Resort nauki ujawnia plany wobec Sieci Badawczej Łukasiewicz

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2024-07-18 20:00

Czy łączenie przez poprzednią władzę instytutów badawczych w sieć było słuszne, jakie zmiany są niezbędne i do kiedy nastąpi rozliczenie poprzedników – mówi Maria Mrówczyńska, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak efekty stworzenia Sieci Badawczej Łukasiewicz ocenia nadzorujące ją Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego
  • jak wiceminister nauki komentuje kontrowersje związane ze zmianą prezesa SBŁ
  • dlaczego nauka nie może być w pełni niezależna od polityki
  • kiedy podatnicy mają zacząć czerpać wymierne korzyści z wielomilionowych dotacji dla sieci
  • o ile urosła dotacja dla SBŁ i czy powinna być jeszcze większa
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

PB: Jakie udane zmiany i projekty w obszarze nauki wprowadzone w okresie rządów PiS przychodzą pani do głowy jako pierwsze?

Prof. Maria Mrówczyńska: Przykładem projektów, które faktycznie zacieśniają współpracę nauki z biznesem, są „Nauka dla Społeczeństwa” czy „Społeczna odpowiedzialność nauki”, w ramach których m.in. zostały wsparte centra przedsiębiorczości i transferu technologii. Ponadto w dobrym kierunku szła reforma szumnie nazywana „Konstytucją dla Nauki”, jednak późniejsza praktyka wypaczyła końcową formę. Wśród wielu wad można wskazać sławetną „punktozę”, czyli konieczność zbierania punktów za publikacje naukowe, również w płatnych, niekoniecznie renomowanych czasopismach. To niedobre dla rozwoju środowiska kwestie, które próbujemy zmienić.

Nie wymieniła pani stworzenia w 2019 r. Sieci Badawczej Łukasiewicz (SBŁ). Celowo?

Nie, to wymaga szerszego przedstawienia. Z jednej strony jej powstanie umożliwiło instytutom – pierwotnie 38, dziś 23 – integrację, a także zwiększyło ich możliwości zdobywania finansowania oraz międzynarodową rozpoznawalność. Dotyczy to zwłaszcza mniejszych jednostek, które siłą rzeczy zostały zagregowane w większe struktury. Dyrektorzy instytutów Łukasiewicza sami podkreślają, że stworzenie sieci wniosło wartość dodaną, a ona sama stała się marką ułatwiającą im pracę na wielu polach.

Z drugiej strony obserwuję wciąż zbyt małą współpracę między instytutami a uczelniami. Istotna część środowiska akademickiego postrzega SBŁ jako konkurencję w zdobywaniu funduszy i realizowaniu projektów. Zacieśnienie współpracy zmieniłoby ich opinię o sieci. Widać to m.in. na przykładzie Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechniki Śląskiej, które mają bardzo dobre zdanie o lokalnych instytutach. W związku z tym jednym z moich celów jest poprawa wizerunku SBŁ w oczach uczelni i namówienie obu stron do współpracy. Dotyczy to także mniejszych uczelni, jak moja Alma Mater [Uniwersytet Zielonogórski - red.], do których sieć nie dociera mimo obecnego w nich potencjału intelektualnego i odpowiedniej infrastruktury badawczej.

Ponad dwie dekady kariery akademickiej na Uniwersytecie Zielonogórskim za panią, co skłoniło panią do zaangażowania się w politykę?

Otrzymanie propozycji objęcia stanowiska wiceministra nauki było dla mnie dużym zaskoczeniem, ale też zaszczytem. PSL chciało mieć w ministerstwie kompetentnego przedstawiciela wywodzącego się ze środowiska naukowego. Mam nadzieję, że spełniam oczekiwania.

Nauka nie powinna być niezależna od polityki?

Nauka jest dobrem publicznym finansowanym w dużej mierze z budżetu państwa. W związku z tym nie uniknie powiązania z polityką, ponieważ to od polityki zależy finansowanie jej rozwoju. A mówimy o niebagatelnej kwocie 1,2 proc. PKB. Niemniej rektorzy uczelni mają dużą autonomię i to w ich gestii leży zapewnienie, by placówki wyższe były miejscem wymiany myśli bez względu na przekonania polityczne. Podobnie powinno być we wszelkich instytutach badawczych.

W poprzednich latach pojawiały się zarzuty upolitycznienia kierownictwa SBŁ. Wybór na prezesa dr. Huberta Cichockiego, wiceprezesa partii Centrum dla Polski (CdP), może budzić podobne komentarze.

