Spółki z zasznurowanymi ustami

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2014-10-31 00:00

Elektrotim przed rozmową z mediami poinformował o jej treści w raporcie bieżącym. Spółki mogą bać się kar KNF

Co może powiedzieć prezes? Chwilowo nikt tego nie wie. W piątek, 24 października, spółka Elektrotim opublikowała raport bieżący, w którym poinformowała o stanie portfela zamówień i wyraźnym wzroście jego wartości w porównaniu z ubiegłym rokiem. Zrobiła to, bo dzień później w dzienniku „Parkiet” miał ukazać się artykuł, w którym, Andrzej Diakun, prezes spółki opowiadał o… wyraźnym wzroście wartości portfela zamówień.

ARC

Na rynku od razu zaczęło huczeć, że nietypowy komunikat powstał dlatego, że spółka obawiała się kar pieniężnych od Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Za co? Za ujawnianie cenotwórczych informacji poufnych w sposób, który nie zapewniał inwestorom „powszechnego i równego dostępu” do nich („Parkiet” kupuje mniej niż 5 tys. osób).

Nic bez ESPI

Dlaczego Elektrotim zdecydował się na opublikowanie raportu bieżącego przed spotkaniem z mediami?

— Odnosimy wrażenie, że zmienia się filozofia nadzoru wobec komunikacji spółek z rynkiem. Kiedyś przestrzegano nas, że system ESPI nie powinien być wykorzystywany jako narzędzie marketingowe i nie należy masowo publikować komunikatów. Teraz słyszymy, że wszelkie potencjalnie istotne informacje powinny najpierw znaleźć się w raporcie bieżącym. Sytuacja jest mocno niejasna i trudno powiedzieć, czy lepiej w ogóle nic nie mówić dziennikarzom itp., czy też zalewać rynek komunikatami, jeśli tylko ktoś chce o czymś z nami porozmawiać — mówi Andrzej Diakun, prezes Elektrotimu.

KNF nie ma wątpliwości — prezesi nie powinni nikomu mówić niczego, co mogłoby wpłynąć na notowania zarządzanych przez nich spółek, o ile wcześniej nie wypuścili komunikatu giełdowego.

Informacji poufnych, czyli — w uproszczeniu — wszystkich precyzyjnych informacji, które mogą zostać wykorzystane przy podejmowaniu decyzji „przez racjonalnie działającego inwestora” i wpłynąć na cenę akcji, nie można przekazywać ani dziennikarzom, ani analitykom, ani inwestorom.

— Podstawowym kanałem komunikacji spółek giełdowych z rynkiem, zapewniającym równy dostęp do informacji, jest system ESPI, którym zgodnie z prawem są przekazywane informacje poufne oraz raporty bieżące i okresowe. Spotkania z analitykami i inwestorami, komunikacja poprzez media itp. nie mogą zastępować ESPI, służą ewentualnie do dodatkowego wytłumaczenia cenotwórczych informacji przekazanych wcześniej przez ESPI — mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.

Potrzeba precyzji

Natychmiast pojawia się jednak następne pytanie — czy takie „dodatkowe wytłumaczenie” cenotwórczych informacji samo w sobie nie jest kolejną informacją cenotwórczą? Jako że nie istnieje konkretna lista informacji, które mogą zostać uznane za cenotwórcze, prezesi muszą zdecydować sami — albo zamilknąć.

— Ustawowa definicja, wynikająca z prawa wspólnotowego, jest ogólna, bo stworzenie sztywnego katalogu wskazującego wszystkie istotne zdarzenia gospodarcze, o których należy poinformować inwestorów, jest niemożliwe. Każda spółka musi sama — na własną odpowiedzialność — ocenić, czy jest to informacja poufna, o której należy poinformować rynek. Jeśli w spółce pojawia się informacja poufna, to zgodnie z ustawą do czasu przekazania jej na rynek raportem bieżącym w ESPI spółka nie może ujawniać jej ani dziennikarzom, ani wybranym uczestnikom rynku. Oczywiście można się spotykać, rozmawiać z mediami, ale nie można przekazywać im informacji poufnych — mówi Łukasz Dajnowicz.

