Sąd podważył szereg decyzji Trumpa. Co dalej z cłami?

KAP, ON, Bloomberg, Reuters, CNBC
opublikowano: 2025-05-29 15:37

W maju wpływy USA z ceł i podatków akcyzowych sięgnęły rekordowego poziomu ponad 20 mld USD. To efekt intensywnego poboru opłat napędzanego przez kontrowersyjną politykę handlową prezydenta USA. Sytuację może odmienić wyrok sądu, który podważył legalność części ceł.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Federalny Sąd Handlu Międzynarodowego unieważnił część ceł nałożonych przez administrację Donalda Trumpa w ramach tzw. dnia wyzwolenia – szeroko zakrojonej inicjatywy, która miała na celu ukaranie taryfami krajów uznanych przez amerykańską administrację za winne nierównowagi handlowej i stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA.

Trzyosobowy skład sędziowski orzekł, że prezydent bezprawnie powołał się na ustawę o międzynarodowych uprawnieniach nadzwyczajnych (IEEPA) z 1977 r., a wprowadzone na tej podstawie cła – m.in. wobec Chin, Kanady i Meksyku – są nielegalne. Sąd nie tylko unieważnił większość ceł. Zabronił również ich ponownego wprowadzania lub modyfikowania w przyszłości. Teoretycznie Biały Dom ma 10 dni na to, by się z nich formalnie wycofać. Wyrok jest jednak nieprawomocny.

Legislacyjne możliwości celne

Wyrok sądu nie unieważnia wszystkich ceł wprowadzonych przez administrację Donalda Trumpa. Nadal obowiązują te, które wprowadzono na podstawie innych przepisów. Przede wszystkim chodzi o taryfy obowiązujące na postawie tzw. sekcji 301, wykorzystywanej do reagowania na nieuczciwe praktyki handlowe Chin, oraz na sekcji 232, pozwalającej nakładać cła ze względów bezpieczeństwa narodowego m.in. na import stali i aluminium. To właśnie te regulacje mogą teraz posłużyć jako główne narzędzie do kontynuowania polityki celnej Donalda Trumpa.

Administracja może też sięgnąć po tzw. sekcję 122 z ustawy handlowej z 1974 r., która daje prezydentowi prawo do tymczasowego wprowadzenia 15-procentowych ceł na okres do 150 dni. Warunkiem jest jednak ogłoszenie kryzysu w bilansie płatniczym kraju – a taki krok mógłby poważnie zaniepokoić rynki finansowe i pogłębić niepewność inwestorów. Innym, choć rzadziej wspominanym narzędziem jest sekcja 338 z ustawy celnej z 1930 r., pozwalająca na wprowadzenie ceł w wysokości do 50 proc. na towary pochodzące z krajów, które dyskryminują Stany Zjednoczone. Choć nie była dotąd wykorzystywana, nie można wykluczyć, że i po nią sięgnie administracja w poszukiwaniu skutecznych środków nacisku.

Z najnowszych danych wynika, że tylko w kwietniu amerykańscy importerzy zapłacili rekordowe 16,5 mld USD ceł, a w maju kwota ta jeszcze wzrosła. Najwięcej wpływów przyniosły cła nałożone na chińskie towary na podstawie tzw. sekcji 301 – łącznie 23,4 mld USD. Duży udział w dochodach miały też cła wprowadzone na podstawie ustawy o nadzwyczajnych uprawnieniach gospodarczych (IEEPA), z której administracja Donalda Trumpa korzystała, powołując się na zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Dotyczyły one m.in. importu z Chin i Hongkongu (7,9 mld USD), Meksyku (2,9 mld USD) oraz Kanady (1 mld USD).

Siła nacisku Waszyngtonu osłabiona

Po wyroku federalnego sądu część z tych ceł – oznaczona na wykresach kolorem pomarańczowym – ma zostać zniesiona. Według szacunków Goldmana Sachsa zniesione opłaty handlowe odpowiadałyby za wzrost łącznego poziomu ceł o 6,7 pkt proc. w nadchodzącym roku budżetowym. Biały Dom zapowiedział apelację, co oznacza, że ostateczna decyzja może zapaść dopiero w sądzie wyższej instancji – a nawet w Sądzie Najwyższym.

Informacja o orzeczeniu sądu przyniosła krótkoterminowe odreagowanie na rynkach – indeksy w Azji i USA wzrosły, a rentowności amerykańskich obligacji poszły w dół. Kurs dolara amerykańskiego, który wcześniej osłabiał się z powodu obaw o rosnący deficyt budżetowy USA, zaczął odrabiać straty.

Jednak według ekonomistów rosnąca niepewność – związana zarówno z dalszymi decyzjami sądów, jak i możliwymi próbami obejścia prawa przez Biały Dom – może negatywnie odbić się na gospodarce.

– Firmy mogą wstrzymywać się z inwestycjami, zatrudnianiem nowych pracowników czy podwyżkami płac – ostrzega David Chao z Invesco, cytowany przez Reutersa.

Kei Okamura z Neuberger Berman, również cytowany przez Reutersa, dodaje, że przedsiębiorstwa potrzebują przewidywalnych warunków, by planować rozwój na lata. Tymczasem obecna sytuacja, w której decyzje są podejmowane i cofane w krótkich odstępach, tworzy atmosferę chaosu zniechęcającą do długoterminowego planowania.

