Wybuch wojny walutowej nie jest według profesora zbyt prawdopodobny. Dzieje się tak, ponieważ dzisiaj decydenci są dużo bardziej świadomi, niż w okresie Wielkiego Kryzysu, jakie konsekwencje miałoby to dla gospodarki.
Na ewentualnym rozpoczęciu wojny straciłyby w pierwszej kolejności kraje, które by na nią nie poszły. Dotyczyć to mogłoby zwłaszcza tych krajów strefy euro, które nie mogą się pochwalić taką konkurencyjnością, jak Niemcy. Oznaczałoby to dla nich według profesora kłopoty z eksportem oraz konieczność reform rynku pracy. Czynnikiem ryzyka jest także brak reform przy napływie kapitału do krajów o płynnych kursach walutowych.
- Najbardziej zagrożone są […] gospodarki o niskiej konkurencyjności, które mają płynne kursy walutowe, jak kraje Ameryki Łacińskiej i Rosja – powiedział Rosati „Dziennikowi”.
Jak stwierdził w wywiadzie Rosati, nie widzi on zagrożenia dla gospodarki chińskiej ze strony kontrolowanego umocnienia juana. Zapowiedzi rządu Chin, że umocnienie waluty doprowadzi do upadania firm i wzrostu bezrobocia profesor określił mianem „starej chińskiej retoryki”. Eksporterzy z Państwa Środka mają według niego jeszcze spore rezerwy opłacalności. Umocnieniu juana musiałyby jednak towarzyszyć reformy zmierzające do wzmocnienia rynku wewnętrznego – zastrzega Rosati.
Zdaniem profesora nałożenie na Chiny ceł przez USA nie jest wykluczone, a ewentualna retorsje ze strony Państwa Środka nie zaszkodziłyby zbytnio Amerykanom. Jak podkreśla Rosati, za sztuczne słabym juanem stoją przesłanki polityczne.
- [Rząd] nie chce doprowadzić do zbyt szybkiego wzrostu konsumpcji i tym samym aspiracji obywateli. Gdy zaspokoją swoje podstawowe potrzeby, mogą zażądać demokracji i wolności – powiedział Rosati „Dziennikowi”.
Jeżeli wyścig dewaluacji rozpocznie się, to według Rosatiego Polska nie powinna na nim, przynajmniej bezpośrednio, ucierpieć. Przyczynia się do tego fakt, że 2/3 eksportu kierujemy do krajów strefy euro, a EBC zachowuje daleko posuniętą powściągliwość, jeżeli chodzi o możliwości osłabiania kursu euro. Niewielkie umocnienie złotego mogłoby nawet pomóc polskiej gospodarce, gdyż otworzyłoby członkom RPP drogę do pozostawienia stóp procentowych na niskim poziomie.