Ropczyce wejdą na złoża w Mandżurii

Zbigniew Kazimierczak
opublikowano: 2006-02-16 00:00

Polska spółka uzgodniła już warunki inwestycji z lokalnym partnerem. Teraz wszystko jest w rękach chińskich władz.

Projekt inwestycyjny giełdowych Ropczyc na terenie Chin wkroczył w fazę finałową. Producent wyrobów ogniotrwałych uzgodnił już zasady joint venture z lokalnym partnerem.

— Czekamy na akceptację chińskich władz — mówi Józef Siwiec, prezes Ropczyc.

Partnerskie udziały

Chodzi o rejestrację wspólnego przedsięwzięcia. W Chinach dopiero skończyły się uroczystości związane z nowym rokiem, co nieco wydłużyło procedurę. Kiedy więc można się spodziewać ostatecznego rozstrzygnięcia?

— Praktycznie w każdej chwili — twierdzi Józef Siwiec.

Główne założenia polsko-chińskiego przedsięwzięcia są takie: początkowa wartość projektu wyniesie mniej więcej 20 mln USD, czyli około 65 mln zł. Udziały w joint venture mają być podzielone po połowie. To znaczy, że na każdą stronę przypadnie nieco ponad 30 mln zł. W ramach tej kwoty azjatycki partner zapewni złoża magnezytów wykorzystywanych do produkcji wyrobów ogniotrwałych oraz wybuduje zakład. Ropczyce do przedsięwzięcia wniosą technologie i gotówkę. Polska firma chce skorzystać na szybkim rozwoju chińskiej gospodarki.

Kolejne projekty

Na razie nazwa partnera nie pada. Prezes Ropczyc ujawnia jedynie, że chodzi o posiadającą kilka kopalń prywatną firmę z siedzibą w Maicheng w prowincji Lieoning.

— To Mandżuria. Uprzemysłowiony region, który można porównać do naszego Śląska — mówi Józef Siwiec.

Ale Chiny to nie jedyny projekt, na który liczy prezes. W niedługim czasie powinny rozstrzygnąć się przetargi na budowę baterii koksowniczych, w czym specjalizują się chrzanowskie zakłady wchodzące w skład grupy. W etap końcowy wchodzą też rozmowy w sprawie wspólnych przedsięwzięć z ukraińskim Donbasem.

Józef Siwiec z optymizmem patrzy na ten rok i uważa, że spółka jest na giełdzie niedowartościowana.

— Pierwsze miesiące tego roku wyglądają lepiej niż pierwsze miesiące poprzedniego — uważa prezes.