Giełdowy Elektroniczny System Przekazywania Informacji (ESPI) często bywa sceną, na której popisują się różne spółki, ale rzadko bywa areną walki. W przypadku ASM Group raporty giełdowe oraz publikowane poza ESPI, choć w podobnych kanałach „komunikaty awaryjne”, stały się miejscem, w którym dwa zarządy — reprezentujące dwie skłócone grupy akcjonariuszy — próbują udowodnić zdumionemu rynkowi, że przeciwnicy nie mają legitymacji prawnej.
„Zarząd ASM Group informuje, że Adam Stańczak i Łukasz Stańczak, bezpodstawnie przedstawiający się jako członkowie zarządu, wprowadzają w błąd opinię publiczną, przekazując nieprawdziwe informacje do mediów. Spółka kontynuuje bieżącą działalność, a skład zarządu i rady nadzorczej nie uległ zmianie” — czytamy w komunikacie opublikowanym 29 kwietnia przez zarząd ASM Group z prezes Dorotą Kenny na czele.
Jasne? Nie do końca. Opublikowany tego samego dnia m.in. przez PAP Biznes komunikat mówi o czymś zupełnie innym. „22 kwietnia rada nadzorcza odwołała z zarządu Dorotę Kenny, Andrzeja Nowaka i Jacka Pawlaka. Powołała do zarządu Adama Stańczaka, powierzając mu funkcję prezesa, oraz Łukasza Stańczaka, powierzając mu funkcję członka zarządu’’ — głosi komunikat, pod którym podpisany jest zarząd ASM Group z prezesem Adamem Stańczakiem na czele.
Konflikt w akcjonariacie
Szczegóły sporu w ASM Group opisaliśmy w „PB” pod koniec kwietnia. Adam Stańczak to jeden z trzech założycieli spółki, znaczący akcjonariusz (z 25-procentowym pakietem) i do 2019 r. jej prezes. Kilka miesięcy po odejściu ze stanowiska nie dostał absolutorium od walnego zgromadzenia, na którym więcej głosów od niego mieli wspólnie drugi współzałożyciel Marcin Skrzypiec i Tatiana Pikula, matka trzeciego współzałożyciela (łącznie kontrolują około 52 proc. kapitału).
Sytuacja finansowa ASM pogorszyła się w czasie pandemii, ale już wcześniej problemy sprawiała kupiona pod wodzą Adama Stańczaka niemiecka spółka Vertikom, której przejęcie za ponad 19 mln EUR częściowo sfinansował Polski Fundusz Rozwoju. Przez ostatni rok konflikt między największymi akcjonariuszami narastał, czego dowody można było znaleźć w protokołach z walnych zgromadzeń. Adam Stańczak zadawał na nich liczne pytania o strategię i plany spółki, kwestionował również podejmowane uchwały.
Przed kwietniowym walnym zgromadzeniem Adam Stańczak uzyskał w sądzie zabezpieczenie roszczeń, na mocy którego sąd czasowo zabronił Tatianie Pikuli i Marcinowi Skrzypcowi wykonywania prawa głosu w związku z zarzutami o to, że działają w porozumieniu, choć nie poinformowali o tym formalnie rynku i nie ogłosili koniecznego w takiej sytuacji wezwania.
Jak już opisywaliśmy w „PB” — obrady walnego były gorące. W biurach spółki pojawili się ochroniarze, a także policja. Do spięć dochodziło też między pełnomocnikami stron. „Pan Paweł Moskwa oświadczył, że jest popychany. Pan Karol Szymański, pełnomocnik akcjonariusza Adama Stańczaka, oświadczył, by go nie dotykać’’ — czytamy w protokole notarialnym z walnego zgromadzenia.
Walka o ESPI
Rezultatem jest chaos. Adam Stańczak i jego pełnomocnicy twierdzą, że na walnym — w świetle prawa — dokonali zmian w radzie nadzorczej, a ta powołała nowy zarząd.
— Uważamy komunikaty drugiej strony w systemie ESPI za skandaliczne i noszące znamiona dezinformacji. Postanowienie sądu na wiele różnych sposobów zostało doręczone ASM Group przed walnym zgromadzeniem, co udokumentowano choćby protokołem notarialnym. Walne zgromadzenie odbyło się zgodnie z prawem i z poszanowaniem postanowienia sądu, mogły w nim wziąć udział wszystkie osoby uprawnione — mówi Karol Szymański, członek zarządu kancelarii RKKW, reprezentującej Adama Stańczaka.
