Za dziewięć miesięcy siedemnasty kraj przyjmie unijną walutę. Załatwiane są ostatnie formalności.
Estonia coraz bliżej przyjęcia euro. Urząd statystyczny w Tallinie oficjalnie potwierdził wczoraj, że deficyt budżetowy wyniósł w ubiegłym roku 1,7 proc. PKB. Do maksymalnego poziomu wyznaczonego przez Komisję Europejską (KE) — 3 proc. PKB — jeszcze więc Estonii daleko. Ze spełnieniem pozostałych kryteriów nie będzie miała problemu: długu publicznego prawie nie ma, zamiast z inflacją kraj zmaga się z deflacją, a estońska korona już dawno przeszła test ERM2 (czyli sztywne powiązanie do euro przez przynajmniej dwa lata). Wszystko wskazuje na to, że Estończycy zamienią koronę na unijną walutę już 1 stycznia 2011 r.
— Komunikat o deficycie jest ostatnią częścią materiału dowodowego, że Estonia jest gotowa do integracji walutowej. Ministrowie finansów krajów Unii Europejskiej prawdopodobnie 6 czerwca zaakceptują przyjęcie nowego kraju do Eurolandu — twierdzi Annika Lindblad, analityczka Nordea AB.
Nowy kraj w strefie euro nieoficjalnie witają już unijni urzędnicy.
— Estonia ruszyła już drogę i zmierza w dobrym kierunku — mówił w ubiegłym tygodniu Jose Manuel Barroso, przewodniczący KE.
To, że Estonia jako kolejny kraj Unii Europejskiej przyjmie unijną walutę, Bruksela sugeruje od listopada 2009 r.