Inspektorat Uzbrojenia znów unieważnił przetarg na sześć holowników dla polskiej armii. — Według Departamentu Kontroli Ministerstwa Obrony Narodowej [MON — red.] postępowanie jest dotknięte nieusuwalną wadą — twierdzi płk Sławomir Lewandowski, główny specjalista z Inspektoratu Uzbrojenia. Wynika ona ze zmiany przez zamawiającego, czyli właśnie Inspektorat Uzbrojenia, wymogów dotyczących paramentów wyporności zamawianych jednostek.

— Po ponownej analizie dokumentacji 31 marca inspektorat poinformował wykonawców o unieważnieniu wyboru najkorzystniejszej oferty i postępowania — precyzuje Sławomir Lewandowski.
Wszystko do kosza
— Jesteśmy rozczarowani. Kontrakt jest dla nas ważny. Wygraliśmy przetarg i jesteśmy przekonani, że postępowanie było prawidłowe, więc będziemy się odwoływać. Do czterech razy sztuka — twierdzi Mateusz Filipp, prezes Remontowa Shipbuilding, która przetarg na holowniki, wart 220 mln zł, wygrała już trzykrotnie.
Nie komentuje kwestii zmiany parametrów, podkreślając, że spółka odnosiła się już do niej w skardze do Krajowej Izby Odwoławczej (KIO). Dotyczyła ona poprzedniego unieważnienia przetargu przez Inspektorat Uzbrojenia — w pierwszej połowie marca. Wówczas zamawiający poinformował jedynie, że postępowanie jest obarczone nieusuwalną wadą, nie podając konkretów.
Remontowa Shipbuilding odwołała się do KIO, ale przed rozprawą, która odbyła się 27 marca, Inspektorat Uzbrojenia unieważnił unieważnienie, więc nie było przedmiotu sporu. Postępowanie izby zostało umorzone, a prawnicy obu stron potwierdzili, że wybór oferty Remontowa Shipbuilding jako najkorzystniejszej jest ważny. Wydawało się, że nic już nie odbierze stoczni kontraktu. Tymczasem kilka dni później przetarg znów został anulowany.
Państwowy priorytet
Spółka czeka na podpisanie kontraktu od listopada 2016 r., kiedy pierwszy raz wygrała przetarg. Jej konkurenci, czyli stocznie Gryfia i Nauta, odwołały się jednak dwukrotnie do KIO. Bezskutecznie, bo po postępowaniach izby oferta Remontowa Shipbuilding nadal miała status najlepszej. Mimo to Inspektorat Uzbrojenia wzbraniał się przed podpisaniem umowy.
Z branżowych i medialnych doniesień wynika, że rządowi urzędnicy wolą, by kontrakt wykonywały stocznie należące do państwowej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, takie jak Gryfia czy Nauta. Niestety ich oferty nie spełniły postawionych przez resort obrony warunków. Jeden z branżowych specjalistów, od lat związany z sektorem stoczniowym, uważa, że rządowi urzędnicy nie mają wyjścia. Trzeba zapełnić portfelezamówień konsolidowanych państwowych stoczni, które oprócz specjalistów muszą także utrzymać rzesze pracowników administracyjnych. Słaba koniunktura powoduje natomiast, że nie mogą przebierać w kontraktach jak w ulęgałkach.
— Chcąc zachować spokój społeczny, rząd musi dać im pracę — twierdzi jeden z ekspertów. Jednak Remontowa Shipbuilding, trójmiejska spółka pracownicza, także potrzebuje zamówień publicznych.
Dotychczas specjalizowała się m.in. w budowie statków dla firm z morskiej branży paliwowej. Niestety, koniunktura się pogorszyła i dwaj klienci stoczni, wykorzystując opóźnia w realizacji kontraktów, nie odebrali dwóch jednostek, które przestały im być potrzebne. Dlatego trójmiejska stocznia pilnie szuka nowych zleceń.
Wygląda na to, że na rządowe nie może liczyć. W ubiegłym roku została wybrana liderem konsorcjum, które dzięki finansowaniu Polskiego Funduszu Rozwoju i PKO BP miało budować dwa promy pasażerskie dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Projekt Remontowa Shipbuilding został jednak uznany za zbyt kosztowny i ostatecznie zdecydowano, że powstanie tylko jeden prom, który ma zbudować Gryfia na terenach dawnej Stoczni Szczecińskiej.