Rotacja pracowników od lat jest podnoszona jako problem małych i średnich przedsiębiorstw. Ale w okresie pandemii skutki dobrowolnych odejść są znacznie poważniejsze. Najczęściej decydują się na to najbardziej kompetentne osoby, zabierając ze sobą wiedzę, doświadczenie i kontakty biznesowe – wynika z analizy, którą Krzysztof Herdzik, konsultant i trener w dziedzinie zarządzania zmianą, objął ponad 70 tys. zatrudnionych w spółkach produkcyjnych, IT i pozostałych usługowych.
Dobrowolnie czy ze strachu
Od marca do października 2021 r. rotacje osiągnęły w Polsce poziom 11 proc. To średnia dla wszystkich badanych podmiotów bez względu na wielkość. W sektorze MŚP z utrzymaniem wartościowych fachowców było znacznie gorzej. Spójrzmy tylko na IT, gdzie według Krzysztofa Herdzika wskaźnik odejść wyniósł niespełna 9 proc.

Ale w przedsiębiorstwach zatrudniających do 30 osób rotacje oscylowały wokół 16 proc. W jednostkach od 50 do 100 osób dobiły zaś do 12 proc.
Charakter odejść jednak się zmienia, na co wskazuje Maja Gojtowska, ekspert ds. komunikacji w dziedzinie rekrutacji i HR. Jeśli przed rokiem Kowalscy mówili o rozwoju zawodowym lub podwyżce, to teraz szczytem ambicji jest przetrwać na rynku pracy. Przechodzenie z firmy do firmy bierze się z potrzeby bezpieczeństwa. Ambicje zastąpił lęk przed bezrobociem – choćby całkowicie wyssany z palca.
– Coraz rzadziej chodzi nam o lepsze wynagrodzenie, coraz częściej o to, by mieć jakiekolwiek źródło dochodu. Według Monitora Rynku Pracy w ostatnim kwartale zeszłego roku aż 34 proc. respondentów zmieniło pracę z powodu utraty dotychczasowej – informuje Maja Gojtowska.
Kwestia komunikacji
W dobie kryzysu pokusa oszczędzania przez zwolnienia jest bardzo silna. Zwykle przynosi krótkotrwałe skutki pozytywne i bardzo negatywne w perspektywie długofalowej. Krzysztof Herdzik spróbował oszacować koszty zastąpienia pracownika. W firmach usługowych średnia to 72 tys. zł, w zakładach produkcyjnych już ponad 97 tys. zł, by u dostawców IT przekroczyć 166 tys. zł. Zamiast więc ciąć zatrudnienie, może lepiej zacisnąć pasa i zawalczyć o każdy etat?
– Brak poczucia stabilności wywołuje chęć ucieczki nawet u tych, którym faktycznie nie grozi utrata zatrudnienia. Wynika to z braku dobrej komunikacji. Zawodzą menedżerowie, gdy zaniedbują rozmowy z pracownikami, bezpośrednie lub online – twierdzi Maja Gojtowska.
Nawet jeśli pracownik rzuca wypowiedzenie na biurko szefa, nie znaczy to, że naprawdę odejdzie – można go jeszcze zatrzymać. Niekiedy człowiek chce po prostu wyrzucić z siebie swój strach, gniew, pretensje. Wysłuchany, nierzadko zmienia decyzję i zostaje w firmie.