Sztuka nie boi się ani recesji, ani kryzysu – nawet spowodowanego pandemią

Ewa Bednarz
opublikowano: 2020-12-31 14:27

W 2019 r. na polskim rynku aukcyjnym królowała Abakanowicz, w 2020 r. Fangor, który po raz kolejny pobił sam siebie. Niespodzianek było jednak więcej, a jedna z nich to pojawienie się na aukcji oleju Tamary Łempickiej.

Wyścig między Wojciechem Fangorem i Jackiem Malczewskim trwa. Z obliczeń portalu Artinfo.pl wynika, że malarzem o największej łącznej wartości sprzedaży – według stanu na połowę 2020 r. – jest pierwszy z nich. Na rynek trafia jednak najwięcej prac – również coraz wyżej cenionych – tego drugiego. Aukcje organizowane w drugiej połowie roku tego nie zmienią, a Fangor bije nie tylko Malczewskiego, pobił też samego mistrza Matejkę i jego „Portret prof. Dra Karola Gilewskiego”, za który młotek przybił w pierwszej połowie roku rekordowe 5,9 mln zł, co dało z opłatą aukcyjną 6,962 mln zł.

„Artysta i Chimera”:
„Artysta i Chimera”:
Obraz Jacka Malczewskiego był licytowany w DA Agra Art od 500 tys. zł do 3,1 mln zł. Cena z opłatą aukcyjną wyniosła 3,658 mln zł
Agra Art

Op-art kontra symbolizm

Największym wydarzeniem roku była sprzedaż „M22” Wojciecha Fangora za 7,3 mln zł. To najdroższe pojedyncze dzieło sztuki sprzedane w całej historii polskiego rynku aukcyjnego i najdrożej sprzedana praca artysty na świecie.

Poprzedni rekord padł dwa lata temu i należał do „M39”, który powstał wraz z innymi dziełami Fangora na jego indywidualną wystawę w Guggenheim Museum, a został sprzedany w Sotheby’s w 2007 r. za 96 tys. USD, czyli uwzględniając ówczesne kursy walut za 266,4 tys. zł. Była to wtedy najwyższa cena za obraz polskiego klasyka XX wieku. Od tego czasu wiele się zmieniło. Obraz trafił do Desy Unicum w 2018 r. i został sprzedany już za 4,72 mln zł. Amerykański krytyk John Gruen po wystawie w Guggenheim Museum pisał, że Fangor potrafi uzyskać pulsowanie kolorów w stopniu, który prawie powoduje ból oczu, kiedy się na jego prace patrzy, ale dodał, że kiedy oko przyzwyczai się do tego efektu, odkrywa się harmonijną konstrukcję jego abstrakcyjnych kształtów, a ostateczny efekt jest olśniewającą i piękną lekcją tworzenia sztuki optycznej w jej najgłębszej i najbardziej lirycznej postaci. Trafniej wrażeń ze spotkania z kołami Fangora opisać się nie da. Taki jest też olej „M22”, podobnie jak „M19”. To jedyne prace artysty w kształcie rozety, ale niejedyne, które trafiły na ostatnie, grudniowe aukcje 2020 r. Wcześniej młotek przybił za „SM1” 1,05 mln zł, a później za znacznie mniej efektowny „M21”, który na nowojorskiej aukcji kosztował 78 tys. USD, czyli 230,9 tys. zł – 650 tys. zł oraz za „M25” 2,2 mln zł.

„Pastuszek i Chimera
„Pastuszek i Chimera":
Za ten obraz Jacka Malczewskiego młotek przybił w DA Agra Art 1,23 mln zł. Cena z opłatą aukcyjną wyniosła 1 451 400 zł
Agra Art

Więcej prac do kupienia było Jacka Malczewskiego. Większością były szkice, ale olejów też nie zabrakło, choć nie wszystkie były z tych najbardziej poszukiwanych – przynajmniej w drugiej połowie roku.