Nie obawiam się o wpływ polityki na sieć. Z dotychczasowych działań dr. Huberta Cichockiego jako prezesa Centrum Łukasiewicz wynika, że ma odpowiednie kwalifikacje do kierowania siecią.

Od przedstawicieli SBŁ słyszę jednak, że jego pełnomocnikami zostali: Jacek Czułba, członek zarządu CdP, i Jan Popławski, rzecznik prasowy tejże partii. Podobno pierwszy ma duży wpływ na decyzje prezesa, a drugi duplikuje obowiązki departamentu komunikacji.

SBŁ to duża organizacja, więc informacji od jej pracowników spływa dużo. Zmiany zawsze mogą wywoływać niepokój, to naturalne. Proponuję wstrzymać się z oceną pracy pana prezesa jeszcze kilka miesięcy. Dr Hubert Cichocki podchodzi do pracy bardzo rzetelnie. Ma kompetencje i doświadczenie nie tylko w administracji państwowej, jako były pracownik NIK, ale też w środowisku akademickim jako pracownik wyższej uczelni.

Nie ma jednak doświadczenia w biznesie, co podkreślają przedsiębiorcy współpracujący z instytutami Łukasiewicza od lat. A mówimy o jednej z kilku największych w Europie sieci badawczych współpracujących bezpośrednio z firmami.

Pan prezes ma bardzo otwarty umysł i świadomość roli osób, którymi się otacza. W tej chwili wiceprezesów jest dwóch: Wiesław Skwarko i Maria Prokop-Wyczańska, która przebywa na urlopie macierzyńskim. Zgodnie z ustawą o SBŁ musimy obsadzić jeszcze stanowisko wiceprezesa ds. naukowych. W najbliższym czasie podejmiemy działania w tym zakresie.

Z ogłoszeniem nowego prezesa SBŁ czekali państwo do ostatniej chwili, a nawet dzień dłużej. Tylu było mocnych kandydatów, czy trudno było znaleźć właściwą osobę, która zgodziłaby się podjąć wyzwanie?

Raczej pierwszy wariant. Pan minister rozważał kilka kandydatur. Szukał osoby z doświadczeniem nie tylko w zarządzaniu, ale też w kontroli, ponieważ dochodziły do niego informacje o potencjalnych nieprawidłowościach w SBŁ.

Są już pierwsze wnioski z kontroli?

Zakończyliśmy już ewaluację wymaganą ustawą raz na cztery lata i otrzymaliśmy raport. Potrzebujemy kilku tygodni na jego analizę. Ewaluacja dotyczyła systemowego zweryfikowania, czy SBŁ realizowała założenia ustawowe przede wszystkim w zakresie rozwoju innowacji i wsparcia gospodarki. Równolegle z inicjatywy MNiSW doszło do audytu m.in. w obszarze potencjalnych nieprawidłowości w wynagrodzeniach w samym Centrum Łukasiewicz. Wyniki dopiero się pojawiły i potrzebujemy trochę czasu na wyciągnięcie wniosków. Ponadto kilka tygodni temu kontrolę w SBŁ rozpoczęła Najwyższa Izba Kontroli. Jej raport ma się jednak pojawić pod koniec lipca.

Jak widzi więc pani rolę ministerstwa w nadzorowaniu, by w SBŁ pracowali fachowcy – w dziedzinie administracji i nie tylko?

SBŁ to około 7 tys. pracowników, nie da się zweryfikować każdego. Nadzór ministerstwa powinien być jednak kompleksowy, obejmować zarówno Centrum Łukasiewicz, jak i poszczególne instytuty, które mają realizować konkretne cele zbieżne z interesem MNiSW i całej polskiej nauki. Żeby finansować jej rozwój, państwo musi znać efekty wydatkowania pieniędzy publicznych.

Już od kilku osób usłyszałem, że chwalą sobie pani zaangażowanie w sprawy SBŁ. Wcześniej tego podobno brakowało.

Słyszę podobne opinie i jestem nimi zaskoczona. Żeby rozmawiać o rozwoju jakiejś struktury, trzeba ją dogłębnie poznać. W przypadku SBŁ to bardzo trudne z powodu jej skali, ale odwiedziny w instytutach i rozmowy z ich dyrektorami umożliwiają zdobycie niezbędnej wiedzy i rozeznania w zakresie prowadzonych prac. Muszę wiedzieć, czym zajmują się poszczególne instytuty, jaką mają infrastrukturę badawczą, w jakich projektach uczestniczą itd.

