wygrali — sumuje Jakub Szczęsny.