"Małe rzeczy tworzą doskonałość, ale doskonałość nie tkwi w małych rzeczach". To cytat z Sir Charlesa Rollsa, który stał się mottem marki Rolls-Royce. Zdobi jedną ze ścian, zlokalizowanej półtorej godziny drogi od Londynu, fabryki w Goodwood, gdzie produkowane są legendarne samochody.
Sama fabryka wygląda bardziej jak galeria sztuki niż zakład przemysłowy. Przybywający do niej klienci traktowani są bardziej jak zamawiający dzieło sztuki u artysty, aniżeli środek transportu. Nadmienię tylko, że zdecydowani na auto od Rolls Royce mogą wybrać jeden z... 40 tys. kolorów. Obok lakierników, inżynierów czy pracowników fizycznych fabryka zatrudnia także artystów malarzy i rzeźbiarzy oraz mistrzów rzemiosła kaletniczego. Rocznie mury zakładu w Goodwood opuszcza nie więcej niż 6 tys. aut. Mamy więc do czynienia nie z fabryką, a pachnącą drewnem i skórą luksusową manufakturą.
Dziś wspólnie z Mateuszem Żuchowskim, redaktorem naczelnym magazynu Classic Auto, opowiadamy o tym jak zaczęła się historia tej szacownej marki. Jak auta produkowane przez Henry Royce'a, genialnego konstruktora silników, który od dziewiątego roku życia pracował na własne utrzymanie i Charles Rollsa, baroneta, przedsiębiorcy, stały się motoryzacyjną arystokracją i skąd ( bo nie był to ich pomysł) na maskach Rolls Royceów wzięła się mistyczna „Spirit of Ecstasy”?
Serdecznie zapraszamy do słuchania.
Znajdziesz nas na pb.pl oraz w Twojej ulubionej aplikacji podcastowej (szukaj: PB Autoportret)

