Z ocen analityków wynika, że na zwrocie nieruchomości syndykowi Pozmeatu BRE Bank straci 12 mln zł. Ale to może być dopiero początek problemów.
Giełdowy BRE Bank zastanawia się nad utworzeniem rezerw w związku z roszczeniami syndyka masy upadłości Pozmeatu.
— Jesteśmy na etapie zasięgania szczegółowych opinii prawnych w tej sprawie i wiążące decyzje zapadną po uzyskaniu stosownych rekomendacji — mówi Paweł Wróbel, rzecznik prasowy BRE Banku.
Zdaniem analityków, na razie nie ma konieczności tworzenia rezerw, które niekorzystnie wpłynęłyby na wyniki finansowe spółki.
— Jest za wcześnie. Może później BRE Bank zdecyduje się utworzyć częściowe rezerwy — ocenia Bogna Sikorska, analityk BGŻ.
BRE Bank stoi na nieco innym stanowisku.
— Szacowane na tym etapie sprawy ryzyko prawne nie wskazuje na konieczność utworzenia rezerw — twierdzi Paweł Wróbel.
Syndyk Pozmeatu domaga się od BRE zwrotu kupionych kilka lat temu nieruchomości w centrum Poznania. Jego zdaniem, bank, płacąc 40 mln zł, kupił je po zaniżonej cenie. Wskazuje na wyceny przekraczające 100 mln zł. Ewentualne rezerwy nie będą jednak aż tak duże.
— Wartość spółki Garbary (do której należą sporne nieruchomości — red.) sięga w księgach banku 52 mln zł. Rozumiem, że jeśli BRE Bank będzie miał zwrócić nieruchomość, to otrzyma 40 mln zł. Wynika z tego, że jeśli dojdzie do utworzenia rezerw, będą one opiewały na kwotę 12 mln zł — mówi Andrzej Powierza, analityk BDM PKO BP.
Dla porównania, po dwóch kwartałach tego roku skonsolidowany zysk netto BRE Banku (który jest pomniejszany o rezerwy) sięga 144 mln zł.
Może jednak okazać się, że sprawa zwrotu nieruchomości to dopiero początek. Po rynku krążą bowiem informacje, że kolejny pozew przeciwko bankowi będzie dotyczył odszkodowania za doprowadzenie spółki do upadłości. Wysokości tych roszczeń nikt na razie nie chce oszacować.