Synthos, czyli chemiczna firma Michała Sołowowa, jednego z najbogatszych Polaków, rzadko odkrywa karty. Ale jak już to robi, to z przytupem. Wczoraj największy w Europie producent kauczuku, wspólnie z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju (NCBR), ogłosił uruchomienie programu Synchem. Partnerzy wyłożą wspólnie 30 mln zł na prace nad nową generacją produktów chemicznych.

— Chodzi o pomysły na ekologiczne antydegradanty, elastomery, biopestycydy i włókna. Mają to być rozwiązania, które nie są jeszcze na świecie stosowane. Jeśli się uda, moglibyśmy nawet postawić małą fabryczkę — mówi Tomasz Kalwat, prezes Synthosu.
Polski pomysł na rewolucję
Szczegółów szef Synthosu skąpi, zasłaniając się ostrą światową konkurencją. Widać jednak, że firma ostro inwestuje, by zagwarantować sobie pozycję w biznesowej czołówce. Synchem to pierwszy chemiczny program NCBR, w którym chemiczna firma wykłada pieniądze na cudze wynalazki, a nie na samodzielną pracę badawczą. Na tej ostatniej zasadzie oparty jest program Innochem, wart w pierwszym etapie 120 mln zł i adresowany zbiorczo, do całej branży chemicznej. Współpraca z NCBR oznacza jednak, że Synthos skorzysta jedynie z krajowej myśli technologicznej. — Możemy wspierać tylko polskie podmioty — przyznaje Jerzy Kątcki, zastępca dyrektora NCBR. To może utrudnić Synthosowi znalezienie wynalazku o zasięgu światowym. Paliwowy Orlen szukał ostatnio innowacji, która pozwoliłaby mu zagospodarować ciepło odpadowe. Sięgnął po konkurs
o zasięgu światowym. Wygrały trzy pomysły, w tym dwa zagraniczne. Szef Synthosu jest jednak dobrej myśli. — Te pomysły pomogą nam zrewolucjonizować przemysł — przekonuje Tomasz Kalwat.
Chemiczny plan
Synthos nieprzypadkowo ogłosił konkurs w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Otwierając imprezę, wicepremier Mateusz Morawiecki mówił m.in. o pułapce średniego rozwoju i innowacjach.
— To trafna diagnoza, a nasz konkurs jest też sposobem na tę pułapkę. Szukamy nie rozwiązań średnich, ale z najwyższej półki — podkreśla Tomasz Kalwat. Plan Morawieckiego wpasował się zresztą dobrze w strategię Synthosu, ale też całej polskiej chemii. Wicepremier chce wspierać ekspansję polskiego kapitału za granicą, a taką ekspansję planują od dawna polscy chemicy.
Synthos ogłosił w ostatnich dniach przejęcie Ineos Styrenics, czyli zachodnioeuropejskiego konkurenta na rynku EPS (tzn. w styropianach). Za 80 mln EUR będzie liderem w tym segmencie. Kiedyś Synthos myślał też o Brazylii. Obecnie prezes mówi o planach zagranicznych niewiele, ale można przypuszczać, że się rozgląda. Rozgląda się też cała chemia. PCC Rokita, chemiczna firma z Brzegu Dolnego, szykuje się do przejęcia fabryki w Tajlandii. Plany zagraniczne ma też nawozowa grupa Azoty (w 2013 r. kupiła już złoża fosforytów w Senegalu), a w tyle nie pozostaje malborska Organika, produkująca pianki (rok temu kupiła fabrykę w Czechach). Wielką ekspansję miał też w planach zmarły w zeszłym roku Jan Kulczyk, właściciel m.in. Ciechu.