Środa w PB: nasza gospodarka ciągle potrzebuje gospodarza

opublikowano: 2003-01-08 06:00

Połączenie resortów gospodarki i pracy to próba nowatorska, która przebiegnie z powodzeniem — twierdzi premier. Analitycy nie są aż tak optymistyczni, choć nie wykluczają, że decyzja okaże się korzystna.

Jerzy Hausner został szefem resortu gospodarki, pracy i polityki społecznej. Na wniosek premiera powołał go wczoraj na to stanowisko prezydent Aleksander Kwaśniewski. Nieco później rząd powołał nowy resort do życia, łącząc ministerstwa gospodarki i pracy.

— Decyzję o połączeniu resortów komentatorzy okrzyknęli jako pomysł kontrowersyjny. Jestem jednak przekonany, że ta nowatorska próba będzie przebiegać z sukcesem — uważa premier Leszek Miller.

Komentatorzy nie są jednak tak jednoznaczni, jak twierdzi premier.

— To była decyzja polityczna. Obecnie niewiele można powiedzieć o koncepcji nowego ministerstwa bez znajomości jego programu — uważa Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG BG.

Najwięcej zastrzeżeń budzi połączenie w gestii jednego ministra spraw związanych z rynkiem pracy i opieką socjalną oraz rozwojem czy restrukturyzacją gospodarki.

— Trudno będzie jednemu ministrowi realizować dwa rozbieżne cele — twierdzi Aldona Kamela-Sowińska, była minister skarbu.

Obserwatorzy przyznają jednak, że połączenie niektórych kompetencji obu resortów może mieć sens. Resort gospodarki koncentrował się ostatnio na gaszeniu pożarów w branżach wymagających restrukturyzacji i przemian, jak górnictwo czy przemysł stoczniowy. A Jerzy Hausner dał się poznać jako dobry negocjator i minister pracy. Dlatego i tu niektórzy wróżą mu sukcesy.

Pozostaje jednak pytanie, kto będzie się obecnie zajmował polityką przemysłową, rozwojem gospodarki i przedsiębiorstwami.

— Zmniejszenie liczby resortów gospodarczych jest krokiem w dobrą stronę. Zastanawiam się jednak, czy akurat ministerstwo pracy było pierwszym kandydatem do połączenia z innym — nie kryje wątpliwości Witold Orłowski, doradca prezydenta.

Sam Aleksander Kwaśniewski, wręczając nominacje nowym ministrom, stwierdził, że od rządu oczekuje wyników — przespieszenia wzrostu gospodarczego i spadku bezrobocia. Może więc okazać się, że większość wysiłków nowego ministerstwa skoncentruje się właśnie na rynku pracy. Ze stratą dla gospodarki.

— Walka z bezrobociem to bardzo słuszny cel. Ale z dnia na dzień wiele się nie osiągnie. Zwłaszcza jeśli rząd zapomni o losach firm, szczególnie małych i średnich — konkluduje Mirosław Gronicki.

Więcej informacji o rządowej karuzeli w środowym „Pulsie Biznesu”.

Zapraszamy do lektury!