Z punktu widzenia fiskalnego unieważnienie ceł może zwiększyć presję na budżet – dotychczas Donald Trump argumentował, że dodatkowe wpływy z ceł będą równoważyć wydatki z tytułu nowej ustawy podatkowej, która może obniżyć dochody budżetu o nawet 3,8 bln USD w ciągu dekady.

Z międzynarodowego punktu widzenia decyzja sądu osłabia pozycję negocjacyjną Stanów Zjednoczonych. Trwające rozmowy handlowe z takimi partnerami jak Japonia, Unia Europejska, Indie czy Australia mogą wyhamować – kraje te mogą uznać, że administracja USA utraciła część narzędzi nacisku. Już teraz niepewny staje się los porozumienia z Wielką Brytanią, które przewidywało wprowadzenie 10-procentowych ceł na brytyjskie towary. Jeśli wyrok się utrzyma, zapisy te mogą okazać się bezpodstawne.

Granice prezydenckich uprawnień

– Trudno sobie wyobrazić, by jakikolwiek kraj chciał teraz prowadzić negocjacje, by uniknąć ceł, które amerykański sąd uznał za nielegalne – skomentowała dla Reutersa Jennifer Hillman, była sędzia Światowej Organizacji Handlu (WTO).

James Ransdell, prawnik specjalizujący się w międzynarodowym prawie handlowym, zauważa, że wyrok sądu może być pierwszym z wielu podobnych rozstrzygnięć w nadchodzących miesiącach. Jego zdaniem szybkie tempo, w jakim administracja złożyła apelację, sugeruje intensywne prace nad zawieszeniem wykonania wyroku. Eksperci nie wykluczają, że sprawa może ostatecznie trafić do Sądu Najwyższego, który będzie musiał rozstrzygnąć, jak daleko sięgają uprawnienia prezydenta w zakresie nakładania ceł.

Jak wyrok wpłynie na polską żeglugę i światowe łańcuchy dostaw

Dla handlu światowego, w szczególności firm amerykańskich, decyzja sądu to oczywiście dobra wiadomość - uważa Krzysztof Gogol z Polskiej Żeglugi Morskiej (PŻM), która pływa do portów amerykańskich.

- Utrzymane zostaje status quo i wyższe cła nie zostaną doliczone do ogólnych kosztów importu towarów. Dla przeciętnego Amerykanina oznacza to po prostu niższe ceny w sklepach. Na pewno cieszą się również Chińczycy, ponieważ to oni, mając sporą nadwyżkę eksportową w handlu z USA, są przede wszystkim za utrzymaniem poziomu ceł na obecnym poziomie – komentuje Krzysztof Gogol

Dodaje, że decyzja amerykańskiego sądu dotyczy głównie sektora kontenerowego i relacji pomiędzy Chinami a USA.

- Dla rynku przewozu towarów masowych ma ona natomiast mniejsze znaczenie. Jako PŻM nie zauważamy praktycznie żadnego wpływu wynikającego z zamieszania z powodu ceł na stawki frachtowe. Na przykład obecnie za dzień czarteru panamaxa o pojemności 75 tys.-dwt przewożącego węgiel z portów Zatoki Meksykańskiej do Rotterdamu dostawcy ładunku płacą ok. 12 tys. USD, czyli tyle samo, ile wynosiła średnia na tej trasie dla tego towaru w całym 2024 r. – dodaje Krzysztof Gogol.

Polska spółka przewozi też do USA stal z Holandii, produkowaną w hutach firmy Tata Steel. Podobnie jak aluminium jest ona objęta cłami sektorowymi, więc decyzja amerykańskiego sądu jej nie dotyczy. Krzysztof Gogol podkreśla, że PŻM na razie nie ma żadnych sygnałów z Tata Steel o jakichkolwiek zmianach w realizacji kontraktu na przewóz stali do USA. Już wcześniej zapowiadał, że po prostu Amerykanie zapłacą za nią drożej.

Międzynarodowi analitycy spodziewają się natomiast jeszcze większego zamieszania w łańcuchach dostaw, prognozując, że po decyzji sądu USA mogą wykorzystać inne instrumenty do obłożenia towarów opłatami.

„Decyzja sądu o uznaniu szerokich taryf za bezprawne jest wyraźnie pozytywną wiadomością dla przewoźników, którzy musieli zmierzyć się z nadzwyczajnymi wzrostami kosztów importu towarów do USA (…) Nawet jeśli apelacja zostanie odrzucona, Donald Trump nie wywiesi białej flagi i ma inne rozwiązania, które może zastosować, aby osiągnąć ten sam wynik, co szerokie cła” – czytamy w opinii Emily Stausbøll, starszej analityczki ds. wysyłek w firmie Xeneta, badającej rynek morski.

Wspomina np. o opłatach portowych, które Stany Zjednoczone planują wprowadzić od października na towary z Chin i innych krajów.

„Kiedy Donald Trump pociągnie za te dźwignie, możemy wejść w nową erę zamieszania w łańcuchach dostaw, ponieważ sytuacja stanie się bardziej skomplikowana dla przewoźników. Mogą zostać obciążeni całą masą dopłat i opłat, czy to opłat portowych, czy nowego systemu taryfowego” – dodaje analityczna firmy Xeneta.

Jej zdaniem decyzja sądu przyczyni się do zwiększenia importu z Chin do USA.