Tajniki efektywnego lidera, który nie jest łososiem

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2024-01-16 20:00

Jak uniknąć wypalenia w świecie zarządzania, w którym stresujemy się i pracujemy za dużo?

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Płyną w górę rzeki, aby złożyć ikrę w miejscach swoich narodzin. Zależnie od gatunku podróż ta może trwać nawet dziewięć miesięcy i polegać na pokonaniu 2000 km pełnych takich przeszkód jak wodospady i progi rzeczne. Zanim jednak głodne, zmęczone i często poranione łososie dotrą do tarliska, przewlekle podwyższony poziom hormonów stresu zdąży wyczerpać ich zasoby energii i zniszczyć układ odpornościowy. Nic dziwnego, że większość osobników ginie z wyczerpania.

Wielu z nas zna menedżerów, którzy są jak łososie. Osiągają znakomite wyniki pod presją trudności i długotrwałego stresu, lecz ostatecznie doświadczają dramatycznego wypalenia, które w skrajnych przypadkach skutkuje samobójstwami, depresją, problemami ze zdrowiem lub wybuchami gniewu. A może także ty jesteś liderem, któremu puszczają nerwy, ma czarne myśli i narzeka na coraz częstsze kołatanie serca? Dobra wiadomość brzmi: my, ludzie, nie jesteśmy skazani na upadek (lub śmierć) po osiągnięciu znaczących celów. Co zrobić, by mimo wyczerpania będącego skutkiem przepracowania, pośpiechu i walki o wyniki nie podzielić losu łososi?

Zespół wzrostu pourazowego

Często słyszymy o ludziach, którzy przeżyli trudne lub traumatyczne wydarzenia, co ostatecznie spowodowało u nich zespół stresu pourazowego. Jednak rzadziej wspomina się o tych, którzy świetnie sobie radzą po kryzysowych doświadczeniach i stają się dzięki nim silniejsi, lepsi, dojrzalsi. Jane McGonigal, amerykańska badaczka, nazywa to zjawisko zespołem rozwoju pourazowego. Czyżby rację miał więc Fryderyk Nietzsche, gdy wymyślił slogan powtarzany do znudzenia przez mówców motywacyjnych: „co cię nie zabije, to wzmocni”?

– To zależy od naszego nastawienia. Jeśli zdecydujemy, że kłody rzucane przez podwładnych, narzekania partnerów biznesowych czy nierealistyczne plany sprzedażowe nas nie złamią, jest duża szansa, że przetrwamy najgorsze Jeżeli natomiast zaczniemy użalać się nad sobą, będziemy coraz słabsi i zdemotywowani – mówi psychoterapeutka Aleksandra Knecht.

W podobne tony uderza Paweł Sierpiński, zarządzający firmą streamingową New Media Project, według którego stres nie musi być zabójczy czy destrukcyjny – w rzeczywistości może być korzystny, jeśli nie jest zbyt intensywny lub długotrwały. Przyznaje, że presja działa na niego stymulująco, umożliwiając mu zgromadzenie energii potrzebnej do przetrwania niepowodzeń, zwiększenia poczucia sprawczości i osiągnięcia celów.

– Mój mózg potrzebuje szerokiej gamy bodźców, w tym tych mniej przyjemnych, aby skutecznie się adaptować. Te impulsy wzmacniają mnie, ucząc radzenia sobie z wyzwaniami – ujawnia przedsiębiorca.

Choć obciążenia zawodowe bywają czasem dobrodziejstwem, nie należy z nimi przesadzać. Wskazane jest więc przeplatanie okresów intensywnej pracy z czasem na regenerację.

– Większość wolnych chwil spędzam z rodziną, dużo uwagi poświęcam swoim dzieciom, lubię zwiedzać z nimi Polskę i świat. Kontakty z najbliższymi pomagają mi w zachowaniu równowagi między biznesem a domem – tłumaczy Paweł Sierpiński.

Los łososi powinien skłonić nas do refleksji nad naszymi własnymi ograniczeniami. Ich przekraczanie może uderzać w nasz dobrostan, kondycję i zdrowie. Jednak nie każde wypalenie jest bezpośrednio związane z przemęczeniem lub stresem. Częściej chorują pracownicy biurowi niż osoby wykonujące zawody służebne - nauczyciele, pielęgniarki czy personel sprzątający w szpitalach. Co zaś się tyczy menedżerów - największą odporność mają ci, którzy troszczą się o swoich ludzi.

Liderzy jedzą na końcu

„Pomagaj innym nieść ciężar” – radzi w książce „Siła samodyscypliny” Ryan Holiday. Ilustruje to anegdotą związaną z generałem Charlesem G. Krulakiem, który pewnego razu odwiedził bazę marynarki wojennej w Quantico. Spodziewał się zastać na warcie wyznaczonego żołnierza, lecz ku swojemu zdziwieniu nie znalazł go na posterunku. Jego zdumienie wzrosło, gdy odkrył, że zamiast wojaka wartę pełni generał James Mattis. Na pytanie Krulaka o powód Mattis odpowiedział, że zdecydował się zastąpić żołnierza, który ma rodzinę, aby ten mógł spędzić święta w jej gronie.

Ryan Holiday zwraca uwagę, że najlepsi dowódcy wybierają mniejsze namioty, chociaż przysługują im największe. Dodatkowy prowiant przekazują zaś podkomendnym. Stosując wobec siebie najsurowsze standardy, nie ulegają pokusie wygodnego życia, przez co zyskują szacunek podwładnych. Jak to powinno wyglądać w cywilu, pokazuje tytuł bestsellera Simona Sineka, innego renomowanego autora motywacyjnego – „Liderzy jedzą na końcu”.

– Bez względu na pozycję i uposażenie – czy to sprzątacz, czy dyrektorka generalna – jeśli ktoś odnajduje sens życia i pracy w służeniu innym, nie narzeka na wyczerpanie – twierdzi Aleksandra Knecht.

Pola do popisu szefom nie zabraknie, skoro – według badania Wellbee – dziewięciu na 10 pracowników czuje się przytłoczonych stresem, a co trzeci z presją boryka się codziennie. W rezultacie co piąty respondent korzystał w ubiegłym roku ze zwolnień lekarskich lub urlopu ze względu na złe samopoczucie psychiczne.

– Dając, otrzymuję – ta zasada jest dla mnie niczym kompas. Wspierając innych, zazwyczaj dostaję coś w zamian i nie jest to tylko wdzięczność i zaufanie współpracowników czy klientów. Głębsza, prawdziwa nagroda to przemiana, która następuje w moim otoczeniu rynkowym, ale przede wszystkim we mnie samym i manifestuje się w radości, która działa skuteczniej niż najlepszy układ odpornościowy – zapewnia Paweł Sierpiński.

Będąc dla innych, menedżerowie mogą pisać swoje historie sukcesu bez obawy, że ich podróż zakończy się jak w przypadku łososi – wyczerpaniem po osiągnięciu celu. Przez rozwijanie zdrowych relacji z zespołem i dbałość o własny dobrostan liderzy tworzą zrównoważone środowisko pracy, w którym stres nie odbiera nikomu zdrowia, satysfakcji i poczucia sensu.