Tajemniczy „plan B” może być blefem

Bartosz Krzyżaniak
opublikowano: 2005-03-07 00:00

Co stanie się, jeśli europejski sposób księgowania środków OFE zwiększy polski deficyt o 1,5 proc. PKB?

Jutro ministrowie finansów UE zdecydują, czy otwarte fundusze emerytalne (OFE) mogą zostać uznane za część polskiego sektora finansów publicznych. Od tego zależy wysokość deficytu tego sektora, a w konsekwencji termin wejścia kraju do strefy euro.

Spóźnione euro

Jeśli rada UE ds. ekonomicznych i finansowych (Ecofin) nie zgodzi się z interpretacją polskiego rządu, deficyt powiększy się około 1,5 proc. PKB w efekcie 12 mld zł zobowiązań ZUS wobec OFE. A to oznacza, że oddali się perspektywa obniżki deficytu poniżej 3 proc. PKB, co jest jednym z kryteriów wejścia do strefy euro. Może się odwlec zamiana złotych na wspólną walutę.

Ministerstwo Finansów (MF) od miesiąca zapowiada „plan B” na wypadek niekorzystnej decyzji Ecofinu. Mieliśmy go poznać w połowie lutego, ale MF milczy. Sam minister Mirosław Gronicki stwierdził tylko, że „przyjrzy się wydatkom, stronie dochodowej, a także zarządzaniu przepływami finansowymi”.

— Nie wydaje mi się, by w grę mogła wchodzić redukcja wydatków socjalnych. Spodziewam się raczej ograniczenia kosztów administracji — uważa Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP.

Szans na cięcie wydatków nie widzi Richard Mbewe.

— Jedyne, co może zrobić MF, to zwiększyć dochody, czyli podwyższyć podatki — sugeruje główny ekonomista WGI.

Zdaniem Rafała Antczaka z fundacji CASE, będą to raczej podatki pośrednie.

Spokój do wyborów

Ekonomiści podejrzewają, że w rzeczywistości „plan B” jest zabiegiem z dziedziny public relations.

— To gra z rynkami, mająca w ostatnich miesiącach tego rządu uspokoić inwestorów. Pozwoli m.in. na korzystną sprzedaż papierów skarbowych. Niebawem pojawi się nowy rząd, a wraz z nim nowe pomysły — twierdzi Łukasz Tarnawa.