Szybkie pożyczki pod lupą urzędu ochrony

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2013-07-10 00:00

UOKiK przyjrzał się 30 firmom. Do każdej ma zastrzeżenia. Branża pożyczkowa... cieszy się z raportu.

To pierwsze opisanie zasad działania rynku pożyczkowego w Polsce. Niemal równo rok po wybuchu afery Amber Gold Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) pokazał raport „Opłaty stosowane przez instytucje parabankowe”, który powstał po sprawdzeniu wzorów umów w 30 firmach. UOKiK konsekwentnie stosuje nazwę parabanki, mimo obiekcji branży pożyczkowej, która wskazuje na negatywne skojarzenia ze „złotą” piramidą z Trójmiasta.

None
None

Wśród 30 firm sprawdzonych przez UOKiK jest tylko jeden klasyczny parabank — CareCash, umieszczony przez Komisję Nadzoru Finansowego na liście ostrzeżeń. Pozostałe firmy reprezentują bardzo różne modele biznesowe: od serwisów pożyczkowych, przez sieciowe, oddziałowe punkty pożyczkowe po systemy pożyczek w domu klienta. Wszystkie mają coś za uszami i wobec wszystkich UOKiK wszczął postępowanie w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Na czym one polegają? Jeśli ktoś spodziewał się oszukańczych praktyk, to będzie raczej rozczarowany.

Zastrzeżenia UOKiK mają raczej charakter porządkowy, odnoszą się do szczegółowych zapisów w umowach, które nie zawsze zgodne są z duchem ustawy o kredycie konsumenckim. 15 firm podawało nierzetelne dane w formularzach informacyjnych, 15 błędne informacje o wysokości rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO), 12 pobierało nieadekwatnie wysokie opłaty za obsługę w domu klienta. Sporo miejsca UOKiK poświęca opłatom. Generalny zarzut dotyczy bardzo wysokich kosztów pożyczek, które są przedstawiane nieprzejrzyście, a nawet w sposób mylący klienta. Do oprocentowania pożyczkodawcy dorzucają dodatkowekoszty, których potem nie uwzględniają w RRSO. UOKiK podaje liczne przykłady tych opłat: za wizytę w domu, wysłanie esemesa, wydłużenie spłaty pożyczki itp.

Zapomniał tylko dodać, że wszystkie te wybiegi stosowane są po to, żeby uciec spod rygorów „ustawy antylichwiarskiej”, ograniczającej wysokość oprocentowania do czterokrotności stopy lombardowej. Przy krótkoterminowych pożyczkach o wysokim stopniu ryzyka nie może być ona stosowana. Podobnie zresztą jak RRSO. Komisja Nadzoru Finansowego przyznała niedawno, że liczenie łącznych kosztów kredytów kilkuletnich i chwilówek nie ma zastosowania.

Na pytanie „PB”, czy wysokość RRSO powinna zostać uregulowana, Monika Stec-Nowak z UOKiK powiedziała, że jakiś limit powinien zostać wprowadzony.

— Jest pole, żeby takie limitowanie wprowadzić. Odróżniając chwilówki od tygodniówek i pożyczek na dłuższe okresy, widzimy, że ustalenie jednego RRSO będzie jednak bardzo trudne — mówi Monika Stec-Nowak.

Odpowiedź firm pożyczkowych na raport UOKiK jest zadziwiająco zgodna. Branża woli nie zadzierać z nadzorcą rynku. Twierdzi, że wszelkie działania zmierzające do zwiększenia transparentności biznesu są dla niej korzystne. Na liście UOKiK znalazły się firmy, o których od dawna mówi się, że nie trzymają się żadnych standardów.

— Cieszę się, że raport powstał. Ustawa o kredycie konsumenckim jest niejasna i dużą rolę odgrywa interpretacja sądów oraz UOKiK. Teraz wiemy, jak postępować — mówi Loukas Notopoulos z Vivus Finance. Marcin Borowiecki, szef Wonga.pl, dodaje, że wchodząc do Polski, pożyczkodawca korzystał z ekspertyz prawnych, z których wynika, że stosowany przez niego sposób liczenia RRSO jest poprawny.

— W trybie pilnym rozpatrzymy jednak uwagi zgłoszone przez UOKiK — mówi Marcin Borowiecki.