Gigantyczna skala

Sieć Badawcza Łukasiewicz powstała w kwietniu 2019 r., by zacieśnić współpracę instytutów badawczych z biznesem (start-upami, MŚP oraz dużymi koncernami) i tworzyć technologie zapewniające polskim firmom przewagi konkurencyjne na świecie – wzorem podobnych ośrodków za granicą, jak niemiecki Fraunhofer czy fiński VTT. Spektakularnych sukcesów na razie brak, ale zwolennicy podkreślają, że taka reforma wymaga czasu – jeszcze co najmniej kilku lat.

SBŁ zatrudnia ok. 7 tys. pracowników, podobnie jak w momencie powstania, ale udział kadry naukowej i inżynieryjnej wzrósł z ok. 50 do 60 proc. Ministerialna subwencja dla Łukasiewicza odpowiada za mniej więcej jedną piątą jego budżetu (tym roku została zwiększona o 60 mln zł do 390 mln zł), a resztę przynoszą przede wszystkim granty oraz komercyjne wdrożenia. W 2019 r. sieć miała 1,38 mld zł przychodów (0,46 mln zł z komercjalizacji) oraz 16,5 mln zł zysku netto i realizowała 829 projektów o całkowitej wartości 2,38 mld zł. W 2023 r. wpływy wzrosły do 1,76 mld zł (0,56 mld zł z komercjalizacji), zysk do ok. 50 mln zł, liczba projektów do 1295, a ich wartość do 3,5 mld zł.

Łączenie instytutów Łukasiewicza wzbudzało silne emocje, najgoręcej było w Poznaniu. Zastrzeżenia do konsolidacji według kryterium geograficznego, a nie merytorycznego, miał m.in. Michał Gramatyka, przedstawiciel Ministerstwa Cyfryzacji w radzie Łukasiewicza. Nie podobało mu się też, że „scalona organizacja koncentruje się na najmocniejszym obszarze, pozostałe spychając na ubocze”. Co na to pani resort?

Dotychczasowa konsolidacja była prowadzona z myślą o poprawie potencjału jednostek. Połączone instytuty wyglądają na bardzo mocne, a współpraca zmierza w dobrym kierunku. Każdej konsolidacji przewodzi jeden z podmiotów, tak samo było po połączeniu Uniwersytetu Zielonogórskiego z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową w Sulechowie. Poza tym łatwiej łączyć instytuty położone blisko siebie, a następnie zarządzać i budować wspólną strategię. Warto podkreślić, że konsolidacja pozwoliła niektórym instytutom Łukasiewicza, będącym w trudnej sytuacji finansowej, przeprowadzić niezbędną restrukturyzację.

To już koniec przetasowań?

SBŁ to żywy organizm i trudno powiedzieć, jak będzie wyglądał za jakiś czas. Nie możemy wykluczyć kolejnych zmian. Warto zwrócić uwagę, że w grudniu 2023 r. do sieci dołączył nowy instytut przekształcony z Centralnego Ośrodka Badawczego Przemysłu Poligraficznego.

A propos zmian: poprzedni prezes SBŁ, dr Andrzej Dybczyński, wskazał w rozmowie z PB potrzebę wyłonienia dziedzin, w których instytuty Łukasiewicza by się specjalizowały, by w przyszłości znaleźć się w ścisłej światowej czołówce. Czy to dobry pomysł i jakie to mogą być dziedziny?

Z uwagi na sytuację geopolityczną ważne są specjalizacje związane z obronnością: np. inżynieria materiałowa, cyberbezpieczeństwo oraz technologie kwantowe i półprzewodnikowe. Instytuty Łukasiewicza już uczestniczą w licznych tego typu projektach. Warta rozwijania jest też biotechnologia, podobnie jak ekologiczny transport, inżynieria mechaniczna czy automatyka i robotyka.

Poprzedni szef przed odejściem zainicjował też uruchomienie tzw. kluczowych programów badawczych, kilku rocznie, z myślą o dostarczaniu polskiemu biznesowi przełomowych technologii. Inicjatywa będzie kontynuowana?

Jeszcze rozmawiamy w tej sprawie nie tylko z prezesem Cichockim, ale też innymi ministerstwami – cyfryzacji, obrony, rozwoju i technologii – tak by badania realizowane w SBŁ wpisywały się w ich strategiczne potrzeby. Kierunek rozwoju wyklaruje się w ciągu kilku miesięcy.

Były prezes koordynował też stworzenie pierwszej wspólnej strategii dla sieci. Powstała we wrześniu 2023 r., ale wciąż nie została przyjęta. Co pani z tym zrobi?

Strategia powinna zostać przyjęta już dawno temu. Dojdzie do tego najpóźniej zaraz po wakacjach, pracuje nad nią obecny prezes. Wspólnie dostrzegliśmy potrzeby wprowadzenia gruntownych zmian w pierwotnej wersji. Gdy ostateczna będzie gotowa, opowiemy o szczegółach.

