Studencki najem pod kreską

Paweł BerłowskiPaweł Berłowski
opublikowano: 2020-09-22 22:00

Rezerwacje w kwaterach dla studentów i prywatnych akademikach są niższe o ponad połowę w stosunku do 2019 r.

Wybuch pandemii koronawirusa drastycznie obniżył liczbę chętnych — wynika z danych PepeHousing, platformy do rezerwacji online miejsc w prywatnych akademikach, mieszkaniach i pokojach dla studentów. Sytuacja wynajmujących wciąż jest niepewna i wszystko zależy od tego, czy studenci zdecydują się przyjechać do miast akademickich mimo ogłoszeń o prowadzeniu zajęć w formie zdalnej. Za powrotem młodych ludzi na stancje i do akademików przemawia fakt, że wielu z nich łączyło naukę z pracą. PepeHousing obserwuje znaczący spadek pytań i rezerwacji od studentów zagranicznych, natomiast proporcjonalnie większe zainteresowanie rezerwacjami nieruchomości online od polskich najemców, którzy coraz chętniej decydują się na rezerwację pokoju czy mieszkania zdalnie.

NA ZWŁOKĘ:
NA ZWŁOKĘ:
Studenci odwlekają decyzje o przyjeździe do miast akademickich na studia ze względu na zdalną formę nauki, jaką najczęściej stosują obecnie uczelnie.
Fot. Marek Wiśniewski

— W szczytowym okresie lockdownu liczba rezerwacji w akademikach i na stancjach od studentów zagranicznych spadła o 70-80 proc. w porównaniu z latami poprzednimi. W mieszkaniach na wynajem czynsze były obniżane o 20 proc., by uniknąć pustostanów, a mimo to broniły się tylko najlepsze lokalizacje. W lipcu i sierpniu liczba rezerwacji studentów zagranicznych wzrosła do poziomu 50 proc. w porównaniu z latami poprzednimi, a zainteresowanie w formie zapytań i wyświetleń ofert do 70 proc. — mówi Piotr Ziętara, współzałożyciel platformy PepeHousing.

Jego zdaniem zauważalny wzrost pytań i niższa konwersja to wynik niepewności i ryzyka, który towarzyszy podjęciu decyzji o studiach za granicą. W przypadku studentów zagranicznych dominujących w prywatnych akademikach osobami decyzyjnymi są często rodzice, którzy raczej z obawą podchodzą do wyjazdów zagranicznych. Wśród obu grup najemców, polskich i zagranicznych, jest też więcej pytań o pokoje z łazienkami, których brakuje na rynku najmu. O obawach związanych z pandemią świadczy też to, że studenci częściej szukają stancji wspólnie z grupą znajomych, aby nie mieszkać z obcymi.

Mieszkanicznicy ad hoc

Sytuację w tym segmencie rynku starają się też oszacować właściciele mieszkań na wynajem. Według raportu REAS i stowarzyszenia Mieszkanicznik wśród najemców w Polsce studenci stanowią 24,1 proc. Najważniejsze grupy to osoby pracujące (40,3 proc.) oraz cudzoziemcy (22,6 proc.), przy czym ten sam najemca może należeć do kilku kategorii jednocześnie.

— Od tygodni z uwagą śledzimy zapowiedzi uczelni o wznowieniu zajęć stacjonarnych. Niestety, informacje są bardzo niepełne i nie wiadomo, jak np. hybrydowy tok nauki, czyli część zajęć prowadzonych zdalnie, część — głównie praktycznych — stacjonarnie, przełoży się na rynek najmu studenckiego. Decyzje należą do władz poszczególnych uczelni — mówi Jacek Kusiak, założyciel i prezes Stowarzyszenia Mieszkanicznik.

Mieszkanicznicy przypuszczają, że do wiosny nie zapadną wiążące decyzje w kwestii formy studiów. Nie wiadomo, czy nie będzie blokady gospodarki lub jakiejś jej części (terytorialnie czy branżowo) w okresie jesień-zima. To istotne również dlatego, że duża część studentów oprócz zajęć na uczelniach pracuje na utrzymanie.

— Musimy nauczyć się działać z miesiąca na miesiąc, bez całorocznych planów, bo nikt odpowiedzialny nie podejmie takich decyzji. Ani rektor, ani pracodawcy, ani studenci, a czasem decyzja zależy też od ich rodziców — tłumaczy Jacek Kusiak.

Rokowania nie są wesołe. Według prezesa Miszkanicznika w dużych aglomeracjach zmniejszenie popytu na wynajem sięgnie 10-20 proc. i nastąpi tego rzędu spadek cen, natomiast w mniejszych ośrodkach, z mniejszym rynkiem pracy, spadek popytu może wynieść 30 proc. i o 30 proc. spadną ceny czynszów.

Optymizm w akademikach

Według GUS w roku akademickim 2018/19 w Polsce kształciło się ponad 1,2 mln osób. Liczba studentów maleje od 2008 r. Rośnie natomiast liczba studentów zagranicznych. W 2018/19 r. było ich już blisko 80 tys. To oni stanowią główną grupę klientów w prywatnych akademikach.

— W sierpniu obserwowaliśmy obłożenie na poziomie 70-85 proc. w zależności od obiektu. Jeśli zainteresowanie utrzyma się na obecnym poziomie, to liczymy, że wraz z rozpoczęciem nowego roku akademickiego prawie wszystkie miejsca w naszych akademikach będą zajęte. Po okresie kwarantanny i wakacji studenci tęsknią za normalnością studenckiego życia i czują potrzebę kontaktów ze środowiskiem. Szczególnie dotyczy to osób z mniejszych miejscowości, dla których rozpoczęcie studiów wiąże się z przeprowadzką do zupełnie nowego miasta — mówi Jolanta Bubel, prezes sieci akademików Student Depot.

Ostrożniej kreśli perspektywy powrotu studentów do miast Jakub Bartos, szef działu Residential w Golub GetHouse, przedstawiciel jednego z inwestorów akademika LivinnX Kraków. Akademik oferuje zakwaterowanie aż 710 osobom. Do końca sierpnia wynajęto niemal 200 miejsc.

— Z naszych doświadczeń wynika, iż wzmożone zainteresowanie akademikiem następuje w momencie ważnych wydarzeń w kalendarzu studenta, tj. ogłoszenia wyników matur, informacji o przyjęciu na studia czy — jak w tym roku — formule zajęć uczelnianych. W związku z pandemią COVID-19 wiele uczelni zwlekało z podaniem tej decyzji. Spodziewamy się, że tym dniem, w którym studenci dopiero zaczną podejmować jakiekolwiek wiążące decyzje, będzie 1 października — mówi Jakub Bartos.

W łódzkim akademiku BaseCamp obłożenie pod koniec sierpnia wynosiło około 80 proc. W ubiegłym roku w analogicznym czasie były wynajęte wszystkie pokoje.

— Przewidujemy jednak, że w naszym obiekcie, który mieści się w pobliżu Uniwersytetu Łódzkiego i oferuje 487 pokoi, do końca września będziemy mieli 100-procentowe obłożenie — mówi Agata Chmielecka, menedżer BaseCamp Łódź.

Optymistyczną prognozę opiera na doświadczeniach z początków lockdownu, kiedy obiekt działał, zapewniając swoim mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa.