"We wtorek rano złoty był nieco słabszy, niż wczoraj wieczorem. Trudno to wytłumaczyć, ale prawdopodobnie to reakcja na słabsze zamknięcia amerykańskich giełd" - powiedział starszy ekonomista Banku BPH Marcin Mrowiec.
Jego zdaniem, pierwsze godziny notowań powinny być spokojne. Większy ruch zacznie się dopiero po godzinie 14:00, gdy Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikuje dane o czerwcowej inflacji, a pół godziny później z USA napłyną informacje o bilansie handlowym oraz inflacji producenckiej PPI.
"Wcześniej, o godz. 11:00, poznamy dynamikę PKB w strefie euro w II kw. oraz prognozy Komisji Europejskiej (KE), ale są to dane łatwe do wyliczenia, więc nie zaskoczą rynku. Podobnie jak inflacja w Polsce, która nie powinna zaskoczyć i pozostanie neutralna dla złotego" - analizuje ekonomista BPH.
Inaczej natomiast wygląda sytuacja z rynkiem amerykańskim. Zarówno dane o bilansie handlowym, jak i na temat PPI będą znaczące dla wyceny dolara.
"Rynek oczekuje pogorszenia bilansu handlowego, ale jednocześnie wyższej inflacji producentów. Te dwa czynniki będą się wzajemnie neutralizować, więc trudno przewidzieć, w którą stronę pójdzie kurs dolara. Na pewno jednak po godz. 14.30 znacznie wzrosną obroty" - wyjaśnia Marcin Mrowiec.
We wtorek o godz. 8.55 za euro płacono 3,7800 zł, a kurs dolara do złotego wynosił 2,7770 zł. Euro/dolar był kwotowany po 1,3608.
W poniedziałek o 17:00 za euro płacono 3,7761 zł, a kurs dolara do złotego wynosił 2,7739 zł. Euro/dolar był kwotowany po 1,3616.
