Superhot to założone w 2014 r. łódzkie studio znane z bestsellerowej gry VR „Superhot”. Deweloper w ostatnich latach nie wypuszczał na rynek nowych gier. Do dziś jednak odcina kupony od sukcesu pierwszego tytułu. Ostatnią istotną premierą studia była „Superhot: Mind Control Delete" - gra trafiła na rynek w 2020 r. Zgodnie z danymi za 2023 r. (spółka nadal nie złożyła sprawozdania za 2024 r.) przychody Superhota spadły do 35,9 mln zł z 82,2 mln rok wcześniej. Zysk operacyjny skurczył się do 18,1 mln zł z 58,5 mln, a zysk netto - do 30,7 mln zł z 61,2 mln zł, co i tak wystarczyło, by Superhot znalazł się w pierwszej piątce polskich producentów gier. Spółka wygenerowała też pokaźną ilość gotówki - 98,2 mln zł na koniec okresu sprawozdawczego. Przepływy z działalności operacyjnej wyniosły w 2023 r. 41,5 mln zł.
Choć w KRS brak najświeższych danych finansowych, można w nim znaleźć świeże informacje o przetasowaniach wśród udziałowców. Pod koniec czerwca spółka odkupiła od Tomasza Kaczmarczyka, jednego ze współzałożycieli, wszystkie należące do niego udziały, tj. 22 szt. Umorzenie nastąpiło za wynagrodzeniem w wysokości 78 mln zł.
„Umorzenie udziałów jest uzasadnione podjęciem decyzji o zakończeniu współpracy wspólnika – Tomasza Kaczmarczyka ze spółką, w tym zakończeniu relacji wynikających ze stosunku spółki” – czytamy w uchwale NWZ Superhota.
Przed umorzeniem kapitał zakładowy spółki dzielił się na 85 udziałów. Wynagrodzenie za umorzone udziały oznacza, że cała firma została wyceniona na nieco ponad 300 mln zł. Ta pula dzieli się obecnie między dwóch założycieli: Piotra Iwanickiego (53 udziały) i Jakuba Ziembińskiego (10 udziałów).
Tomasz Kaczmarczyk, który w ubiegłym roku opuścił zarząd Supehota, nie odpowiedział na pytanie PB o powody wyjścia z grona udziałowców. Wiadomo jednak, że od kilku lat rozwija firmę IndieBI, która stworzyła platformę analityczną dla producentów gier. Działająca od kilku lat spółka ubiegły rok zakończyła z 2 mln zł przychodów i 10,4 mln zł straty.
