Inwestowanie w biotechnologię wymaga dużo cierpliwości. W ciągu ostatniego roku na warszawskiej giełdzie akcje spółki Ryvu, szukającej m.in. nowych leków na ostrą białaczkę szpikową, podrożały o niemal 25 proc. Z drugiej strony ich cena jest tylko nieznacznie wyższa od tej, którą inwestorzy instytucjonalni i indywidualni płacili w ramach dużej emisji w połowie 2020 r., a rynek czeka na wieści o komercjalizacji prac badawczych. Doczeka się?
- Firma biotechnologiczna buduje wartość, pokazując dobre wyniki badań naukowych, i od czasu do czasu monetyzuje te wyniki - albo sprzedając prawa do cząsteczek, albo pozyskując kapitał po wyższej cenie niż we wcześniejszych rundach finansowania. Z tego punktu widzenia rok 2022 może być najciekawszy w historii naszej spółki – mówi Paweł Przewięźlikowski, prezes i główny akcjonariusz Ryvu.

Badawcze postępy
Flagowym projektem Ryvu jest cząsteczka RVU120, która ma być wykorzystywana w leczeniu m.in. ostrej białaczki szpikowej i guzów litych.
- Spodziewamy się w tym roku pełnych wyników pierwszej fazy badań klinicznych RVU120 w białaczce i wstępnych wyników w guzach litych. Jeśli będą dobre, po raz pierwszy będziemy mieli pełne prawa do potencjalnego leku o wstępnie potwierdzonej skuteczności w tak zaawansowanej fazie i będziemy mogli podjąć decyzję, czy kontynuować samodzielny rozwój projektu, czy go sprzedać. Na razie rozmowy z potencjalnymi partnerami licencyjnymi ucinamy i koncentrujemy się na tworzeniu wartości. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, na koniec roku powinniśmy być gotowi do drugiej fazy badań – mówi Paweł Przewięźlikowski.
Analitycy zgodnie uznają RVU120 za najbardziej wartościowy projekt spółki. W ostatniej rekomendacji BM Pekao szacowało jego aktualną wartość na prawie 0,5 mld zł, a prawdopodobieństwo sukcesu na 64 proc. Całe Ryvu wyceniane jest obecnie na giełdzie na nieco ponad 1,1 mld zł.
- Na razie wyniki badań pokazują spory potencjał cząsteczki. W ostrej białaczce szpikowej i syndromie mielodysplastycznym pokazaliśmy odpowiedź kliniczną u pacjentów z mutacją genu DNMT3A, która pojawia się w 30 proc. przypadków. Dla laika może to brzmieć jak zawężenie rynku, ale w medycynie spersonalizowanej wyraźniej określona grupa docelowa pozwala na łatwiejszą rekrutację pacjentów do badań, upraszcza ścieżkę dopuszczenia do sprzedaży i późniejszą komercjalizację. Pozytywnie oceniamy też profil bezpieczeństwa cząsteczki - według naszej najlepszej wiedzy nie pojawiły się do tej pory istotne zdarzenia niepożądane związane z jej działaniem ograniczające dawkę, tzw. dose-limiting toxicities, nie powinno więc być problemów ze zwiększaniem dawki w kolejnych fazach - mówi Paweł Przewięźlikowski.
Czekanie na płatności
Prawa do poprzedniej cząsteczki, SEL24, sprzedano w momencie rozpoczynania badań pierwszej fazy włoskiej grupie Menarini, która w 2017 r. zapłaciła z góry ok. 20 mln zł, a łącznie zapłacić może 360 mln zł za osiąganie kamieni milowych, czyli przechodzenie kolejnych faz badań.
- W tym projekcie w drugiej połowie 2022 r. zakończy się badanie leku w grupie pacjentów z mutacją IDH, co powinno wiązać się z kolejną płatnością z tytułu kamienia milowego – mówi Paweł Przewięźlikowski.
