RPP MUSIAŁA UKOIĆ NERWY

Zielewski Paweł, Dembiński Wojciech
opublikowano: 2000-05-09 00:00

RPP MUSIAŁA UKOIĆ NERWY

Rada Polityki Pieniężnej nie zdecydowała się na podwyżkę stóp

POD KONTROLĄ: Posiedzenie RPP miało służyć bardziej pokazaniu rynkowi, że RPP sprawuje pełną kontrolę nad sytuacją, niż podjęciu jakichś rzeczywiście istotnych decyzji — twierdzili wczoraj analitycy rynku. fot. GK

Rada Polityki Pieniężnej nie zdecydowała się wczoraj na zmiany wysokości podstawowych stóp procentowych NBP. Jej zdaniem, sytuacja nie zmusza jeszcze do tak drastycznych kroków. Przede wszystkim RPP nie dopatrzyła się znamion zwiększonego popytu wewnętrznego, co oznacza, że NBP nie widzi na razie sensu ograniczania akcji kredytowej w polskich bankach komercyjnych.

Rada Polityki Pieniężnej uznała, że nie ma podstaw do dalszych spadków złotego. Zwłaszcza że opublikowane wczoraj dane makroekonomiczne uspokoiły nastroje na rynku. Zgodnie z oczekiwaniami Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła polityki monetarnej. Wydała jedynie komunikat, w którym stwierdziła, że kontynuowanie deprecjacji złotego nie byłoby uzasadnione sytuacją makroekonomiczną Polski.

RPP zebrała się na nadzwyczajnym posiedzeniu w związku ze znacznym osłabieniem polskiej waluty w ubiegłym tygodniu, po złych danych o bilansie płatniczym w I kwartale. Złoty spadł w pewnym momencie nawet do 4,74 PLN za USD.

RPP uważa także, że nie widać obecnie oznak istotnego wzrostu popytu wewnętrznego, który mógłby stanowić czynnik silnego wzrostu importu.

Rada podtrzymała jednocześnie swój średniookresowy cel inflacyjny na poziomie poniżej 4 proc. w 2003 roku.

Pożądana dyskusja

RPP wezwała za to do osiągnięcia nadwyżki w budżecie państwa, jednak — jak zauważył jeden z analityków — nadal nie zająknęła się słowem o oczekiwanej od niej publicznej debaty na temat kondycji polskiej waluty.

Priorytety nie zmieniają się, a priorytetem Rady Polityki Pieniężnej jest cel inflacyjny założony na 2000 rok. Cel to 5,4-6,8 proc. — ambitny, ale cały czas możliwy do zrealizowania.

Zdaniem analityków, nie należy spodziewać się korekty założeń inflacyjnych. Z jednego powodu.

— Rada Polityki Pieniężnej nie może sobie pozwolić na to, by po raz trzeci z rzędu założenia inflacji na kolejny rok spalały na panewce. Zwłaszcza że inflacja za rok 1999 była prawdziwym ciosem dla wiarygodności i skuteczności RPP. Być może wyjściem byłoby radykalne podniesienie podstawowych stóp procentowych. Na krótką metę na pewno byłoby to wyjście skuteczne — uważa jeden z analityków rynku.

Jego zdaniem, brak decyzji po wczorajszym posiedzeniu RPP też powinien być postrzegany jako poważny sygnał. Fakt, że rada zareagowała na kłopoty złotego niemal natychmiast, powinien być dla rynku sygnałem — ostrzeżeniem. Stopy mogą zostać zmienione, o ile sytuacje takie, jak w ubiegłym tygodniu będą się powtarzać.

Kryzysu nie widać

Obserwatorzy przestrzegają jednocześnie, by nie nadużywać w stosunku do polskiej waluty groźnych słów: załamanie, kryzys, katastrofa.

— Powinniśmy unikać słowa kryzys, a obecną sytuację nazywać jedynie korektą na rynku. Mówienie o kryzysie może wywołać pewne konsekwencje, szczególnie wtedy, kiedy przeciętny Polak zacznie wymieniać złote na mocną walutę. Moim zdaniem nie ma co panikować, sytuacja nie jest dramatyczna. Od dawna mówiło się, że złoty jest za drogi i po uwolnieniu kursu złotego rynek wciąż szuka poziomu równowagi. Ustało dotychczasowe wsparcie inwestorów zagranicznych, którzy po publikacji danych o deficycie obrotów bieżących masowo wycofywali kapitał z naszego kraju, powodując osłabienie złotego. W dłuższej perspektywie nie widać nic niepokojącego — uważa Katarzyna Zajdel, ekonomistka Citibanku Polska.

Jednak środowisko bankowców nastawione jest mniej optymistycznie.

— Z naszego punktu widzenia to, co niepokoi bank centralny i RPP, czyli wzrastająca akcja kredytowa wśród ludności, to korzystna dla banku rzecz — pozwala na zarobienie sporych pieniędzy. Zwłaszcza że — szczególnie ostatnio — widać wyraźnie spadek zapału do oszczędzania. O wiele większy niż normalnie o tej porze roku. Chociaż, patrząc zdroworozsądkowo, nie ma wątpliwości, że akcja kredytowa powinna być przyhamowana, to żaden bank sam nie zrobi tego kroku. RPP może podnieść stopy, banki wówczas zareagują droższymi kredytami. Ale okres jest taki, że klienci szybko przestawią się na nowe oprocentowanie — twierdzi bankowiec z dużej uniwersalnej instytucji finansowej.

Odrabianie strat

Złoty w poniedziałek nieznacznie odrobił straty z ubiegłego tygodnia i rano wzmocnił się do 4,58 zł za dolara. Zdaniem obserwatorów, rynek sam przestraszył się piątkowego tąpnięcia i przez jakiś czas samoistnie będzie kontrolował wahnięcia wartości polskiej waluty. Po południu za dolara płacono poniżej 4,50 zł, ale była to głównie zasługa dość dobrych informacji na temat wzrostu cen żywności.

Powtórka z podwyżki

W lutym 2000 roku Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopę redyskontową do 20 proc. z 19,0 proc., lombardową — do 21,5 proc. z 20,5 proc., a interwencyjną — do 17,5 proc. z 16,5 proc. Rada uznała wówczas, że cel inflacyjny na 2000 rok jest zagrożony. Zapowiedziała też, że jeśli tendencje inflacyjne utrzymają się, zaostrzy politykę pieniężną i będzie gotowa ponownie podnieść stopy procentowe.

Pytanie tylko — kiedy RPP uzna, że jest to naprawdę konieczne.