Skuteczny patent na dłużników

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2016-07-11 22:00

Firmy zaczęły rozumieć, czym jest faktoring, i mają większe oczekiwania związane z tym produktem

Zatory płatnicze to poważna bariera dla rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw. Rozwiązaniem ich problemu może być faktoring, jednak — jak wynika z Barometru Europejskiego Funduszu Leasingowego — w I kwartale 2016 r. tylko jedna na piętnaście firm z sektora MŚP planowała skorzystać z tego produktu.

Wartość dodana

Dobra wiadomość jest natomiast taka, że popularność faktoringu systematycznie rośnie. Według danych Polskiego Związku Faktorów (PZF) w pierwszym kwartale 2016 r. po rozwiązanie sięgnęło 6870 klientów wobec 6071 rok wcześniej. — Faktoring, obok kredytu bankowego i leasingu, powoli staje się jedną z podstawowych form pozyskania funduszy w przedsiębiorstwach. Jest też zabezpieczeniem przed ryzykiem złych długów i utratą płynności finansowej przez przedsiębiorców — twierdzi Stanisław Atanasow, prezes Eurofactora.

Na początku XXI wieku faktoring był usługą mało znaną na rynku, a jednocześnie mocno kojarzoną z windykacją. Funkcjonowały też stereotypy, że to produkt drogi, a przez to niedostępny dla wielu firm. Jak tłumaczy Jarosław Jaworski, prezes Coface, w tamtym czasie faktoring był przede wszystkim rozwiązaniem, po które sięgali przedsiębiorcy niemający szans na uzyskanie kredytu. Był dla nich zatem ostatnią deską ratunku.

— Oczywiście mowa o faktoringu niepełnym [bez przejęcia ryzyka niewypłacalności kontrahenta — przyp. red.], bo to on dominował wtedy w ofertach faktorów. Z czasem wśród przedsiębiorców zaczął się jednak pojawiać popyt na faktoring pełny [z przejęciem przez faktora ryzyka niewypłacalności kontrahenta — przyp. red.]. Co ciekawe, w niektórych okresach wygrywał on nawet pod względem popularności z niepełną formą tej usługi. Powodem był wzrost świadomości przedsiębiorców, którzy zaczęli szukać rozwiązania, mogącego załatwić ich problem z płatnościami kontrahentów w sposób kompleksowy. W Coface uznaliśmy, że faktoring niepełny powinien być opcją. To ubezpieczenie należności jest podstawą do rozszerzenia o finansowanie, a nie odwrotnie — przekonuje Jarosław Jaworski.

Faktoring pełny ma też inne atuty. Jak tłumaczy prezes Coface, przedsiębiorca korzystający z tego rozwiązania nie musi się martwić, co się stanie, jeśli np. jego kontrahent w USA czy w innym kraju nie zapłaci.

— Mamy na całym świecie oddziały, które monitorują i obsługują wierzytelności klientów. Warto zaznaczyć, że ubezpieczenienależności to także informacja, dzięki której klient wie, z którym kontrahentem nie powinien łączyć swoich planów rozwojowych, gdyż jego sytuacja finansowa nie jest wystarczająco silna — mówi Jarosław Jaworski.

Złudne przekonanie

Jednak wielu przedsiębiorcom wciąż wydaje się, że skorzystanie z kredytu obrotowego jest łatwiejsze — podpisują jedną umowę, wskazują zabezpieczenia i otrzymują finansowanie. Tymczasem faktoring wydawać mógłby się bardziej skomplikowanym rozwiązaniem: przedsiębiorcy muszą na bieżąco informować firmę faktoringową o nowych należnościach. W przypadku większej liczby klientów sytuacja może być dla nich wręcz nie do opanowania.

— Nic bardziej mylnego! Jeszcze kilkanaście lat temu trzeba było codziennie ręcznie przepisywać dane z faktur. Teraz wszystko opiera się na wykorzystaniu systemów informatycznych. Przedsiębiorcy w bardzo prosty sposób mogą np. przekazywać zestawienia faktur. My natomiast importujemy je do swojego systemu, który wskazuje, jaką kwotę należy wypłacić. Taki system umożliwia wysyłanie klientowi odpowiednich raportów, które są źródłem informacji o rozliczeniach — tłumaczy Jarosław Jaworski.

Popyt na bezpieczeństwo

Na koniec pierwszego kwartału 2016 r. obroty 22 firm faktoringowych, należących do PZF sięgnęły 34,8 mld zł, tymczasem przed rokiem było to 30,1 mld zł, a więc mniej o 15,4 proc. Głównym motorem wzrostu w pierwszym kwartale 2016 r. był faktoring pełny, którego wartość zwiększyła się o 23 proc. — To oznacza, że klienci korzystający z faktoringu coraz bardziej dostrzegają zalety faktoringu polegające już nie tylko na finansowaniu, ale także na przejęciu ryzyka niewypłacalności dłużników. Wraz ze wzrostem obrotów w podobnym tempie (14,1 proc.) przybywało klientów, a jeszcze szybciej (wzrost o 18,3 proc.) rosła liczba skupionych faktur. Z faktoringu najchętniej korzystali klienci z branży spożywczej, chemicznej i metalowej. 49 proc. obrotów wypracowali klienci z sektora produkcyjnego, podczas gdy klienci sektora handlu 37 proc. — mówi Dariusz Steć, przewodniczący Komitetu Wykonawczego PZF. W pierwszym kwartale 2016 r. faktorzy sfinansowali ponad 1,6 miliona faktur. Rok wcześniej było to ponad 1,4 miliona.