Co w SBŁ ma się zmienić? Zwiększenie rotacji kadry naukowo-badawczej i stopnia jej umiędzynarodowienia to słuszny kierunek?

Napływ nowej myśli jest wartościowy, ale stabilność też jest istotna, dlatego kwestię rotacji pozostawiam w gestii dyrektorów instytutów. Natomiast umiędzynarodowienie zespołu to słuszny kierunek nie tylko dla SBŁ, ale też innych instytutów czy szkół wyższych. To ogólnoświatowy trend.

Co ma przyciągnąć naukowców i inżynierów zza granicy?

Przede wszystkim wysokiej jakości infrastruktura – zarówno w instytutach Łukasiewicza, jak i na polskich uczelniach. Poza tym mamy ogromne zasoby intelektualne i rozpoznawalnych badaczy. Warto też uprościć system wizowy, bo niejednokrotnie naukowiec realizujący konkretny projekt ma problem z przyjazdem do Polski.

W jaki sposób chcą państwo zatrzymać najlepszych naukowców, by nie przenieśli się, przynajmniej nie zbyt szybko, do prywatnego biznesu?

To problem całego systemu szkolnictwa wyższego, choć instytutów badawczych i instytutów SBŁ współpracujących z biznesem dotyczy szczególnie. Ich dyrektorzy bardzo często sygnalizują podbieranie pracowników przez firmy, szczególnie w dziedzinach będących na topie i przynoszących wymierne korzyści finansowe.

By zatrzymać dobrych naukowców, trzeba im dobrze płacić – to może być jednak pochodną wartości pozyskiwanych grantów i projektów badawczych, a nie tylko dofinansowania. Poza tym ważne jest zapewnienie odpowiedniej jakości infrastruktury.

Ministerialna subwencja dla SBŁ wzrosła w tym roku o 60 mln zł do 390 mln zł. To wystarczy?

SBŁ zrobiłaby pożytek z większego dofinansowania – dyrektorzy instytutów sygnalizują potrzeby dokupienia urządzeń do prowadzenia badań wyprzedzających, które będą skutkowały materiałem dla kolejnych projektów, oraz zwiększenia wynagrodzenia pracownikom. W tym roku nie przewidujemy jednak zwiększenia subwencji poza potencjalnymi awaryjnymi sytuacjami. Co będzie dalej, zależy przede wszystkim od budżetu ministerstwa, bo musimy myśleć także m.in. o uczelniach i studentach.

Jak uzasadnia pani publiczny wkład w SBŁ? Poprzedni prezes zapewniał: „z każdej złotówki subwencji zwracamy do budżetu państwa w formie różnych podatków 1,2 zł, poza tym dodatkowe 4 zł generujemy w gospodarce z racji skali komercyjnego zaangażowania”. Zgodzi się pani z takimi wyliczeniami?

Bardzo chętnie odpowiem na to pytanie po zapoznaniu się z wynikami przeprowadzonej kontroli. Na pewno gospodarka istotnie zyskuje na rozwijaniu innowacji i transferze wiedzy.

W jakiej perspektywie nie tylko biznes, ale też każdy podatnik ma zacząć czerpać wymierne korzyści z funkcjonowania SBŁ?

Po pięciu latach istnienia SBŁ jest nadal w wieku niemowlęcym. Musimy inwestować jeszcze kilka, a nawet kilkanaście lat, zanim spełni ona swoje założenia i przyniesie efekty.

Jakie wskaźniki przede wszystkim zamierzają państwo monitorować, by móc stwierdzić, że utworzenie SBŁ jest sukcesem? Przychody łączne lub z komercjalizacji, odpowiednio 1,76 mld zł i 557 mln zł w 2023 r.? A może wartość lub liczbę realizowanych projektów – w trakcie minionego roku było ich 1295 o wartości 3,5 mld zł.

To ważne wskaźniki. W przypadku przychodów z komercjalizacji szczególnie istotne są te wynikające z rzeczywistego przeniesienia wiedzy i know-how do gospodarki. Liczba i wartość projektów co roku rośnie, ale musimy w tym zakresie włożyć dużo pracy, bo poziom jeszcze nie jest satysfakcjonujący. Będziemy monitorować również rozpoznawalność publikacji wyników badań naukowych: liczbę i miejsce publikacji oraz ich cytowalność.

Kiedy rozliczy pani poprzedników z wprowadzonych zmian?

Mam nadzieję, że do końca bieżącego roku.

Rozmawiał Mariusz Bartodziej