Wielkopolska to oaza wielu nie odkrytych smakowych skarbów. Naszym przewodnikiem po tym tajemnym świecie jest poznański taksówkarz. Marian Polerowicz - smakosz z korporacji ACI. Dzięki niemu odkryliśmy fenomenalną wielkopolską leberkę (pasztetową) czy łososiową (tylko w kolorze) metkę. Także wielkopolską białą kiełbasę i legendarny smażony ser. Regularnie wozimy te przysmaki koleją do Warszawy. W cichości ducha nucąc jak w „Zakazanych piosenkach - „na dworze jest mrok, w pociągu jest tłok”. Z wielkim zainteresowaniem dowiedzieliśmy się o degustacji wielkopolskich specjałów z winami w lokaliku „Salon Win & Winebar” w poznańskiej Galerii Malta. Miło wspominamy tam z przeszłości wiele win dostępnych „na kieliszki”. Nadstawiliśmy uszu. Rezultat? Tym razem zafascynował nas smażony ser z kieliszkiem rieslinga od maleńkiego niemieckiego producenta z Nahe. Ale wyłącznie z płatkiem świeżego ogórka. Przebojem wieczorem był natomiast wielkopolski salceson w towarzystwie białego Pinot Gris z Moraw (49,90 zł butelka). Rulandske sede (2009) z Pavlovska vina wyraźnie się zakochało w wielkopolskim salcesonie. Na naszych oczach rodził się wyszechradzki czworokąt. Z salcesonem w roli głównej.
Restauracyjnym szlakiem: Czworokąt wyszehradzki
opublikowano: 2011-02-25 15:32
Wielkopolska jest smakowo niedoceniona. Ciągle się mówi tylko o pyrach z gzikiem czy pieczonej kaczce. Owszem, te tematy bezapelacyjnie dominują w menu wielu lokalnych restauracji. Niestety, bez większych smakowych sukcesów.