Weź udział w warsztacie online “Inwestycje w spółki portfelowe ASI - umowy dystrybucyjne” >>
Co dalej? Spółka prowadzi obecnie pięć projektów wczesnej fazy, szukając kandydatów do badań klinicznych. Najwcześniej efektów można spodziewać się w przypadku platformy immunoonkologicznej STING.
- Formalnie nie nominowaliśmy tam jeszcze konkretnej cząsteczki na kandydata przedklinicznego, ale potrzebujemy do tego już tylko zakończenia wstępnych badań bezpieczeństwa, co powinno nastąpić w tym roku. W projekcie HPK1 też byliśmy tego bliscy, ale złapaliśmy opóźnienie, bo w Chinach zgłoszono wniosek patentowy na zbliżoną strukturę chemiczną i musieliśmy zmodyfikować nasze podejście - tłumaczy prezes Ryvu.
Przeczesywanie rynku
Pozostałe projekty wczesnych faz związane są z wykorzystaniem mechanizmu syntetycznej letalności, czyli atakowania komórek nowotworowych ze ściśle określoną cechą genetyczną czy metaboliczną.
- Prowadzimy rozmowy z potencjalnymi partnerami, zainteresowanymi kupnem praw do projektów wczesnych faz, i chcielibyśmy niektóre sfinalizować w 2022 r. Ściągnęliśmy do spółki Vatnaka Vat-Ho, który ma doświadczenie w komercjalizacji projektów biotechnologicznych, zdobyte m.in. w Pfizerze. Liczymy, że dzięki niemu uzyskamy wyższe niż dotychczas wyceny projektów - mówi Paweł Przewięźlikowski.
Ryvu myśli też o pozyskaniu nowych projektów badawczych.
- Rozglądamy się na rynku, analizując projekty realizowane przez instytucje naukowe, badawcze i uniwersytety w całym regionie. Podaż dobrych projektów jest jednak mniejsza, niż mogłoby się wydawać. W ciągu ostatniej dekady bardzo duże pieniądze przeznaczono na badania na polskich uczelniach, ale rezultaty, delikatnie mówiąc, nie imponują - nie mamy wrażenia, że projektów z potencjałem komercyjnym jest znacznie więcej niż 10 lat temu. Pojawiło się kilka interesujących uczelnianych spin-offów, tzw. spółek profesorskich, takich jak PolTreg i ExploRNA, ale biorąc pod uwagę wysokość nakładów publicznych i liczbę rozpoczynanych projektów uczelnianych to niewiele - narzeka Paweł Przewięźlikowski.
Pozyskiwanie kapitału
Ryvu w lipcu 2020 r. pozyskało ponad 143 mln zł z emisji akcji. Spółka podaje, że finansowanie na prowadzenie badań ma zabezpieczone do pierwszego kwartału 2023 r. Co dalej?
- O finansowanie jesteśmy spokojni, nie musimy ciąć kosztów i oszczędzać na badaniach. W 2022 r. będziemy zabiegać o dotacje na kontynuację prowadzonych projektów i rozpoczęcie nowych. Możemy też pójść na rynek po finansowanie, ale nie ma jeszcze konkretnej decyzji w sprawie ścieżki, w grę wchodzi wszystko - od partneringu poprzez finansowanie dłużne po sprzedaż akcji spółek zależnych czy pieniądze z rynku kapitałowego - mówi prezes Ryvu.
Spółka ma nadzieję, że w większym stopniu zainteresują się nią inwestorzy zagraniczni.
- Na razie nasz akcjonariat to w ponad 95 proc. polski kapitał, a chcielibyśmy, żeby ten pociąg napędzały też zagraniczne lokomotywy. Dla funduszy amerykańskich, a także brytyjskich czy szwajcarskich, przeszkodą jest jednak relatywnie niska płynność akcji, która nie pozwala na zajęcie większej pozycji. Mamy nadzieję, że w 2022 r. na globalnych rynkach poprawi się nastawienie do spółek biotechnologicznych i powróci naruszona ostatnio pewność ochrony interesów zagranicznych inwestorów w Polsce - mówi Paweł Przewięźlikowski.