Większa troska

Przedstawiciele spółek giełdowych i współpracujący z nimi specjaliści od komunikacji korporacyjnej, z którymi rozmawialiśmy, nie mogą się zgodzić, czy

KNF rzeczywiście w ostatnich miesiącach „dokręca śrubę” w kwestii informacji cenotwórczych, czy po prostu spółki stały się bardziej uważne, bo za niewłaściwe wykonywanie obowiązków informacyjnych można dostać kilkaset tysięcy złotych kary.

— Od dłuższego czasu widać kładzenie przez KNF większego nacisku na publikowanie istotnych informacji w pierwszej kolejności na ESPI. Komisja zwraca się o wyjaśnienia do spółek, jeśli tak się nie dzieje, wydaje mi się więc, że zarządy są już na to uczulone — ocenia Eliza Misiecka, szefowa agencji Genesis PR, która odpowiada za relacje z mediami kilkunastu spółek giełdowych. Jerzy Mazgaj, prezes Almy Market i szef nadzoru Vistuli, mówi, że „rozmawia z mediami po staremu”.

— Ani w Almie, ani w innych spółkach, w które jestem zaangażowany, nie spotkaliśmy się z żadnymi sygnałami czy uwagami ze strony nadzoru, by zmienić politykę informacyjną i kłaść większy nacisk na ESPI. Inna sprawa, że zawsze dbaliśmy o to, by wszelkie precyzyjne informacje pojawiały się najpierw w raportach giełdowych — mówi Jerzy Mazgaj. Według Radosława Kwaśnickiego, radcy prawnego i prezesa Kancelarii RKKW, w sprawie tego, co jest, a co nie jest informacją poufną, panuje chaos, który przydałoby się uporządkować.

— Na gruncie obowiązującego dziś prawa nie jest łatwo określić, co jest informacją poufną, a będzie jeszcze trudniej, bo w związku z nowymi przepisami unijnymi z kodeksów zniknie jej definicja. Nacisk regulatora na wykorzystywanie systemu ESPI jest zrozumiały, ale z drugiej strony trudno wyobrazić sobie, by spółki miały komunikować się z rynkiem jedynie za pomocą suchych raportów bieżących.

Czas, by organizacje skupiające emitentów podjęły wraz z regulatorem próbę stworzenia kodeksu dobrych praktyk, w którym — jak w regularnie uzupełnianej przez UOKiK liście klauzul abuzywnych w umowach — mógłby znaleźć się stale rozszerzany katalog informacji, które można i których nie można przekazać rynkowi poza raportem bieżącym — mówi Radosław Kwaśnicki.

Kary idą w setki tysięcy złotych

Komisja Nadzoru Finansowego może karać finansowo spółki za naruszenie artykułów 56 i 57 ustawy o ofercie publicznej. Pierwszy mówi o „obowiązku równoczesnego przekazywania Komisji, spółce prowadzącej rynek regulowany oraz do publicznej wiadomości” informacji poufnych (w rozumieniu art. 154 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi), a także informacji bieżących i okresowych.

W przepisach zastrzeżone jest, że emitenci nie mogą łączyć przekazywania informacji poufnych z „przekazywaniem informacji w ramach działań marketingowych w sposób mogący spowodować wprowadzenie w błąd co do charakteru tych informacji". Artykuł 57 natomiast pozwala spółkom na opóźnienie publikacji informacji poufnej, jeśli mogłaby ona naruszyć ich interesy — muszą jednak najpierw przekazać KNF uzasadnienie takiego opóźnienia.

Zgodnie z wykazem na stronach KNF, od 2006 r. za niedopełnienie lub naruszenie obowiązków informacyjnych nałożono łącznie 105 kar. Najniższe, po 5 tys. zł, otrzymali członkowie zarządu DGA, najwyższe — po 800 tys. zł — CEDC i Polimex-Mostostal.