Japończycy przenoszą produkcję z Wałbrzycha do Rumunii. Pracę straci 566 osób. To drugi taki przypadek w branży.
Japończycy przenoszą produkcję z Wałbrzycha do Rumunii. Pracę straci 566 osób. To drugi taki przypadek w branży.
Japończycy przenoszą produkcję z Wałbrzycha do Rumunii. Pracę straci 566 osób. To drugi taki przypadek w branży.
Japończycy przenoszą produkcję z Wałbrzycha do Rumunii. Pracę straci 566 osób. To drugi taki przypadek w branży.
Filia japońskiego koncernu Takata Petri była pierwszą firmą, która otrzymała pozwolenie na działalność w Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Nie wytrzymała jednak rynkowej presji. Fabryka kierownic samochodowych właśnie się zamyka.
Arad dostanie zlecenia
— Likwidacja zakładu jest już przesądzona. Przestanie produkować z końcem sierpnia — przyznaje Zbigniew Brzeziński, rzecznik prasowy Takata Petri.
Centrala koncernu podjęła decyzję o wycofaniu z Polski produkcji kierownic i skoncentrowaniu jej w zakładzie rumuńskim Arad. Koszty są tam podobno o 27 proc. niższe, niż w Polsce. To nie pierwszy taki ruch oszczędnościowy japońskiej firmy.
— Wcześniej zamknięto zakład w Meksyku — przyznaje Zbigniew Brzeziński.
W wałbrzyskiej fabryce pracę w ciągu kilku tygodni straci 566 osób. W ciągu ostatnich miesięcy zatrudnienie zredukowano już o 190 etatów.
Nie udało nam się wczoraj skontaktować z przedstawicielami związków zawodowych działających w fabryce Takaty — byli na spotkaniu z zarządem. Bez wątpienia jednak likwidacja zakładu będzie dla Wałbrzycha mocnym ciosem — bezrobocie przekracza tam 18 proc.
Japońska Takata Petri ma zakłady na całym świecie — w tym jeszcze jeden w Polsce, w Krzeszowie. Poza kierownicami produkuje m.in. pasy bezpieczeństwa i poduszki powietrzne. Koncern jest notowany na tokijskiej giełdzie. W roku finansowym zakończonym 31 marca 2009 r. miał 25-proc. spadek przychodów i poniósł stratę netto. W bieżącym roku spodziewa się dalszego, 19-procentowego spadku sprzedaży, ale dzięki planowi restrukturyzacji zamierza wyjść "na zero".
Rawicz też przegrał
To nie pierwszy przypadek, kiedy japońska firma z branży motoryzacyjnej wychodzi z Polski. Na podobny krok zdecydowało się Sumitomo. W zakładzie w Rawiczu, w którym wykonywano okablowanie do samochodów, pracę straci 1200 osób. Maszyny pojadą do Rumunii. W meczu z tym państwem przegrywamy już dwa do zera.
Podpis: Katarzyna Sadowska