Sikorski: Podjąłem decyzję o redukcji personelu placówki w Libii

PAP
opublikowano: 2011-02-26 10:56

Podjąłem decyzję o redukcji personelu placówki dyplomatycznej RP w Libii – ujawnił szef MSZ Radosław Sikorski. Nie chciał zdradzić jak będzie ona przebiegać. Rzecznik MSZ Marcin Bosacki podał, że w Trypolisie pozostanie czterech pracowników.

„To nie jest takie proste, my mamy swój system stanów alarmowych placówek. W tej chwili podjąłem decyzję o stanie alarmowym +C+ (Charlie), czyli to rzeczywiście redukcja personelu” – mówił Sikorski w sobotę w „Przesłuchaniu” RMF FM.

Według niego, obecna sytuacja nie oznacza stanu najwyższego zagrożenia. „To jest sytuacja niebezpieczna dla naszych dyplomatów, ale jednocześnie taka, w której wszyscy chłoną informacje z Libii (...) pan ambasador jest chwalony przez media, nawet australijskie, bo jest tam bardzo przydatny” – zaznaczył.

Jak mówił Sikorski, „oczywiście narażamy naszych dyplomatów na ryzyko", ale - w jego ocenie - od tego służba dyplomatyczna ma przywileje, żeby właśnie w takich sytuacjach wykazać się przydatnością.

Szef polskiej dyplomacji nie chciał zdradzić szczegółów ilu Polaków wyjedzie z kraju i kiedy to nastąpi.

Z kolei rzecznik MSZ Marcin Bosacki podał w TVN24, że w Libii zostaną cztery osoby w tym ambasador i dwóch konsulów. "To jest taka liczba pracowników, która wystarczy, żeby w tej chwili wykonywać te czynności, które musza być wykonywane - to jest głównie pomoc i koordynacja działań związana z wyjazdem Polaków" - wyjaśniał. Jak dodał, w ostatnich dwóch dniach nie ma "zbyt wielu tego typu próśb". W sobotę 11 osób wypłynęło promem tureckim; także tego dnia być może pojedyncze osoby wylecą z Libii - relacjonował Bosacki.

MSZ informował w piątek, że w tej chwili w naszej ambasadzie w Trypolisie jest sześciu pracowników merytorycznych oraz kilku technicznych.

W Libii trwa rewolta przeciwko reżymowi Muammara Kadafiego, która pochłonęła już setki ofiar. W kraju zwiększa się pospolita przestępczość; bardzo często dochodzi do rabunków i aktów agresji. Władze straciły kontrolę nad większością wschodniej części kraju; są oznaki, że stanie się tak również na zachodzie.