Prawnik zapewnia, że ochrona, która pojawiła się w biurach ASM w trakcie obrad, nie utrudniała nikomu uczestnictwa w walnym, a zmiany w składzie rady nadzorczej przeprowadzono skutecznie, co otworzyło drogę do wymiany zarządu przez nowy nadzór.
— Obecnie czekamy na formalne ujawnienie tych zmian w rejestrze przedsiębiorców KRS, co pozwoli ustabilizować sytuację wewnętrzną spółki, na czym nam zależy najbardziej — mówi Karol Szymański.
Przedstawiciele drugiej strony i stary zarząd stoją natomiast na stanowisku, że walne się nie odbyło, a wszelkie dokonane przez nie zmiany są nieważne. „Przedstawiciele pana Adama Stańczaka wraz z zamaskowanymi mężczyznami tytułującymi się mianem >>ochrony<< przymusem i siłą fizyczną zablokowali wejście do biura spółki, uniemożliwiali przemieszczanie się prezes Dorocie Kenny, wewnętrznemu prawnikowi spółki, który odpowiadał za przygotowanie i przebieg NWZ, notariuszowi, pozostałym akcjonariuszom spółki, jak i wszelkim innym osobom. W biurze wobec działań przedstawicieli akcjonariusza Adama Stańczaka zapanował chaos. Dochodziło do przepychanek oraz agresji słownej, a przedstawiciele mniejszościowego akcjonariusza Adama Stańczaka odznaczali się agresją wobec osób niezwiązanych z jego grupą’’ — czytamy w oświadczeniu zarządu ASM z Dorotą Kenny na czele.
Niepewność audytora
Wątpliwości co do tego, kto faktycznie może reprezentować spółkę, zgłosiła firma audytująca sprawozdania finansowe ASM. Dołączona do raportu rocznego (podpisanego przez zarząd z Dorotą Kenny na czele) „opinia z badania” wydana została z istotnym zastrzeżeniem. „Wskazujemy na istotne ryzyko prawne związane ze stwierdzeniem odnoszącym się do prawidłowości określenia osób pełniących funkcje członków zarządu jednostki dominującej na dzień podpisania skonsolidowanego sprawozdania finansowego, tj. 30 kwietnia 2021 r. Na dzień wydania sprawozdania z badania, na podstawie zebranych dowodów, nie byliśmy w stanie ocenić, czy osoby podpisujące skonsolidowane sprawozdanie finansowe jako zarząd były umocowane do wykonywania funkcji członków zarządu’’ — zwrócili uwagę audytorzy.

1. Jaki jest wpływ sporu między akcjonariuszami na operacyjne funkcjonowanie spółki i który zarząd obecnie wydaje polecenia pracownikom?
W spółce funkcjonuje jeden prawidłowo powołany zarząd – Dorota Kenny, Jacek Pawlak i Andrzej Nowak. Ten zarząd komunikuje się z pracownikami, prowadzi sprawy spółki i ją reprezentuje. Działania Adama Stańczaka są bezprawne. Te bezprawne działania utrudniają oczywiście funkcjonowanie spółki i narażają ją na szkodę.
2. Jakie są zarzuty spółki wobec Adama Stańczaka?
Spółka stoi na stanowisku, że Adam Stańczak nie dochował należytej staranności przy przeprowadzeniu akwizycji Vertikom i naraził spółkę na straty. Innymi słowy, inwestycja w Vertikom została przeprowadzona nieprawidłowo. Co więcej, Adam Stańczak wydatkował środki spółki niezgodnie z przeznaczeniem. Spółka będzie domagała się zwrotu tych kwot od Adama Stańczaka, jak również zapłaty odszkodowania.
3. Adam Stańczak twierdzi, że po uzyskaniu wpisu do KRS uzyska dostęp do ESPI i będzie mógł w pełni zarządzać spółką. Czy obecny zarząd - i główni akcjonariusze, których prawo głosu zostało wstrzymane przez sąd - zamierzają podjąć jakieś kroki, żeby temu zapobiec?