„Powrót do ojczyzny
„Powrót do ojczyzny":
Dyptyk Jacka Malczewskiego wylicytowano za wywoławcze 1,6 mln zł. Cena z opłatą aukcyjną wyniosła 1,888 mln zł.
Agra Art

Najchętniej kupowane są autoportrety Malczewskiego, które do rzadkości nie należą. Nie ma artysty, który popełniłby ich więcej – z Muzą, Eloe, Ellenai, Meduzą, faunem, chimerą, dziewczyną, kobietą, w przebraniu i bez… Najwięcej zapłacono za olej licytowany w Agrze Art „Artysta i Chimera” – 3,658 mln zł, choć licytacja rozpoczęła się od 500 tys. zł. To najdroższy olej artysty. W DA Polswiss Art „Wizję Ezechiela” sprzedano za 3,068 mln zł. W 2002 r. w londyńskim Sotheby’s można ją było wylicytować za 28,68 tys. funtów. W tym roku Malczewski bił więc dwukrotnie swój własny rekord z 2013 r. należący do „Polskiego Hektora”, który został siedem lat temu wylicytowany za 2,6 mln zł, co oznaczało, że nabywca musiał zapłacić 2,99 mln zł.

Autoportret:
Autoportret:
„Autoportret z kwiatem koniczyny" Jacka Malczewskiego został wylicytowany za 1,21 mln zł, 510 tys. zł powyżej ceny wywoławczej. Cena z opłatą aukcyjną wyniosła 1 427 800 zł
Agra Art

Pornografia czy perwersja

Coraz więcej obrazów największych polskich malarzy wraca do Polski. Dotyczy to również Tamary Łempickiej, która jeżeli trafia na rynek, nie licząc jej serigrafii, to głównie na zachodni. Na grudniowej aukcji była okazja do licytowania „Czytającej I”. Licytacja mogła jednak rozczarować. Młotek wprawdzie przybił 3,8 mln zł, co oznacza, że z opłatami aukcyjnymi nowy nabywca musiał wyłożyć 4,484 mln zł, ale estymacja wynosiła 4-6 mln zł.

„Czytająca I”
„Czytająca I”
Ten obraz Tamary Łempickiej wylicytowano za 3,8 mln zł, co dało 4,484 zł z opłatą aukcyjną.
Marcin Koniak / Desa Unicum

Nie jest to jednak najbardziej charakterystyczne dzieło dla Łempickiej, ale dla tych najbardziej pożądanych polski rynek może się nigdy nie otworzyć. Zwłaszcza że 5 lutego jej „Portret de Marjorie Ferry” z 1932 r. został sprzedany w Christie's na aukcji Impresjonist and Modern za rekordowe 21,2 mln USD. Łempicka podczas tej licytacji pobiła samego Picassa, którego martwa natura z kwiatem w doniczce na żółtym stole została sprzedana za 9,4 mln dolarów a przedstawiająca psa patrzącego na homara za 6,7 mln dolarów.

W Polsce po raz pierwszy licytowany był obraz Łempickiej w 2011 r. Jej „Rudowłosą” przebijano wówczas z katalogowych 280 tys. zł do 390 tys. zł.

Fascynuje nie tylko sztuka Tamary de Lempickiej, bo jako taka jest znana na zachodzie, ale i ona sama. Tak było zawsze. Dla niej życie było jak podróż . Mówiła: „spakuj tylko to, co najbardziej potrzebne, bo musisz zostawić miejsce na to, co zabierzesz po drodze”. I tak żyła. Na jej drodze w podboju świata było wiele przystanków: Moskwa, w której się urodziła, choć później sfałszowała metrykę, podając za miejsce urodzenia Warszawę, Sankt Petersburg, który uznawała za jedną wielką salę balową, na której poznała męża i wreszcie Paryż, do którego po rewolucji dotarła w 1918 r. Potem był jeszcze Rzym, Mediolan i Nowy Jork. Na każdym z przystanków, począwszy od stolicy Francji, jak sama podkreślała, portretowała bogatą burżuazję i arystokrację – królów i prostytutki. Nie bała się posnąć za daleko, dlatego jej obrazy – jak uznawano wówczas – graniczyły czasem z pornografią, a przynajmniej uznawane były za wysoce perwersyjne. Opinię tę ugruntowała „Piękna Rafaela” , której w Polsce można było kupić tylko serigrafię – ostatnio przed rokiem za 25 tys. zł.

