Rekompensaty mogą zalać biura maklerskie

Materiał redakcyjny
opublikowano: 1999-03-10 00:00

Rekompensaty mogą zalać biura maklerskie

DUŻO PRACY: Elżbieta Pustoła, prezes Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych, musi się przygotować na więcej pracy. Jednak dystrybucja 4,5 mln świadectw rekompensacyjnych nie powinna zakłócić rytmu funkcjonowania KDPW, który został zahartowany wcześniej rozliczaniem PŚU. fot. ARC

Pracownicy sfery budżetowej, emeryci i renciści — razem około 4,5 mln osób — czekają na rekompensaty z budżetu państwa. Są to emeryci i zatrudnieni w sferze budżetowej, którym w 1991 i 1992 roku rząd nie podwyższał płac o aktualny wówczas wskaźnik inflacji. Cała ta rzesza powinna dostać świadectwa rekompensacyjne, zaś ich dystrybucja ma się odbywać za pośrednictwem biur maklerskich.

I tu tkwi problem. W Polsce jest 39 biur maklerskich dysponujących 600 punktami obsługi klienta (POK), w których w sumie założonych jest około 1,3 mln rachunków inwestycyjnych. Zakłada się, że w ramach przeprowadzonego przetargu wyłonionych zostanie 300 POK-ów, które będą rejestrowały świadectwa rekompensacyjne. W tym kontekście założenie 4,5 mln nowych rachunków (średnio na jedno biuro przypada około 15 tys. nowych klientów) wydaje się dopustem bożym.

ISTNIEJĄ OBAWY, że biura maklerskie po prostu się zapchają i nie będą w stanie obsłużyć dotychczasowych klientów, a ci, jak wiadomo, są źródłem dochodów każdego biura. Potencjalni klienci, zakładając rachunki, mogliby sparaliżować obsługę inwestorów giełdowych. Wprawdzie coraz więcej można załatwić przez telefon (np. składanie zleceń, stan rachunku), lecz już zapisu na ofertę publiczną akcji spółki chcącej zadebiutować na giełdzie należy dokonać osobiście. Podobnie jest z rynkiem pierwotnym obligacji i nowych emisji akcji spółek już notowanych. Napływ ponad trzyipółkrotnej liczby nowych klientów mógłby skutecznie powstrzymać obecnych posiadaczy rachunków od inwestycji.

JEST JESZCZE inny problem. Są regiony, gdzie na jedno biuro będzie przypadało wielokrotnie więcej osób niż wynika ze statystycznego wyliczenia. Wiadomo, że inwestorzy skupiają się w dużych miastach, mniejsze miasta dysponują dwoma, trzema biurami, zaś w małych miejscowościach i na wsiach przedsiębiorstwa maklerskie nie istnieją. Stwarza to problem dojazdów, czasami po kilkadziesiąt kilometrów, a ponieważ system będzie preferował kolejkową zasadę, kto pierwszy, ten lepszy, możliwe jest nawet kilkakrotne odwiedzanie biura przez jedną osobę.

DO 4,5 mln należy doliczyć kilkaset tysięcy chętnych, którzy pójdą po świadectwo rekompensacyjne na zasadzie „sąsiad dostał, to może i ja dostanę”. W efekcie uruchomi to procedurę weryfikacji uprawnień. Będzie to dodatkowe obciążenie dla biur maklerskich oraz Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych. Za wszystkie te czynności zapłaci budżet państwa, czyli de facto podatnicy.

Zgodnie z symulacjami, na odbiór świadectwa uprawniony będzie czekał około dwóch lat. Jest to kolejne zagrożenie, tym razem dla samych zainteresowanych. Zakładając, iż odbiorą świadectwo na samym początku dystrybucji, nie spotkają się z wielką podażą tuż przed jej końcem. A jak wiadomo, im większa podaż, tym mniejsza cena, jaką można uzyskać za świadectwo.

Z tego też powodu pojawiła się rządowa propozycja rezygnacji z przetargu na domy maklerskie i w to miejsce wprowadzenia bezprzetargowego trybu zawierania umów z podmiotami będącymi uczestnikami Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych. Dzięki temu zamiast 300, byłoby do dyspozycji 600 POK-ów, a także do dystrybucji włączyłaby się część uprawnionych banków.

RZĄD MA NADZIEJĘ, iż konkurencja między biurami maklerskimi i bankami pozwoliłaby na zmniejszenie kosztów dystrybucji świadectw w stosunku do obecnych żądań biur maklerskich.

Poza tym, w celu wyeliminowania ludzi nie mających prawa do świadectwa, proponowane jest wydawanie dokumentów (bez żadnych specjalnych zabezpieczeń, a więc tanich w produkcji) stwierdzających uprawnienia do odbioru swojej części rekompensaty. W praktyce konieczność uzyskania dokumentu dotyczyłaby około 3 mln osób. Ale czy jest to realne?