PMI dla rozwijających się rynków dołuje. Gdyby nie Polska, byłoby jeszcze gorzej
Pogarsza się koniunktura w Chinach, Rosji, Indiach i Brazylii. A nad Wisłą jest coraz lepiej.
Rynki wschodzące tracą wigor — wynika z najnowszych danych HSBC. Wskaźnik EMI, obrazujący koniunkturę w 16 gospodarkach wschodzących — w tym Polsce — spadł w III kwartale do 54,3 pkt (wobec 56 w drugim). Autorzy raportu uspokajają: wskaźnik nadal jest na znacznie wyższym poziomie niż pod koniec 2008 r., kiedy osiągnął najniższą w historii wartość 43,4 pkt.
BRIC przygasa…
Spadek wskaźnika to skutek słabnącego sektora przemysłowego, w którym wzrost produkcji był najniższy od drugiego kwartału 2009 r. Winę ponoszą m.in. kraje BRIC, czyli cztery największe gospodarki wschodzące (Brazylia, Rosja Indie i Chiny). Brazylia odnotowała najniższy wzrost produkcji od pięciu kwartałów. W Rosji dynamika spadła do poziomu najniższego od roku, a w Chinach była najsłabsza od półtora roku. Solidne tempo utrzymały jedynie Indie, choć nie obeszło się bez pierwszego w tym roku spadku.
— Osłabienie to skutek spowolnienia światowej wymiany handlowej. Miało to negatywny wpływ na tempo wzrostu gospodarek wschodzących, których rozwój w dużej mierze zależy od eksportu — mówi Marcin Bońka, starszy diler w HSBC.
…Polska świeci jaśniej
Analitycy HSBC chwalą natomiast przemysł nad Wisłą, który na tle krajów BRIC wypada coraz lepiej.
— We wrześniu wskaźnik PMI sektora przemysłowego dla Polski wzrósł do 54,7 pkt wobec 53,8 w sierpniu. To najwyższy poziom od 4 lat. Poprawę odnotowano w niemal wszystkich składowych wskaźnikach, m.in. w produkcji przemysłowej, nowych zamówieniach czy zatrudnieniu — wymienia Murat Ulgen, główny ekonomista rynków Europy Środkowo-Wschodniej i Afryki Subsaharyjskiej w HSBC.
Adam Antoniak, ekonomista Banku BPH, przyznaje, że coraz wyraźniej widać podział na kraje w fazie ożywienia oraz te, w których traci ono dynamikę.
— Na naszą korzyść działa to, że do liderów wzrostu w Europie należy nasz największy partner handlowy, czyli Niemcy — zauważa Adam Antoniak.
Dodaje, że ponowne spowolnienie w USA najprawdopodobniej nieco wyhamuje aktywność gospodarczą za Odrą.
— Jest jednak szansa, że polski sektor przemysłowy pozostanie na ścieżce wzrostu — mówi ekonomista Banku BPH.
W efekcie inwestorzy powinni bardziej przychylnym okiem patrzeć na naszą gospodarkę. Tym bardziej że mamy dodatkowy atut.
— Inwestorzy zwracają uwagę przede wszystkim na tempo wzrostu PKB oraz stabilność gospodarki. Tu Polska wypada dość dobrze —twierdzi Adam Antoniak.
Jak tłumaczy, niska inflacja (i brak zagrożenia deflacją) wskazuje na względną równowagę wewnętrzną, podobnie jak niski deficyt obrotów bieżących świadczy o niewielkiej nierównowadze zewnętrznej.
— Problemem jest nierównowaga finansów publicznych, ale jest to problem większości krajów, zwłaszcza rozwiniętych — dodaje Adam Antoniak.