Rekord:
Rekord:
1,35 mln zł, 1,593 mln zł z opłatą aukcyjną za „Boże Narodzenie w Łowiczu" Bolesława Cybisa to światowy rekord za pracę artysty.
Marcin Koniak / Desa Unicum

Łempicką doceniało nie tylko towarzystwo wyższych sfer, ale również krytycy, co nieczęsto spotykało największych malarzy. Sama artystka żyła jak chciała, kolekcjonując kochanków i… kochanki, co po latach zniecierpliwiło męża, a jego odejście przyprawiło ją o depresję. Później ułożyła sobie życie z baronem Roulem Kuffnerem, z którym w przededniu wojny opuściła Europę, by za oceanem zostać najsławniejszą portrecistką gwiazd Hollywoodu, choć jej gwiazda po kilku latach przygasła, kiedy zaczął rozkwitać surrealizm. Baronową jednak pozostała.

Zachód bez euforii

Rozczarować mogła też sprzedaż „Nagiej” Mojżesza Kislinga za 1,534 mln zł. Młotek przybił 1,3 mln zł, podczas gdy w 2014 r. było to 1,22 mln zł. Po sześciu latach zysk wyniósł więc zaledwie 6,56 proc., choć nad urodą pracy również można dyskutować.

Kisling jak wielu polskich artystów przez lata częściej pojawiał się na aukcjach zagranicznych, ponieważ w 1911 r. osiadł w Paryżu i wtopił się w artystyczne życie Montparnasse’u, gdzie przebywał w otoczeniu Picassa, Soutine’a, Modiglianiego i polskiej kolonii tworzącej École de Paris: Zaka, Meli Muter, Makowskiego, Mondzaina i Gottlieba. Styl ich prac jest różny, ale łączy ich dystans wobec awangardy i charakterystyczna atmosfera nostalgii podszytej niepokojem. I to ten niepokój, tlący się w wielkich, ciemnych, smutnych oczach portretowanych przez Kislinga kobiet i chłopców o okrągłych, gładkich twarzach, wciąż urzeka kolekcjonerów. Powodzeniem cieszą się jednak także jego martwe natury, których ceny oscylują wokół 0,5 mln zł.

Cenny Fangor:
Cenny Fangor:
Rozeta „M22” Wojciecha Fangora ustanowiła polski rekord za pojedyncze dzieło sztuki i światowy za pracę artysty. Młotek przybił 6,2 mln zł, co dało 7 316 mln zł z opłatą aukcyjną.
Marcin Koniak / Desa Unicum

Trudno porównywać polski rynek sztuki z globalnym, który jest wart 67 mld dolarów rocznie, tak przynajmniej szacują zachodni eksperci. Wprawdzie obroty galerii spadły w pierwszej połowie 2020 r. o prawie 40 proc., ale kolekcjonerzy dopisywali na aukcjach online. Eksperci nie wykluczają również rosnącej liczby transakcji prywatnych, które są wygodniejsze dla najbardziej zamożnych klientów. Potwierdziła się więc teza, że sztuka jest chętnie kupowana w czasach recesji lub kryzysu.

„Dzieci i zwierzęta” :
„Dzieci i zwierzęta” :
To najdrożej sprzedana praca Tadeusza Makowskiego w Polsce i na świecie. Wylicytowano ją za 3,8 mln zł. Nabywca musiał więc zapłacić z uwzględnieniem opłaty aukcyjnej 4 484 mln zł.
Marcin Koniak / Desa Unicum

Na zagranicznych aukcjach wielu niespodzianek jednak nie było, choć również padały rekordy za wybrane dzieła sztuki. Najwięcej zapłacono za tryptyk Francisa Bacona – 84,6 mln USD. Chińska grafika z XVII wieku znalazła chętnego za 76,6 mln USD. To rekordowa cena z klasyczną sztukę chińską. Pozostałe dzieła nie przekroczyły 50 mln zł, podczas gdy rok wcześniej takich prac było dziewięć. Ponad 40 mln zapłacono tylko za dwie prace: Roy’a Lichtensteina i Davida Hockney’a. W Polsce cieszy wynik wyższy niż 50, ale nie milionów, ale tysięcy dolarów, a z danych Artprice – zebranych do 1 grudnia wynika, że było ich w tym roku aż 236 i to przed najważniejszymi aukcjami w roku – sprzedażą olejów Fangora, Łempickiej i wielu innych prac, choćby rekordu za obraz „Husary austriackie” Piotra Michałowskiego sprzedanego za ponad 2 mln zł.