Mogę jedynie powtórzyć, że działania Adama Stańczaka są bezprawne, a spółka będzie podejmowała wszystkie przewidziane prawem kroki, żeby temu przeciwdziałać, jak również dochodzić od Adama Stańczaka wszelkich roszczeń.
*o ile prezesem nie jest Adam Stańczak
Sądowe oczekiwanie
Co teraz?
— Jesteśmy w kontakcie z KNF oraz GPW i pozostajemy w dialogu w zakresie rozwiązań możliwych do zastosowania do czasu, gdy sytuacja zostanie wyjaśniona i legalny zarząd zyska zdolność komunikacji z rynkiem w standardowym, a nie awaryjnym trybie. Staramy się wyjść z impasu, ale niewykluczone, że zamieszanie potrwa do momentu, gdy nowy zarząd zostanie formalne wpisany w KRS, co może potrwać nawet kilka tygodni — mówi Karol Szymański.
Stary zarząd w raportach giełdowych nazywa działania Adama Stańczaka „podszywaniem się pod władze spółki’’ i formalnie wezwał do ich zaprzestania. W jednym z raportów twierdzi też, że postanowienie sądu, na mocy którego dwoje akcjonariuszy nie mogło wykonywać prawa głosu, „budzi uzasadnione wątpliwości’’, a „dotychczas roszczenia Adama Stańczaka były negatywnie rozpoznawane przez sądy’’.
— To niestety kolejna manipulacja. Sąd we wrześniu zeszłego roku rzeczywiście oddalił jeden wniosek o zabezpieczenie z wniosku Adama Stańczaka, tyle że wówczas roszczenie było zupełnie inne i dotyczyło tylko stwierdzenia nieważności albo uchylenia konkretnych uchwał walnego zgromadzenia z sierpnia 2020 r. Już wówczas sąd uznał za co najmniej uprawdopodobnione, że określeni akcjonariusze ASM Group nie mogą wykonywać prawa głosu z posiadanych akcji spółki, lecz przyjął, że brak zabezpieczenia w tamtej sytuacji nie utrudni dochodzenia roszczenia — podkreśla Karol Szymański.
Reprezentant Adama Stańczaka uważa, że „druga strona” zestawia oba postępowania, by zaciemnić rzeczywisty obraz sprawy.
— Fakt jest natomiast taki, że postanowieniem z 19 kwietnia sąd już drugi raz potwierdził, że Adam Stańczak ma rację co do struktury głosów na walnych zgromadzeniach ASM Group — mówi Karol Szymański.

„PB”: Alternatywny zarząd ASM Group twierdzi, że „zbagatelizował pan czynniki ryzyka i naraził spółkę na straty”, przejmując niemiecki Vertikom, a w dodatku nie uzyskał zgód korporacyjnych. To była dobra transakcja?
Adam Stańczak, prezes ASM Group: To są daleko idące pomówienia. Transakcja z Vertikomem była zrealizowana w 2018 r. Poprzedziły ją badania due diligence wykonane przez takie firmy, jak EY i Deloitte. Przejęcie zostało zrealizowane z udziałem PFR TFI i kredytującego nas banku. Instytucje miały pełny dostęp do raportów z badania i akceptowały transakcję oraz jej warunki. Ten zakup to nie było moje widzimisię, tylko profesjonalnie przeprowadzony, transparentny proces, w ramach którego jako prezes działałem kolegialnie z zarządem, w spółce zarząd zawsze wymagał podwójnego podpisu. Raporty due diligence były załącznikami do umowy inwestycyjnej z PFR TFI oraz z bankiem, a ich akceptacja była warunkiem przystąpienia do transakcji przez te instytucje. Osobiście udzieliłem pożyczki jako gwarancji zaangażowania akcjonariusza. Dodatkowo na taką transakcję wymagane były oczywiście wszelkie zgody korporacyjne. Jednym z członków zarządu był wówczas Jacek Pawlak, który jest też członkiem alternatywnego zarządu. Wszyscy otrzymaliśmy absolutorium za 2018 r., więc traktuję te komentarze jako odwet za dochodzenie swoich praw korporacyjnych, których konsekwentnie byłem pozbawiany przez pozostałych akcjonariuszy działających w porozumieniu.
Odwet za co?
