Rynek kapitałowy potrzebuje reform

Tomasz Furman
opublikowano: 2001-07-09 00:00

Rynek kapitałowy potrzebuje reform

Rynek kapitałowy w Polsce, podobnie jak na całym świecie, ciągle się zmienia. Sytuacja ta w dużym stopniu wpływa również na postrzeganie, kondycję i działania przedsiębiorstw maklerskich. Pierwszym działem, który w istotny sposób ulega przeobrażeniom, jest segment dotyczący pozyskiwania kapitału, czyli związany z pośrednictwem między emitentem a inwestorami.

— Na świecie coraz powszechniejsze jest zjawisko kowergencji, co m.in. oznacza, że czynności dotychczas zastrzeżone dla banków uniwersalnych są realizowane przez banki inwestycyjne i na odwrót. Wycofanie ustawy Glass-Steagall Act w USA czy fuzje banków doprowadziły do powstania konglomeratów finansowych, oferujących całą gamę różnego typu produktów — uważa Andrzej Podgórski, prezes DI BRE Banku.

Jego zdaniem, w ostatnim roku zagraniczne banki inwestycyjne poniosły znaczące straty. Aby je sobie zrekompensować, zaczęły się coraz silniej zwracać w kierunku parakredytowych instrumentów — m.in obligacji, krótkoterminowych papierów dłużnych itp. W rezultacie podejście do emitenta stało się projektowe. Oznacza to, że pod jednym dachem można już wykonać prawie wszystkie czynności niezbędne do zaspokojenia potrzeb kapitałowych każdego emitenta.

Tymczasem w Polsce bankowość inwestycyjna nigdy się nie wykształciła. Wprawdzie obecnie na tym polu działają duże instytucje zagraniczne, ale z drugiej strony oferują one swoje usługi tylko pod warunkiem, że projekt jest duży. W efekcie w kraju bankowością inwestycyjną zajmuje się bardzo wiele podmiotów, takich jak banki, brokerzy czy firmy doradcze, działające tylko w poszczególnych obszarach rynku kapitałowego.

— Dziś prawie wcale nie ma ofert skierowanych do małych i średnich firm, w konsekwencji również na rynku pierwotnym panuje marazm. Na to nakłada się jeszcze ograniczenie produktowe. O ile dotychczas rynek rozwijał się po stronie akcji, o tyle prawie zupełnie nie rozwinął się po stronie korporacyjnego długu publicznego — twierdzi Andrzej Podgórski.

Innym ważnym problemem rynku kapitałowego jest brak bazy inwestorskiej. W Polsce jest zaledwie kilkudziesięciu inwestorów instytucjonalnych. To głównie OFE, TFI i przedsiębiorstwa ubezpieczeniowe. Są też inwestorzy zagraniczni, którzy najczęściej inwestują krótkoterminowo i w oparciu o dane makroekonomiczne danego kraju. Ostatnią grupą są osoby fizyczne.

— Większość inwestorów indywidualnych, do niedawna zawierających jeszcze transakcje na rynku akcji, przeszła na rynek futures. Dodatkowo ich liczba określana wielkością otwartych rachunków (1,3 mln) jest daleka od stanu faktycznego — uważa prezes DI BRE Banku.

twierdzi on, że obecnie na rynku kapitałowym jest około 300 tys. inwestorów. Jednak tylko 30 do 50 tys. z nich generuje aż 80 proc. giełdowych obrotów. To z kolei oznacza, że w zasadzie nie ma bazy inwestorów indywidualnych. Pozostaje zatem pytanie, do kogo brokerzy mają zwracać się ze swoją ofertą.

Przedsiębiorstwa maklerskie próbują realizować swoje cele na różne sposoby. Niektóre banki (Pekao, BIG BG) podporządkowują brokera pionowi detalicznemu, co oznacza, że są nastawione na obecną i przyszłą grupę inwestorów indywidualnych. Są też brokerzy podporządkowani bankowości inwestycyjnej (DM WBK, DI BRE Banku), którzy z kolei starają się profilować swoich klientów i oferować usługi oraz produkty adekwatne do potrzeb poszczególnych grup klientów. Tu jednak baza inwestorska rozwija się w umiarkowanym tempie, a to w dużym stopniu ogranicza efektywność przeprowadzanych działań.

— Podobnie jak po stronie emitenta, tak i po stronie inwestora brak produktów, takich jak chociażby opcje czy instrumenty dłużne, co ogranicza właściwe funkcjonowanie rynku. Co gorsza ugruntowało się przekonanie, że nie można wykreować tych produktów. Tymczasem jest na nie zarówno popyt jak i podaż, trzeba jedynie stworzyć odpowiednie warunki umożliwiające ich rozwój — uważa Andrzej Podgórski.

Ważnym segmentem rynku kapitałowego są instytucje infrastrukturalne, zapewniające obrót i rozliczanie transakcji, czyli GPW, CeTO i KDPW. Od kilku miesięcy istotne spory dotyczą zwłaszcza strategii warszawskiej giełdy. Jednym z jej elementów jest prywatyzacja. Niemal nigdzie na świecie platformy obrotu nie funkcjonują jako instytucje państwowe. Najczęściej są to przedsięwzięcia czysto brokerskie.

— W ostatnich latach pojawiła się jednak tendencja do odchodzenia od tego typu modelu. Podmioty maklerskie, jeżeli całkowicie dominują, nie do końca pozwalają rozwijać się giełdzie, ponieważ między giełdą a brokerami istnieje konflikt interesów — twierdzi prezes DI BRE Banku.

W jego ocenie, również model czysto komercyjny nie jest korzystny, ponieważ może maksymalizować zyski kosztem brokerów, a w konsekwencji — i inwestorów. Dlatego też należy w akcjonariacie zachować równowagę między podmiotami maklerskimi a nowym inwestorem strategicznym.

— Alians strategiczny GPW z innymi giełdami trzeba rozumieć jako możliwość notowania papierów wartościowych na każdym z rynków biorących udział w konsolidacji. Warszawski parkiet jest stosunkowo niewielki, a jego pozycja konkurencyjna słabnie, dlatego nie można zbyt długo zwlekać z podejmowaniem decyzji — dodaje Andrzej Podgórski.

Poza giełdą bardzo ważną instytucją polskiego rynku kapitałowego jest KDPW. Układ właścicielski — po 1/3 udziałów mają GPW, NBP i SP — powoduje jednak, że nikt nie ma nad nią kontroli, co w czasie planowanych na rynku zmian oznacza brak odpowiedzi na wiele istotnych pytań.

— Zastanawiające jest, dlaczego KDPW i GPW tworzą osobne strategie rozwoju, dlaczego wybrały innych doradców. Co będzie z KDPW, kiedy giełda wejdzie w alians z innym parkietem. Są to kluczowe sprawy, od których zależy dalszy los całego rynku — twierdzi prezes DI BRE Banku.

uważa on, że musi dojść do współdziałania obu instytucji. Chodzi tu nie tylko o realizację bieżących zadań, ale przede wszystkim o wspólne cele strategiczne. Dziś nie ma siły, która mogłaby spiąć działania GPW, KDPW oraz innych segmentów rynku. Tymczasem plagi, jakie dotknęły rynek kapitałowy, to efekt nie tylko złej koniunktury, ale i problemów strukturalnych rynku. Obecna dekoniunktura tylko je uwidoczniła i pogłębiła.