— Celem jest wyjście ze strefy cienia, czyli skończenie z udawaniem, że rada nadzorcza jest murem oddzielającym właściciela od zarządu. To fikcja — tak o planowanej reformie obowiązków informacyjnych mówi Michał Romanowski, profesor z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert ds. spółek i prawa handlowego.

Reforma obowiązków informacyjnych ma być częścią większej reformy nadzoru właścicielskiego, za którą wziął się Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych. Bezpośrednio odpowiada za nią Janusz Kowalski, wiceminister aktywów.
— Pierwszy projekt ustawy poznamy w kwietniu — zapowiedział Janusz Kowalski na zeszłotygodniowej konferencji Dobre prawo — silna gospodarka.
Reforma dla 800 spółek
Michał Romanowski jest szefem zespołu ds. reformy obowiązków informacyjnych spółek kapitałowych. Na konferencji zapowiedział, że ewentualne zmiany — jeśli zespół oceni, że rzeczywiście są konieczne — będą dotyczyć ok. 800 spółek, notowanych na głównym rynku warszawskiej giełdy oraz na NewConnect.
— W tych spółkach mamy do czynienia z jednym silnym akcjonariuszem oraz rozdrobnionym akcjonariatem poza nim — mówi Michał Romanowski.
Jego zdaniem afera GetBacku dowodzi, że kontrola w takiej spółce może być fikcją.
— Zazwyczaj w takich przypadkach zawodzą ludzie — uważa Michał Romanowski.
Konkrety? Konieczne może się okazać „zdezaktywowanie” przepisów zakazujących walnemu zgromadzeniu i radzie nadzorczej wydawania wiążących poleceń zarządowi spółki. Szef zespołu ds. reformy obowiązków informacyjnych uważa też, że główny akcjonariusz powinien mieć prawo do częstej i aktywnej komunikacji bezpośrednio z zarządem kontrolowanej przez siebie spółki. Nie będzie to sprzeczne z europejskimi regulacjami. Sceptycznie do tematu podchodzi Jarosław Dzierżanowski, dyrektor działu prawnego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII).
— Zasada równego dostępu do informacji poufnych dla wszystkich akcjonariuszy spółek publicznych nie powinna budzić żadnego zdziwienia — obowiązuje na wszystkich rynkach giełdowych. W Unii Europejskiej regulowana jest przepisami MAR, które muszą być stosowane bezpośrednio przez wszystkie państwa członkowskie. W tym stanie rzeczy nie bardzo widać pole manewru dla polskiego ustawodawcy — uważa Jarosław Dzierżanowski.
KSH i KRS na celowniku
Prof. dr. hab. Andrzejowi Szumańskiemu powierzono prowadzenie zespołu ds. prawa koncernowego. W trakcie konferencji wyjaśniał, że chodzi de facto o przepisy regulujące działanie grup spółek.
— Nasze regulacje nie są adekwatne do stopnia rozwoju takich grup. Jest problem dostępu do informacji pochodzących ze spółek zależnych, istnieje też kwestia poleceń wydawanych przez spółkę matkę, narażających członka zarządu spółki zależnej na odpowiedzialność cywilną — tłumaczy Andrzej Szumański.
Przewiduje, że ewentualne zmiany obejmą Kodeks spółek handlowych i Krajowy Rejestr Sądowy (KRS).
— Nie pójdziemy w kierunku niemieckim, czyli pełnej regulacji grup. Będzie to raczej model francuski, czyli regulowanie tylko tych kwestii, które są niezbędne — mówi Andrzej Szumański.
Idea zakłada, że w wyniku reformy spółki będą mogły kierować się interesem grupy, o ile nie narusza to interesu ich wierzycieli i udziałowców mniejszościowych. Istnienie takiej grupy trzeba będzie notyfikować w KRS.
— Jeśli wystąpi kolizja interesów, trzeba będzie stworzyć mechanizmy wyłączające odpowiedzialność zarządców spółek zależnych. Z tym się wiąże instytucja polecenia — podkreśla Andrzej Szumański.
Rozważane jest też, by w takich okolicznościach umożliwić drobnym wspólnikom sprzedaż udziałów.
— Pytanie tylko, czy nas na to stać — zauważa Andrzej Szumański.
Na pewno, jak podkreśla, trzeba będzie połączyć sferę decyzji i odpowiedzialności, potrzebne też będą mechanizmy odszkodowawcze.
— W innym wypadku będzie to patologia — stwierdza Andrzej Szumański.
Centrum kosztów? Nie, dziękuję
W kwestii prawa koncernowego Jarosław Dzierżanowski apeluje o rozwagę.
— Stworzenie wyważonych regulacji prawa koncernowego jest zadaniem niezwykle trudnym. Z jednej strony należy zastanawiać się nad rozwiązaniami, które ułatwią funkcjonowanie holdingu jako całości. Z drugiej strony ustawodawca nie może tracić z pola widzenia udziałowców mniejszościowych spółek wchodzących w jego skład. Jeżeli taka spółka miałaby np. stać się centrum kosztów dla spółki matki lub całej grupy kapitałowej, każdy udziałowiec mniejszościowy ma prawo oczekiwać adekwatnej rekompensaty z tego tytułu — uważa Jarosław Dzierżanowski.
Przypomina też, że są spółki, w których to skarb państwa jest udziałowcem mniejszościowym.
— Na pewno nie chciałby znaleźć się w sytuacji, gdy zainwestowane w dany podmiot publiczne pieniądze nigdy nie przyniosą zwrotu — podkreśla przedstawiciel SII.
Doradca dla rady
Za reformę funkcjonowania rad nadzorczych odpowiada dr Radosław L. Kwaśnicki.
— Otrzymujemy już konstruktywne uwagi. Uwzględniamy je w pracach — mówi ekspert.
Zapowiada m.in. przyznanie radzie możliwości zatrudnienia zewnętrznego podmiotu do przeprowadzenia audytu w firmie, nawet bez wiedzy zarządu.