Qibla-Cola, muzułmańska odpowiedź na amerykańską dominację na rynku napojów gazowanych, zalewa Europę. Powstała w styczniu firma jest już obecna w Wielkiej Brytanii oraz Beneluksie, a wkrótce pojawi się w pozostałych krajach kontynentu. Także w Polsce.
Qibla-Cola, której siedziba mieści się w muzułmańskiej dzielnicy Londynu, już jest znana w Wielkiej Brytanii, a teraz wchodzi też do Holandii, Belgii i Luksemburga.
— Do pozostałych krajów Europy wejdziemy w ciągu najbliższych tygodni — zapowiada Abdul-Hamid Ebrahim, rzecznik Qibla-Coli.
Firma pojawi się także w Polsce.
— Prowadzimy rozmowy z potencjalnymi dystrybutorami w Polsce — mówi Abdul-Hamid Ebrahim.
Przyznaje on, że firma może rozważyć zmianę nazwy, która w naszym kraju wywołuje mało apetyczne skojarzenia.
Twórcy Qibla-Cola — Zahida Parveen oraz Zafer Iqbal, obecny prezes — widzą sprzedawane przez siebie napoje jako alternatywę dla amerykańskich napojów gazowanych.
— Nasza firma ma zaoferować konsumentom — Muzułmanom i wszystkim ludziom świadomym — alternatywną markę tych popularnych napojów bezalkoholowych, prawdziwą alternatywę dla ludzi, których martwią praktyki zachodnich koncernów międzynarodowych wspierających złe sprawy i popierających amerykańską administrację znaną z kolonialnych skłonności. Bojkotując znane marki, konsumenci wysyłają sygnał, że wykorzystywanie Trzeciego Świata nie może trwać dalej — mówił podczas niedawnej konferencji prasowej Zafer Iqbal.
Namawianie do bojkotu to świetny slogan reklamowy. Podczas niedawnego konfliktu w Iraku, któremu stanowczo przeciwne pozostawały Francja i Niemcy, konsumenci wyraźnie opowiedzieli się po różnych stronach. We Francji 17 proc. osób twierdziło, że raczej nie kupi amerykańskich produktów, a w Niemczech ten odsetek wyniósł 13 proc. — wynika z badania przeprowadzonego wśród 1000 osób 11-13 kwietnia przez firmę Weber Shandwick. Podobnie w USA — frytki (French fries) przechrzczono na „freedom fries” (frytki wolności).