Szczecińska Stocznia Nowa chce umożliwić stoczniowcom wyjazdy na zagraniczne kontrakty bez utraty pracy w macierzystej firmie. Prowadzi rozmowy z Niemcami i Norwegami - informuje "Głos Szczeciński".
Niemalże każdego dnia za stoczniową bramą stoją przedstawiciele różnych firm, którzy oferują stoczniowcom pracę za granicą. Obiecują znakomite warunki płacowe. Iluś spawaczy, monterów, elektryków (bo na nich jest największe zapotrzebowanie) dało się na to nabrać. Niektórzy w pogoni za lepsza płacą porzucają pracę z dnia na dzień.
"Sporo jest takich, którzy pracownikami są krótko, nie mają doświadczenia" - mówi Andrzej Stachura, prezes SSN. "Ale serce boli, gdy odchodzi dobra, wykwalifikowana kadra. Chcemy ich zatrzymać oferując trzy-czteromiesięczny kontrakt, po którym będą mogli wrócić do stoczni. Na wyjazd otrzymywaliby urlop bezpłatny z zachowaniem ciągłości pracy. Wyjeżdżaliby do pracy do firm, z którymi my mielibyśmy podpisane umowy. W tym układzie obie strony byłyby zadowolone. Ukrócona zostałaby też działalność nieuczciwych pośredników żerujących na stoczniowcach i stoczni" - wyjaśnia Stachura.
Stocznia prowadzi rozmowy z firmami z Niemiec i Norwegii, które w swoim profilu mają też działalność stoczniową. Jedna z nich, która funkcjonuje na całym świecie, zwróciła się do stoczni z propozycją takiej współpracy. Chce mieć doświadczoną, stabilną kadrę a nie przypadkowych pracowników.
Jasne, że najlepiej byłoby, gdyby w macierzystej stoczni zarobki były takie jak na Zachodzie. Ale w najbliższym czasie jest to niemożliwe - pisze "Głos Szczeciński".