Prezes Narodowego Centrum Sportu, spółki budującej w Warszawie stadion, powiedział w środę w TOK FM, że prawie codziennie rozmawia z ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim, ostatni raz we wtorek wieczorem. Pytany czy wie, jaką decyzję w jego sprawie podejmie Drzewiecki, Borowski odpowiedział, że "nie ma zielonego pojęcia".
Szef NCS zapewnił, że nieprawdziwe są stawiane mu przez prasę zarzuty. Jego zdaniem piszą o nim przede wszystkim "Rzeczpospolita", "Newsweek" i "Dziennik". Jak powiedział, "Rzeczpospolita" pisze o nim w ramach ataków na rząd, z kolei teksty w dwóch pozostałych tytułach świadczą, jego zdaniem, że jest "mobbingowany" przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz- Waltz od chwili, gdy przestał pracować w mieście. Pytany czy ataki na niego są inspirowane, odpowiedział, że to za mało powiedziane, "miasto włączyło się aktywnie".
"Ja ponad rok temu przestałem pracować w mieście, dlaczego miasto Warszawa zajmuje się akcją detektywistyczną?" - pytał Borowski, b. naczelny architekt Warszawy.
"Wydaje mi się, że ma to związek z tym faktem, że cały szereg sukcesów obecnie prezydenta Warszawy polega na kontynuowaniu projektów warszawskich rozpoczętych przeze mnie i moich kolegów. Takim przykładem jest Krakowskie Przedmieście" - powiedział.
Pytany o doniesienia prasowe o tym, że w czasie pracy dla miasta zasiadał we władzach spółek szwedzkich, powiedział, że to były wyłącznie doniesienia o tym, że był zarejestrowany jako członek zarządu. "A to nie jest tożsame z tym, że ja tym członkiem byłem" - podkreślił.
Zapewnił, że tuż po tym, jak zaczął pracę w ratuszu wystosował pisma, w których poprosił o wykreślenie z władz spółek. Dodał, że kilka tygodni, miesięcy później składane były wnioski o wykreślenie go z rejestru. Zapewnił, że od sierpnia 2003 roku nie zasiadał we władzach żadnej spółki. Podkreślił, że "komplet wyjaśnień wraz z materiałem dowodowym" otrzymał minister sportu Mirosław Drzewiecki i CBA.
Borowski powiedział, że są przygotowywane pozwy wobec "Rzeczpospolitej", "Dziennika" i "Newsweeka".
We wtorek premier Donald Tusk powiedział, że na czele Narodowego Centrum Sportu, które odpowiada za budowę Stadionu Narodowego, powinna stać osoba gwarantująca wykonanie tego zadania bez "atmosfery niepokoju".
W ten sposób odpowiedział na pytanie, czy Borowski zostanie odwołany. Tusk zaznaczył, że przekazał swoją opinię na ten temat ministrowi sportu. "Minister Drzewiecki, jak sądzę, wyciągnął prawidłowe wnioski z tej mojej uwagi" - dodał szef rządu.
Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" podała, powołując się na informacje z resortu sportu, że Borowski nie będzie już szefem NCS.
Na początku lipca "Dziennik" napisał, że Borowski "kłamał" w kilku oświadczeniach, które składał jako warszawski urzędnik, między 2003 a 2007 r. Borowski miał zataić, że zasiadał we władzach szwedzkich spółek. "To potencjalny konflikt interesów: Borowski był miejskim architektem, a co najmniej dwie z tych spółek prowadziły działalność architektoniczną. Już jako prezes Narodowego Centrum Sportu Borowski ukrył z kolei, że zarabiał w deweloperskiej firmie ze Sztokholmu" - napisał m.in. "Dziennik".
Jak ustaliła zaś "Rzeczpospolita", nazwisko Borowskiego pojawia się w zeznaniach Tadeusza M., współpracownika byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Z jego wyjaśnień wynika, że były dwie grupy, które chciały wyprowadzać pieniądze z NCS dla osób związanych z PiS. Według M., na czele jednej z tych dwóch grup miał stać właśnie Borowski.
W połowie lipca Borowski zapowiedział, że nie poda się do dymisji. (PAP)