Rynki dostały sygnały pozwalające na wzrosty
Panika przed wtorkowym posiedzeniem amerykańskiego Fed zatacza coraz większe kręgi. Cierpią z tego powodu giełdowi inwestorzy, których akcje z dnia na dzień tracą coraz więcej na wartości. I na nic zdają się uspokajające komentarze wskazujące na możliwość zignorowania przez giełdy przesądzonej już praktycznie decyzji o zaostrzeniu polityki monetarnej w Stanach Zjednoczonych, jeśli te będą odpowiadały prognozom ekspertów. Zakładają one podniesienie stóp procentowych o 50 punktów bazowych. Zdaniem obserwatorów, taki właśnie poziom zmian zdyskontowany jest już w cenach walorów. Mimo to rynek jest bardzo niespokojny, a co bardziej nerwowi starają się za wszelką cenę wyprzedać posiadane walory. Wskazywałby na to przebieg środowych notowań w USA, gdzie Dow Jones spadł o 1,6 proc., zaś na Nasdaq nastąpiła można by rzec katastrofa. Tamtejszy indeks przeceniony został bowiem aż o 5,59 proc.
PARKIETY w Azji bardzo negatywnie odpowiedziały na te doniesienia, skutkiem czego jedna z największych giełd tego regionu, giełda tokijska, odnotowała kolejny już spadek, tym razem o 4,63 proc. Europejskie parkiety początkowo poszły tym tropem, otwierając się na minusie. Około godziny 10.30 giełda frankfurcka traciła 0,9 proc., parkiet w Paryżu 0,7 proc, zaś po przeciwnej stronie kanału La Manche, wskaźnik giełdy londyńskiej przeceniony był o 0,3 proc. Potem jednak sytuacja uległa diametralnej poprawie i w momencie otwarcia sesji w Stanach Zjednoczonych, wspomniane parkiety z nawiązką odrobiły wcześniejsze straty. Duży w tym udział miało między innymi utrzymanie przez Europejski Bank Centralny dotychczasowych stóp procentowych oraz zwyżka notowań spółek Vodafone i BP Amoco, a także informacja, iż amerykański wskaźnik sprzedaży detalicznej w kwietniu spadł o 0,2 proc., co może powstrzymać Fed przed zmianą stóp.
OTWARCIE w USA wypadło bardzo udanie. Po kilku minutach notowań Nasdaq zarabiał już blisko 2 proc., zaś Wall Street poszła w górę o 0,5 proc. Po raz pierwszy na tym drugim parkiecie notowane były wczoraj walory jednego z największych europejskich producentów leków, firmy Novartis, za które w Zurychu płacono po 2,455 franków.