Spotykają mnie retorsje za to, że realizuję uprawnienia korporacyjne jako znaczący akcjonariusz spółki i uzyskałem sądowe zabezpieczenie roszczeń. Wykazałem przed sądem, że pozostali znaczący wspólnicy działają w porozumieniu i moim zdaniem robią to na szkodę mnie jako akcjonariusza mniejszościowego i innych mniejszych akcjonariuszy, czyli na szkodę samej spółki. Wszystkie problemy ASM zaczęły się w momencie, gdy odszedłem ze spółki, a odszedłem z niej dlatego, że pozostali akcjonariusze próbowali wpływać na decyzje zarządu, wykorzystując swoją większość w kapitale. Przez wiele lat kierowałem ASM i zdawałem sobie sprawę, że takie działania nie służą rozwojowi spółki, więc uznałem, że najlepsze dla niej jest dobrowolne, pokojowe przekazanie władzy, aby mogła dalej się rozwijać.
Spór sporem, ale spółka ma też operacyjne problemy, które trzeba rozwiązać. Ma pan na to pomysł?
Kierowałem ASM przez kilkanaście lat, znam tę spółkę od podszewki i to pod moją batutą była ona rentowną, rosnącą organizacją. Tu nic nie muszę udowadniać. Zrobię wszystko, żeby wyprowadzić ją na właściwe tory. To jest trudny, relacyjny, wymagający doświadczenia biznes. Mam wrażenie, że obecny zarząd nie udźwignął tematu w ostatnich kwartałach i szuka winnego, stąd pozwy i prywatne akty oskarżenia skierowane przeciwko mnie. Postępowania sądowe będą się toczyć, ale na razie pozostali znaczący akcjonariusze mają zawieszone prawo głosu. Ja czekam na rychły wpis do KRS i wydanie kodów do ESPI przez KNF, co jest tylko formalnością. Te formalności oznaczają, że już niedługo będę mógł w całości zapanować nad chaosem komunikacyjnym oraz zająć się w 100 proc. biznesem w interesie wszystkich akcjonariuszy spółki
*o ile prezesem nie jest Dorota Kenny
Biznesowe konsekwencje
W ubiegłym roku ASM miało 216 mln zł przychodów, o 16 proc. mniej niż rok wcześniej. Zanotowało też blisko 30 mln zł straty netto, związanej w dużej mierze z odpisem wartości niemieckich aktywów.
— Uważamy, że przebieg dotychczasowych walnych zgromadzeń spółki, podczas których usilnie uniemożliwiano akcjonariuszom wykonywanie ich podstawowych praw korporacyjnych, nie pozostało bez wpływu na kierunek rozstrzygnięcia sądu w kwietniu. Oczywiste było bowiem, że wobec braku przyznania dodatkowej ochrony historia znów się powtórzy. Na tej kanwie sąd udzielił Adamowi Stańczakowi odpowiedniego zabezpieczenia, co dało podstawę do działań na ostatnim walnym zgromadzeniu. W odróżnieniu od drugiej strony sporu, my nie uciekamy się do rozwiązań pozaprawnych, tylko poszliśmy do sądu i działaliśmy na podstawie jego decyzji — twierdzi Karol Szymański.
Na szybkie wygaszenie sporu się nie zanosi. Adam Stańczak i jego reprezentanci czekają na wpis do KRS, tymczasem zarząd z Dorotą Kenny na czele na żądanie Tatiany Pikuli i Marcina Skrzypca zwołał kolejne nadzwyczajne walne zgromadzenie. Ma się ono odbyć 25 maja, a podstawowe punkty obrad to wprowadzenie zmian w radzie nadzorczej oraz „omówienie wybranych działań Adama Stańczaka, dotyczących zarządzania spółką, a następnie podjęcie uchwały w zakresie odpowiedzialności Adama Stańczaka wobec spółki”.
Co na to wszystko Komisja Nadzoru Finansowego? Jacek Barszczewski, rzecznik KNF, podkreśla że informacje o czynnościach podejmowanych wobec spółek publicznych są objęte tajemnicą zawodową.
- Co do zasady nadanie dostępu do ESPI nowym pracownikom emitenta może nastąpić, jeżeli wniosek o nadanie dostępu został podpisany przez osoby uprawnione do reprezentacji emitenta zgodnie z wpisem do KRS - mówi tylko rzecznik KNF.
Już pisaliśmy: „PB" z 26 kwietnia 2021 r.