Do akcji wkracza agencja inwestycji zagranicznych
Są nowe pomysły, jak pomóc 1200 pracownikom fabryki w Rawiczu, którą zamyka japoński koncern.
Związkowcy jutro wchodzą w spór zbiorowy z pracodawcą, trwa pikieta i blokowanie bramy zakładu — tak w skrócie wygląda sytuacja w Rawiczu. Sumitomo, japoński producent wiązek przewodów dla przemysłu motoryzacyjnego, zamierza do października zamknąć fabrykę, w której pracuje 1200 osób i przenieść produkcję do Rumunii. Trzystu z nich obiecuje pracę w swoim drugim zakładzie w Lesznie. Tymczasem w pomoc dla firmy angażuje się rząd.
Moralny obowiązek
— Choć inwestycja Sumitomo nie była projektem prowadzonym przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIIZ), to czujemy moralny obowiązek, by zrobić coś w tej sprawie. Rzadko się zdarza, by tak duży projekt wycofywano z Polski, nikogo właściwie o tym nie informując. Dlatego w ubiegłym tygodniu zaprosiłem na rozmowę przedstawicieli ambasady Japonii w Warszawie. Poprosiłem też o pomoc Ministerstwo Spraw Zagranicznych — mówi Sławomir Majman, wiceprezes (a od 1 lipca prezes) PAIIZ.
Chce zrobić jeszcze więcej.
— W przyszłym tygodniu wraz z ekspertami agencji wybieram się do Rawicza, by włączyć obiekt do banku naszych ofert inwestycyjnych. Jeśli Sumitomo się wycofa, a wszystko na to wskazuje, postaramy się zacząć poszukiwania inwestora, który zechciałby przejąć obiekt. Nie będzie to jednak łatwe, może potrwać rok-dwa — przewiduje wiceprezes Majman.
Z informacji "PB" wynika, że firma chce sprzedać fabrykę w Rawiczu za 60 mln zł.
— Mamy dużych klientów, którzy szukają takich miejsc i niewykluczone, że inwestor znalazłby się w miarę szybko — uważa Magdalena Burnat-Mikosz, partner w międzynarodowej firmie doradczej Deloitte.
Jak informowaliśmy kilka dni temu, wicepremier Waldemar Pawlak myśli o dotacji w wysokości połowy najniższego wynagrodzenia na pracownika.
Jak pomóc ludziom
— Decyzja Sumitomo zapadła ze względów biznesowych: koszty funkcjonowania w Polsce są wysokie, m.in. przez podatki, a popyt na produkty z fabryki w Rawiczu może być mniejszy niż wcześniej. Tu rząd niewiele może zdziałać, nawet biorąc pod uwagę rozwiązania przewidziane w pakiecie antykryzysowym. Nie ma sensu przeznaczać pomocy publicznej na subsydiowanie działalności operacyjnej firmy — uważa Magdalena Burnat-Mikosz.
I doradza zastosowanie "miękkich" instrumentów.
— To programy unijne zaadresowane do osób tracących pracę skierowane na przekwalifikowanie. Taki program pomocowy może stworzyć gmina z powiatowym urzędem pracy. Poza tym firma, która będzie kupować majątek Sumitomo w Rawiczu, mogłaby dostać unijną dotację na zakup środków trwałych, nawet używanych, o ile byłaby z sektora MSP — podpowiada Magdalena Burnat-Mikosz.
Małgorzata Grzegorczyk




