Resort skarbu wybrał pilota dla LOT

AJ, KL
opublikowano: 2010-11-02 00:00

Za sterami narodowego

Za sterami narodowego

przewoźnika usiadł Marcin

Piróg. Daje sobie dwa

miesiące na przygotowanie

strategii.

Zgodnie z wcześniejszymi informacjami "Pulsu Biznesu" nowym prezesem LOT został Marcin Piróg, faworyt głównego akcjonariusza spółki — resortu skarbu. Były prezes Carlsberga i kolporterskiego Ruchu, musi szybko zakasać rękawy. Ma niewiele czasu na przygotowanie linii do prywatyzacji zaplanowanej na II i III kwartał 2011 r.

Bez rewolucji

Na razie Marcin Piróg daje sobie kilka tygodni na szczegółowe zapoznanie się z sytuacją spółki. Potem ruszą prace nad nową strategią.

— Chciałbym, by plan na najbliższe trzy lata powstał do końca roku. Spółka jest w trudnej sytuacji. Czeka nas wiele wyzwań, by stała się rentowna w sposób trwały. Wierzę jednak, że uda się to osiągnąć — mówi Marcin Piróg.

Rewolucji raczej nie będzie, ale prezes zapowiada cięcie kosztów. Na pierwszy ogień pójdą połączenia lotnicze.

— W LOT często pojawiały się bardzo ciekawe pomysły. Najważniejsze, by nie pozostawały na papierze. O likwidacji znacznej straty trzeba myśleć w wielu wymiarach. Na pewno trzeba będzie ocenić rentowność kierunków, w których lata flota — zapowiada Marcin Piróg.

O zwolnieniach nowy prezes na razie nie wspomina. Nie jest wykluczone, że do LOT przejdzie ekipa "młodych zdolnych", która pomagała mu w Ruchu.

— Na razie nie planuję poważnych ruchów kadrowych. Chciałbym poznać ludzi, którzy pracują w spółce. Jednak nie wykluczam współpracy z menedżerami, którzy już się sprawdzili przy restrukturyzacjach — przyznaje Marcin Piróg.

Prezes wierzy, że zdąży w terminie z przygotowaniem spółki do prywatyzacji.

— Trzeba rozważyć różne jej warianty. LOT jak najszybciej potrzebuje zastrzyku kapitału — twierdzi Marcin Piróg.

Trudny orzech

Związki zawodowe podchodzą do nowego prezesa sceptycznie. Ten będzie musiał się z nimi dogadać. Konflikty na linii pracownicy — zarząd są wymieniane jako nieoficjalna przyczyna odejścia Sebastiana Mikosza.

— Prezes nie ma nic wspólnego z lotnictwem, dopiero będzie się uczył branży. LOT nie ma na to czasu. Mam nadzieję, że będzie chociaż prowadził dialog społeczny — twierdzi Stefan Malczewski, przewodniczący Solidarności w LOT.

Według ekspertów doświadczenie w branży lotniczej nie jest dla LOT najważniejsze.

— Spółka potrzebuje przede wszystkim człowieka, który zna się na restrukturyzacji i finansach. Jest reliktem zamierzchłych czasów, wymaga wprowadzenia świeżej krwi — ocenia Tomasz Kułakowski, doradca w branży lotniczej, były dyrektor w LOT.