Rząd twierdzi, że uratuje środki pomocowe z UE

Mira Wszelaka
opublikowano: 2002-06-10 00:00

Uratujemy środki pomocowe, przeznaczone na inwestycje kolejowe — zapewniają przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury. To błyskawiczna reakcja resortu na opublikowanie przez „PB” raportu o możliwości utraty przez nasz kraj prawie 3 mld zł z Unii Europejskiej.

Ministerstwo Infrastruktury nie widzi żadnego zagrożenia utraty środków z Unii Europejskiej. W marcowym raporcie, sporządzonym przez Urząd Komitetu Integracji Europejskiej (UKIE), wyszczególniono 540 mln EUR (2 mld zł) zagrożoną utratą. Chodzi głównie o projekty związane z infrastrukturą kolejową.

Przedstawiciele resortu twierdzą, że zagrożenie minęło, a w przygotowywanym na 15 czerwca nowym raporcie projekty kolejowe nie powinny nastręczać problemów. Resort przyznaje jednak, że sposób zarządzania środkami pomocowymi był niedoskonały.

— W przypadku PKP rzeczywiście istniało zagrożenie. Problem polegał na przeniesieniu tzw. jednostki zarządzającej funduszami z PKP do PKP PLK — nowej, wydzielonej spółki, odpowiedzialnej za infrastrukturę. Byłoby to niezdrowe, gdyby to PKP decydowało o przebiegu inwestycji w innej firmie — wyjaśnia Wojciech Janczyk, wiceminister infrastruktury, odpowiedzialny za negocjacje z UE.

W chwili największego zamieszania z reorganizacją pojawiły się naciski Brukseli dotyczące wprowadzenia unijnych procedur wewnętrznego zarządzania i kontroli środkami z UE.

— Tutaj też nam się udało dokonać znacznego postępu. Za kilka dni nastąpi ostateczna akredytacja jednostki zarządzającej i tym samym podpisywanie umów między resortem a PLK — zapewnia minister.

Marek Krawczyk, dyrektor Departamentu Finansowania Infrastruktury w MI, podkreśla, że kwota 540 mln EUR dotyczy kosztów całej inwestycji, czyli łącznie z polskim wkładem. Z ISPA pochodzi zaś 340 mln EUR (prawie 1,3 mld zł).

— Mamy prawo do realokacji środków — wycofania projektu i zastąpienia go innym. Wtedy też termin zakończenia inwestycji oraz i wypłaty środków ulegnie przesunięciu. Jest więc dość duża swoboda działania, a największym zagrożeniem jest opóźnienie wykonania inwestycji i tym samym wykorzystania środków z UE, a nie ich utrata — twierdzi Wojciech Janczyk.

Przedstawiciele resortu zapewniają, że jak najszybsza konsumpcja środków z UE jest w interesie ministerstwa, choćby ze względu na niezwykle ambitny plan inwestycji w infrastrukturę.

— W ciągu czterech lat chcemy wydać około 10 mld EUR (ponad 37 mld zł) na inwestycje infrastrukturalne. Dlatego zależy nam na obronie zatwierdzonych projektów — podkreśla Wojciech Janczyk.

Ministerstwu udało się opanować sytuację z zagrożonym projektem dotyczącym warszawskiego węzła transportowego.

— Projekt ten wielokrotnie wracał z Brukseli jako nieakceptowalny. Dopiero po przysłaniu przez KE specjalnego doradcy inwestycyjnego udało się go uratować. Teraz gonią nas terminy, bo do końca roku przetarg musi być rozstrzygnięty — podkreśla Wojciech Janczyk.

W przypadku dróg pewne opóźnienia wiązały się z przekształceniami Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych w Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oraz reformą struktury zarządzania oraz systemu wewnętrznej kontroli. W najbliższych dniach koncepcja ma trafić do UKIE, a potem do rządu.

Resort przyznaje, że większe zagrożenia widział właśnie w realizacji projektów drogowych, szczególnie tych z PHARE, które wymagają ścisłych terminów.

— Wciąż istnieje zagrożenie projektu wzmocnienia nawierzchni na odcinku Kraków-Tarnów. Decyzje w tej sprawie podejmiemy w ciągu dwóch-trzech miesięcy. Jeśli nie będziemy mieć 100 proc. pewności powodzenia, to wystąpimy o przeniesienie środków na inny projekt — mówi Wojciech Janczyk.

Niemało problemów było z projektem ISPA, dotyczącym budowy odcinka Kleszczów-Sośnica.

— KE słusznie stwierdziła, że istnieje podejrzenie zmowy oferentów o tworzenie kartelu. Teraz musimy powtórzyć przetarg, ale pieniądze nie przepadną. Ceną jest tylko znaczne opóźnienie wykonania inwestycji — twierdzi minister.