Nowy wariant koronawirusa zamyka w kwarantannie część pracowników zakładów mleczarskich, co utrudnia prowadzenie działalności nawet największym producentom. Nie jest to jednak ich główne zmartwienie, gdyż w branży mleczarskiej od początku pandemii można zauważyć trend, który stawia jej dalsze losy pod znakiem zapytania.
Niezdrowe objawy
Przez rosnące ceny ziarna utrzymanie krów mlecznych staje się coraz droższe. Rolnicy zmniejszają więc stada, wysyłając część posiadanego bydła na ubój (w Polsce w 2020 r. było 300 tys. dojnych krów mniej niż dekadę wcześniej). Pozostałe bydło przez mniejsze dawki paszy daje mniej mleka. Po uwzględnieniu rosnących kosztów trudno o zysk, stąd podwyżki cen mleka i w konsekwencji również większości przetworów mlecznych.
Rezultatem tej sytuacji w krótkim terminie są rosnące ceny kontraktów futures na produkty mleczne. Masło na Chicago Mercentile Exchange jest najdroższe od 2017 r., a cena serwatki najwyższa od 2014 r. Kontrakty na ser i mleko kosztują najwięcej od ponad roku.

Trudna branża
Problemy w prowadzeniu działalności mają zarówno spółki zagraniczne, jak i polskie, mimo że popyt na mleko i jego pochodne utrzymuje się na stałym wysokim poziomie. Rosnące koszty powodują, że niektórym podmiotom nie opłaca się po prostu dalej inwestować w bydło. IMC, kiedyś znane jako Industrial Milk Company, swego czasu jeden z największych producentów mleka notowany na GPW, postanowił zmienić nazwę i prawie całkowicie zrezygnować z mleczarstwa na rzecz upraw rolnych. W rozmowie z “PB” jeden z przedstawicieli firmy przyznał, że powodem tej zmiany była znacznie wyższa dochodowość działalności rolnej.
Obecnie największą spółką na warszawskiej giełdzie, która zajmuje się produkcją przetworów mlecznych, jest Milkiland. Cena ich walorów znacznie wzrosła w październiku 2021 r., mocno wzrosła też od początku roku, jednak na tym kończą się dobre wieści dla inwestorów. Od ponad pół roku producent opóźnia publikacje raportów kwartalnych. W ostatnim opublikowanym raporcie za I kwartał 2021 r. właściciel marki “Ostrowia” poinformował o prawie trzykrotnym spadku przychodów r/r, co tłumaczył trudnym otoczeniem ekonomicznym.
Milkpol, inny podmiot z polskiego podwórka notowany na NewConnect słabe wyniki finansowe również zrzuca na karb rosnących kosztów i destabilizacji kanałów sprzedaży. Strata netto spółki w III kwartale 2021 r. wyniosła 482 tys. zł, około 330 tys. zł więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej. W ciągu ostatnich trzech miesięcy cena za akcję Milkpolu spadła o 30 proc.

Ceny do góry
Istnieją obawy, że dynamicznie rosnące koszty prowadzenia działalności poza instrumentami giełdowymi wpłyną również na ceny artykułów sklepowych, powiększając wysoką już inflację cen żywności. Według danych Bureau of Labor Statistics cena za litr mleka w USA jest najwyższa od 2015 r. Bloomberg podaje natomiast, że produkcja masła w Stanach Zjednoczonych była w 2021 r. niższa o 10 proc. niż rok wcześniej, a podaż mleka w proszku była najniższa od dwóch lat. Przewiduje się, że opóźnione przez pandemię budowy nowych maszyn przetwórczych mogą wpłynąć na produkcję sera.
Podobne objawy można zauważyć w Polsce. Produkcja odtłuszczonego mleka w proszku w 2020 r. była najniższa od trzech lat, zmalała również podaż serów dojrzewających. Koszt jednego kartonu mleka rośnie, a wszystko przez rekordowo wysoki koszt skupu – według GUS za 100 kg mleka płacimy o 60 zł więcej niż w 2016 r. Zbiegło się to ze wzrostem cen przetworów mlecznych. GUS podaje, że po uwzględnieniu inflacji w 2021 r. za sery płaciliśmy średnio 2,6 proc. więcej niż rok wcześniej.