
Na początku bieżącego tygodnia notowania ropy delikatnie osuwają się w dół, jednak zniżka póki co jest symboliczna. Na rynku ropy znów bowiem pojawiły się niejednoznaczne sygnały związane z perspektywami dla cen tego surowca. Z jednej strony, cena ropy jest wspierana przez informacje z Chin, dotyczące luzowania pandemicznych obostrzeń. Sytuacja w tej gospodarce stanowiła bowiem jedną z największych obaw w kontekście popytu na ropę naftową.
Z drugiej strony, nie ulega wątpliwości, że ubiegłotygodniowy optymizm na światowych rynkach może być krótkotrwały. Przedstawiciele Fed zaznaczyli, że jeden niższy od oczekiwań odczyt Fed nie zmienia aż tak wiele w ich podejściu do polityki monetarnej – więc trudno już teraz liczyć na rezygnację z jastrzębiego podejścia tej instytucji do polityki monetarnej. Z kolei Międzynarodowy Fundusz Walutowy wspomniał wczoraj, że prognozy dotyczące kondycji globalnej gospodarki wyglądają „coraz bardziej ponuro”.

Natomiast niewielkie znaczenie dla notowań ropy naftowej ma dość głośna kwestia narzucenia przez państwa G7 górnego limitu ceny rosyjskiej ropy sprzedawanej na światowym rynku. Już teraz wiadomo, że główni importerzy ropy z Rosji, czyli Indie i Chiny, będą mogły bez problemu od tego limitu się uchylać poprzez m.in. rezygnację z korzystania z zachodnich ubezpieczycieli. Niemniej, warto pamiętać, że sam limit będzie dla tych odbiorców pretekstem do negocjacji niższych cen zakupu rosyjskiej ropy, co samo w sobie może wywierać pewien negatywny wpływ na globalne ceny surowca.
