Rząd chce rozmawiać z biznesem

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2016-05-18 15:21

Inwestorzy zagraniczni? Oczywiście. Państwo? Jak najbardziej. O tym przedstawiciele rządu mówili na otwarciu Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Była wokół tego tajemnica, a może i niepewność. Ostatecznie okazało się, że specjalnym gościem na rozpoczętym wczoraj katowickim Europejskim Kongresie Ekonomicznym była premier Beata Szydło.

Beata Szydło
Beata Szydło
Tomasz Adamowicz / Gazeta Polska/FORUM

To dobry znak dla imprezy, która od 2009 r. ściąga do Katowic inwestorów, prezesów największych firm oraz najwyższych urzędników, polskich i zagranicznych.

- Polska ma do rozegrania w światowej gospodarce poważną partię szachów, a gospodarka jest dla tego rządu priorytetem. I nie jest to tylko deklaracja polityka. Będziemy otwarci na rozmowy z biznesem – podkreślała premier Beata Szydło.

14 polskich czempionów

O czym chciałby z rządem rozmawiać biznes, okaże się w trakcie kongresu. Tematy interesujące dla rządu zostały zaś zarysowane już w trakcie sesji inauguracyjnej. Wyróżnia się kwestia kapitału - polskiego i zagranicznego, i inwestorów - polskich zagranicznych.

- Zapraszamy wszystkich inwestorów, którzy chcą tu inwestować, tworzyć miejsca pracy i, nie ukrywam, płacić tu podatki. To ważne, bo z tych podatków chcemy realizować inwestycje – mówiła Beata Szydło.

O inwestorach zagranicznych mówił też Mateusz Morawiecki, ale poprzez pryzmat zachodnich dogmatów, które warto zakwestionować.

- Po 26 latach rozwoju widzimy dziś, że pod znakiem zapytania jest choćby dogmat zachęcający do liberalizacji i prywatyzacji wszystkiego. Podążaliśmy za nim, a mimo to 14 największych polskich firm to firmy państwowe. Czy chcielibyśmy, żeby ich nie było, albo żeby były zagraniczne? – pytał Mateusz Morawiecki.

Dogmatów do obalenia widzi zresztą więcej.

- Swobodny przepływ kapitału też jest dogmatem, podobnie jak to, że kapitał nie ma narodowości. To dogmat niepożądany i należy go niuansować. Oczywiście, jesteśmy otwarci na kapitał zagraniczny, ale pamiętamy też o kryzysie finansowym ostatnich lat, który był wynikiem braku kontroli nad sektorem finansowym – mówił Mateusz Morawiecki.

Kolejnym dogmatem, który Mateusz Morawiecki chętnie obali, jest przekonanie o niepotrzebnej roli państwa w gospodarce. Nie będzie w tych próbach nowatorem, bo – jak sam wskazał – dyskusję na ten temat prowadzono w Stanach Zjednoczonych już w czasach Jeffersona i Hamiltona.

- Ten pierwszy państwa chciał jak najmniej, a ten drugi mówił o wykorzystaniu jego siły. Dziś państwa na całym świecie mówią jak Jefferson, a zachowują się jak Hamilton. A skoro co innego mówią, a co innego robią, to weźmy to pod uwagę – proponuje Mateusz Morawiecki.

PKB jak do garnka

Poza rozmowami o tym, co krajowe, a co zagraniczne („nie jest to już temat wstydliwy” – mówił z satysfakcją wicepremier), Mateusz Morawiecki chce przedyskutować kwestię jakości PKB.

- Odwołując się do słów pani premier przypomnę, że PKB sobie do garnka nie włożymy. Dlatego musimy dbać o to, by wzrost gospodarczy nie niósł w sobie ziaren zniszczenia. Przestrogą niech będzie przykład Grecji, która przed kryzysem odnotowywała dynamiczne wzrosty PKB, ale przesadnie oparte o dług – wskazywał Mateusz Morawiecki.

Dlatego polska gospodarka musi być innowacyjna i elastyczna. Pocieszać może fakt, że niektórzy już ją za taką uważają. Pochwał Polsce nie szczędził w Katowicach Micheil Saakaszwili, obecnie gubernator ukraińskiej Odessy, a w latach 2004-2007 i 2008-2013 prezydent Gruzji.

- Polska jest tym, czym Ukraina i Gruzja chciałyby być. Można się tylko zastanawiać, czemu to zawdzięcza, skoro wszystkie te kraje mają wspaniałych ludzi, ziemię i potencjał. Jak to się stało, że jeszcze w 1991 r. Polacy byli biedniejsi od Ukraińców, a teraz są o wiele zamożniejsi? – zastanawiał się Micheil Saakaszwili.

Sam przyczyn szukałby w systemie politycznym Polski i w jego „europejskości”. Inaczej sprawy widzi Istvan Mikola, węgierski sekretarz stanu, odpowiedzialny m.in. za sprawy bezpieczeństwa i współpracy międzynarodowej.

- Węgry stawiały i stawiają na elastyczność i handel międzynarodowy jako główny motor wzrostu. W tym kierunku powinna iść cała Unia – zauważył Istvan Mikola.