Polska spółka uzgodniła już warunki inwestycji z lokalnym partnerem. Teraz wszystko jest w rękach chińskich władz.
Projekt inwestycyjny giełdowych Ropczyc na terenie Chin wkroczył w fazę finałową. Producent wyrobów ogniotrwałych uzgodnił już zasady joint venture z lokalnym partnerem.
— Czekamy na akceptację chińskich władz — mówi Józef Siwiec, prezes Ropczyc.
Partnerskie udziały
Chodzi o rejestrację wspólnego przedsięwzięcia. W Chinach dopiero skończyły się uroczystości związane z nowym rokiem, co nieco wydłużyło procedurę. Kiedy więc można się spodziewać ostatecznego rozstrzygnięcia?
— Praktycznie w każdej chwili — twierdzi Józef Siwiec.
Główne założenia polsko-chińskiego przedsięwzięcia są takie: początkowa wartość projektu wyniesie mniej więcej 20 mln USD, czyli około 65 mln zł. Udziały w joint venture mają być podzielone po połowie. To znaczy, że na każdą stronę przypadnie nieco ponad 30 mln zł. W ramach tej kwoty azjatycki partner zapewni złoża magnezytów wykorzystywanych do produkcji wyrobów ogniotrwałych oraz wybuduje zakład. Ropczyce do przedsięwzięcia wniosą technologie i gotówkę. Polska firma chce skorzystać na szybkim rozwoju chińskiej gospodarki.
Kolejne projekty
Na razie nazwa partnera nie pada. Prezes Ropczyc ujawnia jedynie, że chodzi o posiadającą kilka kopalń prywatną firmę z siedzibą w Maicheng w prowincji Lieoning.
— To Mandżuria. Uprzemysłowiony region, który można porównać do naszego Śląska — mówi Józef Siwiec.
Ale Chiny to nie jedyny projekt, na który liczy prezes. W niedługim czasie powinny rozstrzygnąć się przetargi na budowę baterii koksowniczych, w czym specjalizują się chrzanowskie zakłady wchodzące w skład grupy. W etap końcowy wchodzą też rozmowy w sprawie wspólnych przedsięwzięć z ukraińskim Donbasem.
Józef Siwiec z optymizmem patrzy na ten rok i uważa, że spółka jest na giełdzie niedowartościowana.
— Pierwsze miesiące tego roku wyglądają lepiej niż pierwsze miesiące poprzedniego — uważa prezes.